Po prawej stronie od wejścia komuna w rozkwicie. Tam gdzie sprzedają drobnicę hydrauliczną. Ciemno, za ladą dwóch znudzonych, smętnych, nabzdyczonych sprzedawców, którzy nie odpowiadają na powitanie. Jeden z nich zadufany daje odczuć klientowi, że jego niewiedza nt. części hydraulicznych to jakś hańba i przestępstwo. Zero uśmiechu, wielka łaska, ruchy jak mucha w smole. Nie doradzi sprzedawca, nic nie podpowie. Obok kolega ekspedient bez maski, a także kierownik sklepu, ale to klienta mają czelność pouczać o braku maski. Nie wytrzymałem i rozdarłem się na cały sklep. Kierownik wrzeszczał na mnie, jednocześnie zakazując mi podniesionego głosu. Kabaret. nigdy więcej tam zakupów. nigdy.