Knajpka, która ma aspiracje bycia klubem artystycznym a zarazem knajpką żydowską. Obsługa bardzo się stara, chociaż wydaje się być trochę nieobecna i zakręcona. Na zamówienie trzeba długo czekać.
Wiele dań niedostępnych (w karcie napis: wkrótce lub należy zamówić dzień wcześniej).
Zachęceni reklamą na starówce udaliśmy się do Mazel Tov, gdzie miał się odbyć koncert świąteczny-Lany POniedziałek (na reklamie napis: wstęp wolny). Będą już w lokalu dowiadujemy się, że musimy kupić bilety w cenie 15 zł (na pomysł wpadła chyba obsługa lokalu spontanicznie). W sumie na koncercie pojawiły się 4 osoby +znajomi pana grającego na pianinie. Niestety koncert nas rozczarował, muzyk nie miał specjalnie ochoty grać, po każdym utworze robił sobie przerwę na kawę, a szkoda!Gdy osoby wchodzące do lokalu, dowiadywały się, że muszą kupić bilety, od razu wychodziły. (czy właścicieli stać na utratę klientów? )
Podsumowując: Poczuliśmy się naciągnięci na bilety, co pozostawiło niesmak. Mimo wszystko życzę powodzenia, ponieważ brakuje knajpek żydowskich w Gdańsku. Pomysł na lokal bardzo fajny, ale należy popracować nad realizacją.

Byliśmy dzisiaj. Od kwietnia tego roku wszystko się zmieniło. Dowiedzieliśmy się, że właściciele mieli małe problemy / z kim nie napiszę nie zostałam upoważniona/, Teraz knajpka drugi raz otwiera swoje podwoje. Jest świetnie. Właściciele bardzo serdeczni z miłościa opowiadający o kuchni którą serwują. A jest o czym, wierzcie mi. Wszystko świeże , chrupiące po prostu przepyszne.Polecam zupkę rybną.
kluseczki z kurczakiem i przepyszną sałatą, gulasz z fasolą, rozgrzewająca herbatę z pomarańczami,imbirem. Na koniec Właścicielka zaproponowała nam degustację nalewki własnej produkcji.Co do biletów to chyba już tego nie ma. Zaproponowano nam abyśmy poczekali na koncert do 16.00 i nikt nie mówił o dodatkowych opłatach.Na pewno będziemy tam częstymi gośćmi aż do czasu aż się coś nie zepsuje.Myślę że nie nastąpi to szybko patrząc na pasję jaką wkładają w prowadzenie tej restauracji.