Bilbo
W mojej i nie tylko mojej ocenie, seks powinien być uzupełnieniem głębokiej więzi psychicznej między partnerami, stojącej na pierwszym miejscu. Pornografia jest klasycznym przykładem fantomu, pozoru zjawiska. To zupełnie, jakby – toutes proportions gardées – mieć ochotę zjeść jabłko, a zadowalać się oglądaniem jabłek na fotografii. Czy można w tym wypadku mówić w ogóle o spełnieniu, o zaspokojeniu pragnienia ? Inny przykład – załóżmy, że podoba Ci się jakiś przedmiot, leżący na wystawie sklepowej, chodzisz codziennie i oglądasz go, przyciskając nos do zimnej szyby .... przyjemne uczucie ? Chyba przyznasz, że raczej nie, a ponadto sytuacja taka ma w sobie coś upokarzającego. Bo dlaczego tylko stoisz i oglądasz ? ..... Nie stać Cię na to, żeby mieć wszystko, co daje związek z drugą osobą, zarówno w sferze fizycznej, jak i psychicznej ? Razi ponadto w tym wypadku przedmiotowe, a nie podmiotowe traktowanie kobiet. Z czego wynika często spotykana fascynacja pornografią ? – pewnie z niezrozumienia istoty związku między dwojgiem ludzi, a poprzestawanie na niej często np. z lęku przed angażowaniem się w coś prawdziwego, połączonego ze zobowiązaniem i odpowiedzialnością. Dlatego też z reguły staje się udziałem ludzi niedojrzałych. Daleki jestem od potępiania mężczyzn, którzy oglądają obrazki, jest mi ich raczej żal, .... jak biednych psów Pawłowa, oszukiwanych dźwiękiem dzwonka.
„Kościół niewiele mówi na ten temat - a jeśli już - to dlatego że musi choć dobrze wie że nie jest to aż takie wielkie zagrożenie” ----> a w którym miejscu napisałem, że jest to wielkie zagrożenie ? Dałem jedynie wyraz swojej preferencji. Kościół mówi sporo. Ja nie jestem jednak skłonny podpisać się pod twierdzeniami, że pornografia bezwzględnie degraduje i niszczy społeczeństwo, bo pewnie jest to opinia przesadzona. Z tego też powodu, nie uważam, aby trzeba było wprowadzać (jak to proponowano jakiś czas temu) bezwzględny, obwarowany sankcją karną zakaz rozpowszechniania materiałów o charakterze pornograficznym. Polityka karna przemawia w tym wypadku raczej przeciwko penalizacji, z kilku względów – takich, jak choćby trudności definicyjne, ograniczone możliwości kontroli i zwalczania podziemia, czarnego rynku itp.
Jeśli chodzi o stanowisko nauki, reprezentowane są poglądy od A do Z, ale wszyscy zgadzają się co do tego, że nie jest to zjawisko godne propagowania. Najdalej idący pogląd na „tak” opowiada się po prostu za tolerancją. A o jakichś szczególnych pożytkach społecznych, mających rzekomo z pornografii płynąć, prawdę mówiąc nie słyszałem.
„A jeśli chodzi o mocne fundamentalne uczucie to dlaczego 1/4 społeczeństwa ma za sobą nieudane małżeństwa i (lub) rozwody ? czyżby to byli ludzie chorzy ? „ ----> Nie, nie są to ludzie chorzy. Koniec związku jest (niestety) prawie tak samo naturalną rzeczą, jak jego początek. Zdarza się. Monogamia nie oznacza nakazu bycia z jedną osobą przez całe życie, lecz zakaz jednoczesnego pozostawania w związku z więcej niż jedną. Charakter uczuć cementujących związek jest różny, różna jest ich trwałość. Z reguły są to miłość, przyjaźń, poczucie wspólnego celu w życiu, odpowiedzialność za potomstwo itp. Związek rozpada się, gdy zanikają wszelkie więzi albo gdy okazuje się, że nigdy ich nie było. Prawdziwe, choć przykre, bo wydaje się, że czymś pięknym jest miłość dożywotnia... Czyżby była tylko ideą regulatywną , do której dążymy asymptotycznie ? Pozostaje wierzyć, że to nie tylko literatura, że się zdarza i w „realu”... Wierze można też starać się pomóc ;)
Co do „gazetki”, to z przykrością muszę Cię znów rozczarować. Nie miałem. Rygorystyczni rodzice, starsze siostry, nad wyraz czujne... Nie dostawałem kieszonkowego, nic nie dało się przemycić, telewizja tylko do 20:00. Było jednak w domu sporo literatury medycznej... atlasy anatomiczne, podręcznik anatomii prof. Bochenka, „Neue Deutsche Klinik” z kolorowymi rycinami... „Życie seksualne dzikich” B. Malinowskiego :), „Życie płciowe człowieka” Godlewskiego, "Seks w kulturach świata" Starowicza i parę innych. Uzupełniającym źródłem uświadomienia były dla mnie m.in. „Baśnie Tysiąca i jednej Nocy” z kilkoma poetyckimi opisami aktów seksualnych ... choć wielkiej rozpiętości metafory nieco zaciemniały obraz... potem również wulgarna nieco, zbyt dosłowna proza Z. Nienackiego, ze szczególnym uwzględnieniem trylogii „Dagome Iudex”. Pierwszy kontakt z seksem wizualizowanym – dość niewinny – komiks genialnego m.zd. tandemu twórców - Rosińskiego / van Hamme’a pt. „Szninkiel”.
0
0