Jak pomóc dziecku?

Temat dostępny też na forum: Rodzina i dziecko bez ogłoszeń
Mój syn(2 klasa) nie ma w klasie żadnego dobrego kolegi. Wręcz twierdzi, że nikt go nie lubi(z chłopaków). Siedzi sam.
W klasie jest moda na piłkę nożną i połowa chłopaków jest zapisana na zajęcia dodatkowe. Mój syn nie przepada za tym sportem, trenuje inną dyscyplinę, jest słabym piłkarzem.
Jest mi przykro z powodu takiej sytuacji. Nie wiem jak pomóc swojemu dziecku.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Jak pomóc dziecku?

Hmm może częściej zapraszjcie do domu kolegów żeby syn się pobawil może się zaprzyjznia każdy jest inny w grupie i inny sam na sam może to będzie dobry sposób. Trzymam za Was kciuki
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Jak pomóc dziecku?

W 1 klasie miał kolegę. Ale to chyba nam dorosłym(z obu stron) bardziej zależało na tym, żeby chłopcy się zakumplowali. Jakieś wspólne wyjścia(weekendowe czy do kina), odwiedziny po szkole itp.
W drugiej połowie drugiego półrocza tamten chłopiec zaczął chodzić na dodatkowe zajęcia z piłki nożnej. W klasie zawiązała się grupka piłkarzy. Tamten chłopiec pewnego razu robił "imprezkę" wieczorną i zaprosił kolegów. Mojego też. Ostatniego dnia się rozmyślił. Jego mama zadzwoniła żeby mój syn jednak nie przychodził.
Chyba nie muszę pisać jak mojemu dziecku było wtedy przykro?
Od tamtego czasu nastąpiło oziębienie naszych stosunków. Chłopcy nie spotykają się prywatnie.

Moje dziecko jest trochę ciapowate, czasem dziecinne. Innym razem zachowuje się dorośle.

Z chłopakami w klasie łączy go sport, który wszyscy uprawiają(klasa sportowa), zamiłowanie do Lego i Star Wars.
Z jednym chłopcem lubią Harrego Pottera.

Od początku 1 klasy miał problemy z jednym chłopcem(kilku chłopców miało z tamtym problem). Biajtyki, popychanie, zabieranie zabawek, zabieranie worka czy bidonu itp. Były opcje nie daj się, mów pani, oddaj. Od kilku tygodni się uspokoiło.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Znam to, mój syn w 3 klasie, żadnych kolegów nie ma, nie raz mu mówię żeby kogoś zaprosił. W zeszłym roku szkolnym zaprosił kilka osób, kilka osób jego zaprosiło. Od pierwszej klasy raczej trzymał się na uboczu, jak gdzieś na wycieczki jeździli to na zbiórce nigdy do nikogo nie podchodził, dzieci w grupce stały a on sam, to później odprowadziłam go i zostawiłam, a że miałam widok na nich jak już wracałam to widziałam że i tak nie podchodził do innych. Jak gdzieś idziemy i ktoś mu mówi cześć, to nieraz muszę go upominać żeby odpowiedział, a jak odpowie to tak cichutko że ledwo ja słyszę. Na podwórku też nie ma żadnych kolegów, w pobliżu nie mieszkają żadne dzieci w mniej więcej jego wieku, ale kawałek dalej już tak. Taki raczej samotnik z niego, choć widać że jednak chciałby mieć kolegów. I nie mam pojęcia co zrobić żeby mu pomóc. Nie pogadam z innymi rodzicami żeby np. porozmawiali z dziećmi żeby mojego zaprosili, pobawili się, bo to już taki wiek gdzie dzieci same wybierają czy z kimś chcą się bawić czy nie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Jak pomóc dziecku?

A próbowałaś może rozmawiać z wychowawczynią? Zapytaj, jak Twoje dziecko funkcjonuje w klasie, czy jest jakieś dziecko o podobnym temperamencie, zainteresowaniach, może można by było posadzić je razem z Twoim synem? Wychowawca w szkole jest od wspierania w takich sytuacjach, może wymyśli coś mądrego? Jakieś klasowe zabawy integracyjne? Ty możesz z kolei podpytać syna, kogo lubi i pomoc mu zaprosić kolegę czy dwoch np na wspólne pieczenie pierniczków. Powodzenia w każdym razie, na pewno sytuacja się poprawi.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

To jest przede wszystkim rola Wychowawcy, aby tak porozdzielać "role " w grupie, aby wszyscy byli zadowoleni. Dziecko, które jest z boku samo sobie nie poradzi, to wychowawca ma tak układać zadania i zabawy, aby angażować nieśmiałe dziecko. Nauczyciel absolutnie nie może pozwolić, aby grupa wykluczała jakieś dzieci. Niestety niewielu mamy wychowawców, którzy potrafią tak " zarządzać " klasą.
U mojego syna było tak samo i niestety nie mogłam w tym zakresie wymóc żadnych zmian w zachowaniu nauczycielki i przepisałam syna do innej klasy /szkoły ( oczywiście nie był to jedyny powód, nałożyło się wiele czynników) i jak ręką odjął. W nową, 2 klasę syn " wbił " się po pierwszym miesiącu. I w końcu dziecko chodzi uśmiechnięte do szkoły, jak przystało na małego ucznia.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Jak pomóc dziecku?

Ja myślę, że to nie kwestia wyboru zajęć dodatkowych. Mój syn też nie lubi ,,nogi"bo uczęszcza na zajęcia muzyczne. Tak więc zupełnie inny biegun zainteresowań a mimo to ma kolegów i koleżanki, spotyka sie z nimi po lekcjach, chętnie odwiedzają się...
Czemu Twój syn siedzi sam? Co mówi w domu o kolegach i koleżankach? Koniecznie przejdź się do wychowawcy. Bez syna. Porozmawiaj o sytuacji. Trzeba działać zanim dziecko będzie miało poczucie niższej wartości czy będzie czuło sie osamotnione. Na lekcjach nie musi siedzieć z kolegą. Może być koleżanka. Są sposoby by pomóc Twojemu dziecku!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Jak pomóc dziecku?

Ostatnio zmieniła się wychowawczyni. Na bardzo doświadczoną Panią. Syn akurat był chory. Wrócił do szkoły po pierwszym tygodniu pracy nowej Pani.
"Wiesz mamusia, nikt w szkole się nie ucieszył, że wróciłem..."

Następnego dnia pytałam z kim siedzi, w której ławce.
"Siedzę na końcu, pod ścianą. I tak myślę, że już zawsze będę tam siedział. Sam. A ty jak chodziłaś do szkoły to też nikt ciebie nie lubił?"

Chyba nie muszę pisać jak mnie serce boli słysząc takie słowa? Tym bardziej, że sama nigdy nie miałam takich problemów i nie wiem jak pomóc synowi.
Mąż był w szkole porozmawiać z nową wychowawczynią. Liczymy na jej ogromne doświadczenie... Ma obserwować.
Po 2 wspólnych dniach mogła powiedzieć tylko tyle, że nasz syn to otwarte i inteligentne dziecko, zgłasza się na lekcjach.

Kiedyś na szkolnych wyjściach stawał w parach z kolegami. Ostatnio albo z jakąś koleżanką, która została bez pary albo sam - bo nie miał pary.
Czasem opowiada, że bawił się z dziewczynami. Ale jak mąż mówił - chłopcy na przerwie grają w piłkę na korytarzu...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Jak pomóc dziecku?

Co mówi o kolegach?
"Oni mnie nie lubią i ja ich też"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

możesz próbować pójść do poradni psychologiczno-pedagogicznej, ja tak zrobiłam, trochę pomogli (albo do jakiegoś dobrego psychologa, tylko po to, żeby powiedzieć jak wesprzeć), poradnia jest fajna, bo dają opinie z wytycznymi dla ciebie i wychowawcy (pisemną, wychowawca musi uwzględniać);
mojemu synowi pomogła piłka nożna właśnie, bardzo, nie jest idealnie może, ale dzieci się cieszą, jak go widzą itp., też ciężkie chwile przeszłam; jako nauczyciel ci powiem, że osobiście lubię takie dzieci - wrażliwe, trochę z boku, one są często bardzo inteligentne i jak się otworzą, to w starszych klasach zaczynają plusować też w grupie;
tu naprawdę dużo zależy od wychowawcy, bo jeśli nauczył dzieci, że dziewczynki i chłopcy bawią się wspólnie (tak jest np u mojej córki), to dużo łatwiej znaleźć kompana; nie wiem, jak jest u was, czy bawić się z osobami innej płci to obciach, czy nie ma różnicy,

a co do tego, jak pomóc dziecku - ja wybrałam się do poradni, dużo rozmawiałam z wychowawcą, zapraszałam dzieci do domu i syn chodził do nich, no i pasja, żeby przez swoją pasję dołączył do grupy, u nas była to piłka, ale znajomemu dziecku pomogło... origami, każde dziecko było zachwycone, kiedy im nieśmiałe, wycofane dziecko robiło origami, a nieśmiałe dziecko zostało zauważone;

według mnie fajnie byłoby, skoro lubi lego star wars, żeby mógł je nosić do szkoły może? układać sobie na przerwach? on by miał sie czym zająć, a z czasem chłopcy by dołączyli; tylko uprzedź wcześniej wychowawcę, o co chodzi, żeby mu nie zabraniała; nie mów mu tylko, że to dlatego, żeby chłopcy dołączyli, żeby nie było rozczarowania - powiedz, że żeby się nie nudził; trochę klocków pewnie stracisz, ale ja bym jakoś tak kombinowała;

chyba, że sama coś jeszcze wymyślisz? powodzenia i wiem, jak się czujesz, niestety;

ach i w poradni mi powiedzieli, że w takiej sytuacji nie powinno się zmieniać grupy, bo wyjdzie z poczuciem odrzucenia, że to bardzo ważne, żeby on sobie z tym problemem poradził, to będzie nowa umiejętność społeczna;

trzymaj się
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Gdyby moja córa miała taki problem, już następnego dnia razem kopałybyśmy piłkę na podwórku. Jak można wychowywać dziecko na ofiarę losu? Jak można nie chcieć trochę się poruszać w jakiejś dyscyplinie sportu, pokopać, pokiwać, podryblować... Nie znam się, łajzą zawsze byłam w szkole, ale z rodziną zawsze chciałam grać czy to w piłkę, czy na nartach jeździć i takie aktywności dawały mi potem pewność siebie w grupie.
A ten twój chłopak zachowuje się jakby coś w nim zabiło radość życia, jak starzec za młodu... Jednocześnie zero wiary w siebie, ambicji... Coś tam u was źle funkcjonuje w rodzinie, może dzieciak czuje się akceptowany przez ciebie dopiero gdy poddaje się i nie sprawia problemów? (Nie odpowiadaj ale przemyśl sobie.)

Kup mu piłkę, jakąś super i niech sobie pokopie choćby korzystając z tego, że na dworze nie ma gapiów.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 21

Takie to dziwne, że piłka go nie interesuje? Uprawia dwie inne dyscypliny sportu(klasa sportowa + drugi sport dodatkowo).
Jego koledzy z treningów są w starszych klasach.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 3

Dziwne jest raczej że twoim zdaniem chłopak musiałby się jakoś szczególnie "interesować" piłką nożną, żeby dał radę trochę piłkę pokopać i komunikować się z kolegami a bez "zainteresowania" ani rusz.
A ty lubisz jak syn żali się tobie i nie umie znaleźć w grupie? Bo mam wrażenie że tytuł twojego postu nijak się ma do dalszych wynurzeń.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 12

Wyobraź sobie, że nie lubię. Chociaż z twoim poziomem empatii to raczej trudne.

Dla swoich kolegów klasowych mój syn jest chyba jakimś nieudacznikiem, który nie umie grać w piłkę na takim poziomie jak oni.
Nie umie bo to go nie interesuje - to raz.
Do tego nie jest zapisany do szkółki piłkarskiej (jak oni)żeby szkolić umiejętności - to dwa.
Więc jeśli chodzi o samą piłkę(nie trenuje po kilka godzin tygodniowo tego sportu, tylko inny) - to jest daleko za chłopakami. Nie zbiera plakatów czy innych akcesoriów z piłkarzami. Nie ma pokoju urządzonego w tym stylu. Nie zna na pamięć tabeli z wynikami poszczególnych drużyn. Ani nie ma w głowie kalendarza rozgrywek.
Dla tamtych chłopców piłka to jakby cały świat? A dla mojego - ot czasem można zobaczyć w tv jakiś mecz, z tatą.
Są w klasie sportowej. Ale to nie piłka nożna jest tym sportem "klasowym".
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 3

Hmmm... a moja córa jest w szkole artystycznej, gdzie każdy ma bardzo dużo pracy po lekcjach i w szkole jest do późnych godzin, a jednak dzieciaki na przerwach nie robią z siebie łajz, tylko biegają, przepychają się, kopią piłkę a jak piłki nie ma to przynajmniej zmięty w kulę papier. Jedne są lepsze, inne gorsze, kto może, czy to chłopak, czy dziewczyna, chodzi też na piłkę nożną w czasie pobytu w świetlicy (nawet na siłę, bo są i tacy, którzy woleliby grać... na telefonie, ale wprowadziliśmy zakaz i jest lepiej). Do takiej normalnej relacji w grupie i zwykłej zabawy wcale nie jest potrzebne kolekcjonowanie kart (kilku chłopaków kolekcjonuje ale nie wszyscy) czy podleganie kontroli kto co ma wywieszone w pokoju.
Wiesz, tymczasem ty tworzysz problem, pielęgnujesz go i naskakujesz na każdego, kto chciałby faktycznie pomóc rozwiązać. Dzieciak to dla ciebie wręcz taki obiekt użalania się a sama czekasz na laury dla wspaniałej matki.
W sumie mnie twój syn nie obchodzi, choć chyba i tak bardziej niż ciebie, ale gdyby to o moją córę chodziło, kopałabym z nią piłkę. Po co ma robić z siebie łajzę, podczas gdy taka zabaw wpływa na dziecko rozwojowo? (Moje dziecko ćwiczy grę na instrumencie, w tygodniu po godzinie dziennie, w weekendy po dwie, ale uprawia też kilka dyscyplin sportowych, w tym jedną regularnie a inną w sezonie, też intensywnie, a jakby okazało się że dobrze jest pograć w piłkę, to i na to znalazłby się czas, zwłaszcza że nie o naukę łaciny chodzi.)

P.S. Ty o empatii śmiesz pytać a masz syna, któremu pozwalasz na oglądanie miotającej się w walce o życie ryby???
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 9

A ty dalej swoje - jak katarynka.

Nie dociera do ciebie, że on nie lubi kopać piłki? Więc co - mam go zmuszać bo tak wypada, bo jest szał na piłkę, bo koledzy lubią(nie liczy się to, że on nie lubi)? Nie ważne, że on nie lubi - ma grać, kopać piłkę na przerwach - żeby jakaś pani na forum lepiej się poczuła? Musi grać i koniec. Nie ma prawa do własnych odczuć. Nie ma prawa do innych zainteresowań. Musi grać w piłkę i już!!! To ty piszesz - naskakujesz. A ja sobie tego nie życzę. I się tylko bronię.

Gdyby mnie mój syn nie obchodził - nie założyłabym tego wątku i nie szukała pomocy u osób, które być może już to przerobiły. Olałabym sprawę.

Kończę wymianę zdan z tobą. Szkoda mojego czasu i energii. I tak nic ciekawego nie doradzisz.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Wyluzuj; piłka nożna to żaden wyznacznik.
A co lubi Twój syn, może zapisz go na jakieś inne zajęcia gdzie pozna dzieci o podobnych zainteresowaniach.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

Tylko inne zajęcia dodatkowe(w których nie będą brać udziału koledzy z klasy) i tak nie zmienią sytuacji mojego dziecka w klasie(w dalszym ciągu nie będzie miał kontaktu z kolegami z klasy).
Mój syn lubi przyrodę, wędkarstwo, taniec, sporty walki, gry komputerowe, lego.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

A po za szkołą, na podwórku ma jakiś kolegów?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

I tu wracamy do punktu wyjścia...
Koledzy z klasy w większości chodzą na świetlicę. Po świetlicy do domu. Teraz już szybko ciemno.
Wcześniej - kto nie był na świetlicy to na boisko... Mój poszedł kilka razy i przestał.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Zmieni i to dużo bo poczuje się lepiej w jakiejś dziedzinie swojej nabierze pewności siebie nie będzie miał żalu że go olewaja koledzy bo będzie wiedział że popołudniu ma swój trening
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ma swoje treningi po szkole. Przynajmniej dwa razy w tygodniu. Czasem więcej. Ma już trzeci pas(sztuki walki), a ma 8 lat.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

Do ~rthhrht
faktycznie- nie znasz się...Kompletnie :( nie wiesz o czym piszesz, dzieci są bardzo rózne
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Kijowo, widocznie są silniejsi niż ryba na haczyku.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4

Ja widzę po swoim synie (lat 12) , że ma poznaje kolegów podczas treningów piłki nożnej. Najlepiej jak dziecko styka się z różnymi środowiskami bo jak widać koledzy w szkole czasami mogą niepodpasować. Trening piłki nożnej jest nie tylko fajną aktywnością fizyczną, ale i sposobem nawiązywania relacji. Niestety teraz wszystkie znajomości muszą być ograniczone więc syn zagłebia się w tajniki piłki nożnej na stronie https://treningdzieci.pl/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Inne tematy z forum

endokrynolod (11 odpowiedzi)

szukam lekarza endokrynologa pilne .Prywatnie bo NFZ nie ma już miejsca, najlepiej w Gdyni

Irmina Wróblewska-Jankowska dermatolog - zna ktoś? Jakie opinie? (14 odpowiedzi)

Irmina Wróblewska-Jankowska przyjmuje na Jelelniogórskiej. Był ktoß może na wizycie i może...

jechać czy nie jechać... oto jest pytanie ;) (58 odpowiedzi)

hej jestem mamą 2 dziewczynek - 4 letniej i rocznej na codzien sama zajmuję się dziećmi, bez...