Re: Jak żyć z nastolatkiem
Psycholog, do którego nadwrażliwa mama wysłała kolegę po przeczytaniu jego wierszy (późne liceum), stwierdził, że chłopak jest najzupełniej normalny i to mama ma problem ze sobą;)
Etap rozwojowy jak każdy inny, młody człowiek szuka sobie miejsca w świecie, poznaje różne ideologie (chociażby i w szkole, romantyzm, pozytywizm, postmodernizm, przypomnijcie sobie lektury z tych epok). Jedni wpadają w różne kościelne oazy i mają wewnętrzny spokój i duchowe wsparcie (kościół katolicki uznaje melancholię za grzech, tak przy okazji), inni spotkają się z agnostykami i ateistami i mają trochę trudniejszy orzech do zgryzienia. Melancholia jest naturalną reakcją na zetknięcie się z pomysłem, że żadnej bozi nie ma, że po prostu umieramy. A to tylko jedna z możliwych przyczyn. Człowiek zaczyna zauważać, że rodzice nie są nieomylni, że nie potrafią rozwiązywać zadań z fizyki, czy nie znają się na muzyce. Jeśli się nie jest głęboko zakorzenionym w jakiejś społeczności z gotowymi odpowiedziami, cokolwiek może stać się przyczyną takiego małego kryzysu wiary czy w rodziców, czy szkołę, czy ogólnie dotychczasowo przyjmowany system wartości.
Bunt w tym wieku jest normalny, wiadomo, że trzeba stawiać granice, pilnować czy dziecko nie wraca po alkoholu i żeby miało względny porządek w pokoju, myło się itd., ale chyba warto trochę dziecku odpuścić i po prostu dawać dobry przykład swoim życiem. Być szczęśliwą, pokazywać, że życiowe wybory i ideologia, którą się w życiu kierujesz są warte naśladowania. Ja widziałam, że moi rodzice są nieszczęśliwi, więc poszłam inną drogą i nie żałuję. Mam udane małżeństwo i wspaniałą pracę, niedługo zostanę mamą. I przede wszystkim jestem szczęśliwa i przekonana, że moje życiowe wybory były słuszne.
Ale wiadomo, to tylko teorie byłej nastolatki, która mimo trzydziestki jeszcze nie dorosła do świata prawdziwych dorosłych. Może macierzyństwo mnie odmieni.
1
1