Piesek wyleczony. Zranił się na spacerze. Szycie było w innym gabinecie natomiast z racji, że ten miałem pod domem, (piesek od niedawna więc rozeznania w weterynarzach nie miałem) więc przychodziłem tu by weterynarz oglądał czy się dobrze rana goi.
Teraz już rozeznanie mam więc mogę stwierdzić, że ten gabinet oprócz leczenia zwierząt, wyszczupla strasznie portfel. Przykład. Przed sylwestrem przyszedłem po coś na uspokojenie. Odpowiedź, że zwykłe leki się już skończyły, zostały zastrzyki za 150 zł. Od Pani z osiedla na spacerze dowiedziałem się, że tą samą śpiewkę u weterynarza słyszała już rok wcześniej.