Re: Jak tak k.... można
Hm... Nie umiem odmówić racji przedmówcom, ale zwracam uwagę, że to nie do końca tak jak mówicie. Nie tylko leserzy się skarżą. Ja już od liceum wiedziałam, że moje miejsce jest w służbie zdrowia. Po to kończyłam studia. Długo szukałam pracy, miałam trochę nie miłych przygód. W końcu znalazłam wymarzoną pracę. To praca wymagająca intelektualnie, odpowiedzialna. Mam dobrego kierownika i staram się dawać z siebie coraz więcej. Robię to co lubię i to, co chcę robić. Niestety zarabiam tyle, że jeśli nie daj Boże zabraknie mojego męża ja ląduję w schronisku dla bezdomnych. Wynajmujemy mieszkanie, nie stać nas na kupno, a z mojej pensji nie starczy mi na opłaty...
Co mogę zrobić? Dorabiam na tym ,na czym się znam, ale nie są to wielkie pieniądze.Po wyjściu z pracy, która wymaga ode mnie dużo skupienia po prostu nie jestem w stanie pójść do kolejnej, na kolejny etat. Zmiana pracy? To nie takie łatwe. Po pierwsze - ciężko ją znaleźć, po drugie, po pracodawcach, którzy stosowali wobec mnie mobbing, łącznie z użyciem przemocy fizycznej, czuję lojalność wobec obecnego pracodawcy.
Po co to piszę? Po to, żeby zaznaczyć, że nie każda osoba, która mało zarabia to próżniak, leń, osoba, która chce mieć pieniążki za nic nie robienie. Potrafię zrozumieć tych, którzy nie umieją się pogodzić z tym, że jest jak jest i zamieniają to na nienawiść do pracodawców. Rynek pracy na prawdę nie wygląda fajnie. Może trzeba przekonać na własnej skórze, poszukać tej pracy kilka miesięcy, żeby zrozumieć.
Możesz chcieć dać z siebie wszystko, możesz dawać z siebie wszystko, a i tak... nie wychodzi:(
42
0