Iiii..? Nic.
Niestety. Miłe złego początki.
Restauracja nie żyje. Karta bez zmian. Menu del giorno — zachowawcze i powtarzalne. Całość — coraz nudniejsza. Co się nie sprzedaje masowo — wylatuje z oferty. Rezultat: menu przycinane do przeciętności. Kucharze nie mają okazji się wykazać. Obsługa zmienna, mało kontaktowa, nie ma kiedy polubić, przywyknąć, usłyszeć: "Espresso, jak zwykle...?" Szef (menedżer?) wiecznie obserwujący, albo rozwalony przy stoliku, bardzo rzadko nawiązujący kontakt z klientem, zero włoskiej gościnności (a wystarczyłoby zwykłe: "Ooo, witamy ponownie, dziś mamy świetne..." lub "Jak dziś smakowało?" Raczej typowa polska gastronomiczna postawa: "Jedz Pan, pij, płać i zwalniaj stolik, a ja przypilnuję kelnera, żeby nie kradł") Uwagi przemilczane, nawet te łatwo wykonalne. Smaczki, jak świeże zioła na stołach, zniknęły już dawno — po co się wysilać, jak ruch i tak jest.
Do czasu.
Restauracja nie żyje. Karta bez zmian. Menu del giorno — zachowawcze i powtarzalne. Całość — coraz nudniejsza. Co się nie sprzedaje masowo — wylatuje z oferty. Rezultat: menu przycinane do przeciętności. Kucharze nie mają okazji się wykazać. Obsługa zmienna, mało kontaktowa, nie ma kiedy polubić, przywyknąć, usłyszeć: "Espresso, jak zwykle...?" Szef (menedżer?) wiecznie obserwujący, albo rozwalony przy stoliku, bardzo rzadko nawiązujący kontakt z klientem, zero włoskiej gościnności (a wystarczyłoby zwykłe: "Ooo, witamy ponownie, dziś mamy świetne..." lub "Jak dziś smakowało?" Raczej typowa polska gastronomiczna postawa: "Jedz Pan, pij, płać i zwalniaj stolik, a ja przypilnuję kelnera, żeby nie kradł") Uwagi przemilczane, nawet te łatwo wykonalne. Smaczki, jak świeże zioła na stołach, zniknęły już dawno — po co się wysilać, jak ruch i tak jest.
Do czasu.