Grzyby!

Nie będę zaczynał wątku od "yyyy...".. no i stary się przeterminował (za długo się ładuje) :D

Ciepło i mokro. Faceci to lubią.. grzyby też :D

Zatem krótkie żołnierskie pytanie do BMtF: (a w zasadzie prośba o raport ;)

Jak to wygląda u Cię?

Nadanżasz? ;)

--
Jesli ktoś ma info z innych regionów, to oczywiście mile widziane :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 21

To oczywiste - im więcej wody, tym gorzej się mrozi.
Jakby udało mi się znaleźć np. kurki czy opieńki w dużej ilości, to z pewnością spróbuję. I wsadzę wraz z nimi np. jednego maślaka i jednego podgrzybka. W celach testowych
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

Niuanse smakowe i predyspozycje do mrożenia tkwią zapewne w konsystencji danego gatunku grzyba. Trochę tak jak z warzywami, przykładowo świeży ogórek staje się flakiem po rozmrożeniu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Makłowicz próbował w jakimś programie. Mówił że to rzadko stosowana metoda ale można i warto tak zrobić. Pociął na bardzo grube kawały i wsadził do worka. Niektórzy twierdzą jednak, ze trochę się smak zmienia przez to. Ja opieńki kiedyś zamroziłem w ogromnych ilościach i były spoko. Tylko że z jajkami zawsze jadłem, po obgotrowaniu jak to opieńki, więc cieżko oceniać jakieś subtelności w różnicy smaku
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Zblanszowane to oczywistość.
Chodziło mi o takie, jakie można w marketach kupić, czyli totalnie surowe.
Tam się stosuje technologię wręcz kriogeniczną. Zastanawiałem się, czy można to zrobić w domu, gdzie max, jaki da się wydusić z zamrażalnika to może z -25°.
Jakbym miał nadmiar surowca, to sam bym sprawdził. Tak zrobiłem ze szpinakiem, mrożąc surowe liście w woreczkach odessanych próżniowo własną piersią :D Wyszły nieźle.
Ale trochę żal zmarnować grzyby. Może zatem ktoś próbował i się podzieli wiedzą?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Sadyl,
Zblanszowane spoko możesz mrozić.
U mnie grzybów full, codziennie zbieram kobiałkę a mieszkam w mieście z wiatru i morza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

> Przydałoby się trochę deszczu nocą

Oj.. nie trochę i nie nocą. Przydałoby się kilka deszczowych dni z rzędu.
W naszych okolicach wilgotność gleby (a zatem i ściólki) jest "plackowata".
Kilka ulew tego lata pominęło moją działkę - za to lało jak z cebra np. na Jasieniu czy Kowalach. A jaka to różnica? Z 10 km?
Testowałem dzisiaj na działce świezy nabytek: świder glebowy. W glinę w wykopanej dziurze w ogóle nie było mowy, żeby wkręcić. Tam nawet jak szpadlem dziabnę z rozpędu, to ledwo ryskę zrobię.
Ale nawet w miejscu, które przekopywałem wielokrotnie i regularnie podlewałem (i nadal podlewam, bo poplon wyrasta), z dziury wysypuje się suchy pył.
Suchoty straszliwe.
Jeśli taka "plackowatość" była w calym kraju (albo chociaż w rejonie naszych zainteresowań) to efekty grzybiarskie mogą być fascynujące. W tym samym większym kompleksie leśnym, tylko w różnych stron, grzybozbiory mogą się różnić diametralnie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

A tak przy okazji, bo nigdy (za mojego życia) ten temat na Forum poruszany nie był:
Ktoś próbował w warunkach domowych mrozić grzyby? W sensie: surowe, bez wcześniejszej obróbki?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Ja w sobotę ruszę na grzyby, może się pojawią a jeżeli nic nie znajdę to pocieszę się spacerem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nic nie jest w stanie wnerwić mnie :)
Grzyby odpuszczam...
Piję wino, jem smakołyki i popijam underbergiem... znowu piję wino i dopiero rano przypominam sobie, że już nie mam 20 lat a potem cały dzień nie mogę doczekać się nocy.
Przydałoby się trochę deszczu nocą żeby grał na szybach poddasza ale poczekam cierpliwie :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

No to Was wnerwię...
Właśnie wróciłem z działki. Działkowa sąsiadka opowiedziała mi o kuzynce, która dzisiaj nazbierała (rzecz jasna nie sama ale max to 5 osób bo autobusem nie jechali) pełen bagażnik w 2 godziny. W zasadzie nie wchodząc do lasu a jedynie na obrzeżach drogi.
Widziałem zdjęcie. Okolice Lęborka.

Klamka zapadła. Środa-czwartek ruszam na grzyby. Działkowy sąsiad jest chętny aby się dołączyć.
Ze dwa miejsca się jeszcze znajdą, jakby ktoś był chętny i dzwoniąc wyświetli mi się z osoby, nie numeru :D
No i nie ma uczulenia na suki - bo ona oczywiście też jedzie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

W temacie lisówki zdania nie są jednoznaczne. Niektórzy badacze klasyfikują ja jako niejadalną, inni jako trującą. Po mojemu to jest tak, że niektóre grzyby są dosyć ciężko strawne. I ta ich strawność powoduje zaburzenia gastryczne, które w osobniczych przypadkach mogą przyjmować postać zatruć pokarmowych. A u tych lepiej znoszących najwyżej poboli brzuszek., albo odczuwają potrzebę kieliszeczka na trawienie.
Młody jesteś Kruku to dałeś radę. Jak się zestarzejesz raczej odpuść sobie takie eksperymenty. Jak chcesz poszpanować to nauczę Cię jeść muchomory, to jest dopiero jazda muchomorek z octu pod wódeczkę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wobec tego jak wyruszysz daj znać, będzie to sygnał na grzybobranie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Taka pogoda i aura, taki klimat, że w tym roku jeszcze nie przyszła mi myśl by ruszać na grzybobranie.
Zwykle u mnie, pod domem, na skarpie w lasku siedzą zajączki i maślaki. Wtedy ruszam na grzyby.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiem, że Borach cienko z grzybami. Byłam przez parę dni w okolicach Warlubia. Kilka Kani na patelni poza tym parę pojedynczych sztuk o których bezsensem jest wspominać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie sobie czytam. Niektórzy twierdzą, że śluz jest cieżkostrawny i może zaczopować układ trawienny. Myślę, że im człowiek starszy tym mu trudniej z trawieniem. Ale równie dobrze może to być jakaś kolejna klechda ludowa, której po prostu nikt naukowo nie zbadał. Jakiś pisarz opisał przykładowo sensacyjną metodę łowienia węgorzy na koński łeb i do dziś są ludzie, co zarzekają się, iż widzieli potworne węgorze wyłażące z wyżartych oczodołów. A węgorz to ryba drapieżna a nie padlinożerna. Jak się gdzieś zaplącze w takim łbie to przypadkiem całkiem, bo tam ciemno i bezpiecznie. Mamie koleżanki skórka pomidora przykleiła się do żołądka czy gdzieś tam w okolicach. Wyobraziłem sobie takie katusze i akurat pomidory to parzę wrzątkiem i obieram. No ale to sama przyjemność takie ściąganie skórki. Maślak zamarynowany ze skórką jest po prostu śliski i sprawia wrażenie tłustego. Jego spożywanie jako zagrycha do zmrożonej wódy jest zatem psychologicznie uzasadnione. Człowiek ma wrażenie, że zagryza czymś bardziej treściwym, co lepiej te wszystkie błony żołądka zabezpiecza.
Tak se skaczę po tematach bo czemu nie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Zastanawiałem się nad fenomenem ściągania maślaczej skórki. Doszedłem do wniosku, że w niektórych odmianach po prostu łatwiej ściagnać skórkę z całym brudem i igliwiem niż domyć je, usiłując spłukać klieisty i uświniony śluz. A może ta skórka w trakcie obróbki termicznej sama odłazi i potem nieestetycznie wyglądają te pływające farfocle w słoiczku maślaczków w occie?
U niektórych maslaków, tych "suchszych", skóra nie daje się w ogóle ściągnać i te oczywiście przerabiam tak, jak są.

Z ciekawostek: jedna z moich znajomych zawsze mnie męczyła, po co ściągam skórkę z kapeluszy pieczarek? Sama dzieciństwo spędziła na farmie pieczarkowej i przez całe dorosłe życie nie ściągała skórki. Jeśli nie płukała, to najwyżej jakimś pędzelkiem otrzepała z ewentualnych resztek pieczarkowego podłoża.
Część czynności wykonujemy machinalnie, nie zastanawiając się nad ich celowością, bo tak zostaliśmy nauczeni od małego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Trzeba tę skórkę zdejmować? Ja tego zupełnie nie rozumiem. Jak przekrawam kapelusz na pół żeby sprawdzić, czy nie ma robaków, to czasem skórka pięknie schodzi jednym pociągnięciem. To przyjemne uczucie, że się taki fajny, czysty grzybek zrobił. Ale jak się nie uda, to tnę w kapelusz w paski tak jak prawdziwka czy podgrzybka, myję w durszlaku pod mocno odkręconym prysznicem i na patelnię. Nie jest ani gorzka ani nie mam potem niestrawności. Żona jednego profesora dostała kiedyś ataku histerii i spazmów przy obieraniu maślaków. Nazbierali jej kilka wiader a potem "masz babo, obieraj". A ja jadłem kiedyś młode maślaki wrzucone do octu razem ze skórką i były przepyszne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

W sąsiednim wątku wspomniałem o wczorajszym zaskoczeniu w lesie w Kowalach. Wybrałem się na rekonesens własnie aby sprawdzić, jak przyroda daje sobie radę po upalnym i suchym lecie.
Parę razem tam byłem w poprzednich latach i nigdy nic nie udało mi się znaleźć nic sensownego. Nawet trujaki występowały z rzadka.
A wczoraj zaskok - poza chmarami trujaków znalazłem dwie kurki i zajączka. Przez około pół godziny. Już zrezygnowany wracałem, kiedy trafiłem na stadko maślaków: tych ciemnopomarańczowych, z których ciężko się skórę obdziera. W efekcie miałem sporą garstkę, wystarczającą na solidne śniadanie.
U mnie na działce jakieś cudactwa wyskakują masowo na glebie, którą wcześniej zrębkami drzewnymi zasiliłem.
Kiedy kilka dni temu czytałem grzybne raporty, w pasie nadmorskim jest wysyp, ale bardziej na zachód. Gdzieś tak od wysokości Ustki a może Kołobrzegu.
Bardziej na południe - w okolicach Bytowa.
Natomiast u nas cieniutko a Manson twierdzi, że w Borach już zupełna bryndza. Jeśli u Mansona jest bryndza, to nie wiem, gdzie miałyby być grzyby :)
Z drugiej strony zauważyłem jednak sporą podaż na gdańskich targowiskach. Głownie opieńków ale i maslaki widziałem.
Nie pytałem jednak skąd. Abo to ktoś prawdę powie? ;>
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Czy ktoś może napisać, gdzie już się pokazały grzyby w okolicach Trójmiasta. Byłam wczoraj w Karwii, niestety tam grzybów brak.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Miałem okazję dzisiaj widzieć ładnie juz ukorzeniony trawnik "z rolki". Kilkumiesięczny.
Jakbym powiedział, że spoza grzybów nie było widac trawy, byłoby to przesadą... ale niezbyt dużą ;)
Rosły plackami po kilka m². Ale na tych plackach to w rastrze rzędu 5x5 cm. Bardzo podobne do tych "moich".
Diabelnie "ekspansywne". Szkoda, że prawdziwki tak nie mają :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4

Inne tematy z forum

Dobra restauracja z typowo polskim żarciem - gdzie w Gdańsku? (138 odpowiedzi)

Przyjezdza do nas dobry znajomy, ktory nie byl jeszcze w Polsce. Chcemy Go zabrac do dobrej,...

pomysł na zupe (34 odpowiedzi)

rosół...pomidorówka...warzywna...krupnik...ile można:P czy macie jakies nowe ciekawe przepisy na...

Gotowanie - niby banalna sprawa .. ale jak sie nauczyc (36 odpowiedzi)

Witam Kuchareczki ... Moim problemem jest to że zupełnie nie potrafię gotować :( Zawsze obiady...