Jestem zarówno kierowcą jak i rowerzystą. Jeżdżę codziennie do pracy rowerem, ale dopiero od czterech miesięcy, a przedtem o 1997 r. wszędzie samochodem.
Moje spostrzeżenie jest takie, że uwagi nie dotyczą rowerzystów, kierujących czy pieszych. Wszyskie grupy korzystające z dróg publiczych są dokładnie w takim samym stopniu debilami i świetnymi użytkownikami.
Miałem do tej pory dwa wypadki. Jeden na Łostowickiej, jak taksiaż postanowił nie patrząc w lusterka zjechać do stacji benzynowej przecinając moją ścieżkę i nieustępując pierwszeństwa.
Drugi wypadek to zderzenie z ..... rowerzystą. Jechałem ścieżką a nagle z pełną prędkością wyskoczył na mnie z chodnika rower bo rowerzysta jechał nielegalnie w tym momencie chodnikiem i chciał przeciąć jezdnię przejściem dla pieszych (bez przejazdu rowerowego). Trzepnął mnie tak mocno że sam wyleciałem na jezdnię gdzie zostałbym uderzony przez samochód, którego kierowca jednak widział całe zajście i wcześniej zwolnił.
To nie jest tak, że rowerzyści są cudowni a kierujący źli. To nie jest tak, że kierujący są debilami a rowerzyści znają kodeksy na pamięć. Moim zdaniem odsetek debili na drogach jest kompletnie niezależny od rodzaju napędu jaki wykorzystują.
Drogowo jesteśmy jeszcze daleko za krajami rozwiniętymi. Jesteśmy niezmiernie zacofani nie tylko w przestrzeganiu przepisów ale również w kulturze jazdy. Dla wielu osób jazda (czymkolwiek) to nie wiadomo dlaczego nerwy, dla innych to wyścig, a dla jeszcze innych to forma prezentowania siebie. Mało kto jeździ ....... bo jeździ i tyle. Czy jak robisz parówki na śniadanie to to jest wyścig z sąsiadem, który też robi parówki? A czy jak oboje wyjeżdżacie z parkingu to już jest jakaś rywalizacja?
Kultury jazdy nie zmienisz. Ona się musi zmienić sama. I tak jest lepiej niż 17 lat temu kiedy dostałem prawojazdy. Dzisiaj można jechać 50 km/h po mieście i nikt Ci za to nie grozi bronią - a wiesz mi takie sytuacje nie były jakąś nietypowością.
Natomiast problemy z nieznajomością przepisów innych kierujących pokonuje się bardzo łatwo:
1) sama stajesz się alfą i omegą przepisów ruchu drogowego
2) na kasku montujesz kamerkę i KAŻDEGO kto łamie przepisy po prostu wysyłasz na Policję.
Zaraz będzie oczywiście, że jestem JUDASZEM bo donoszę na pobratymców. Jeżeli ktokolwiek nie potrafi zachować się na drodze to niech się na nią nie pcha. A jak ma się odwagę pchać to niech ma odwagę również spojrzeć w twarz konsekwencjom. Niestety na wiele narodów (w tym na nas Polaków) nic nie działa tak dobrze jak sankcje finansowe.
Na tamtym krótkim odcinku masz absolutnie prawo jechać rowerem po jezdni. Jeżeli są złe warunki atmosferyczne MASZ PRAWO jechać chodnikiem ustępując pierwszeństwa pieszym. Jeżeli jakikolwiek kierowca na Ciebie trąbnie żeby Cię popędzić to złamał w tym momencie art. 29 kodeksu drogowego bo tam jak rozumiem jest teren zabudowany. Ja w takiej sytuacji zatrzymuję się i patrze na jego numer rejestracyjny co kamerka zapisuje i jadę dalej. A później niech Policja sie martwi czy może go ukarać. Ale taki palant drugi raz sygnału już nie użyje.
Teraz jazda przy prawej krawędzi jezdni. Art 16 ust. 1 "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.". Ale to nie znaczy, że masz jechać milimetr od końca asfaltu. Możliwie blisko czyli tak jak to jest MOŻLIWE, a opcja możliwa to zawsze opcja bezpieczna. Jeśli więc kierowcy zaczynają Cię wyprzedzać na milimetry masz pełne prawo zadbać o swoje bezpieczeństwo i zjechać na środek drogi uniemożliwiając im doprowadzanie do niebezpiecznej sytuacji.
Jeżeli są dziury (ryzyko wywrotki), jeżeli są zaparkowane samochody (możliwość cofnięcia), jeżeli są piesi (możliwość niezauważenia roweru i wejścia na jezdnię) - to wszystko uzasadnia jazdę w bezpiecznej odległości od krawędzi jezdni.
http://ibikekrakow.com/2012/09/25/prawo-dla-rowerzysty-mozliwie-blisko-prawej-krawedzi/
No i na koniec. Jazda rowerem w Polsce to wciąż aktywność dla odważnych. Poziom znajomości przepisów przez użytkowników dróg jest znikomy. Jazda na suwak, śluzy rowerowe, czy autostrady sprawiają kierowcom wiele problemów. Będziesz mieć wypadki. To jasne. Przy takim poziomie braku wiedzy jak i hamstwa wszystkich użytkowników bez wypadków się nie obejdzie.
Potrzebne jest jeszcze 10 lat, żeby po prostu ludzie się uspokoili. I na to poradzą tylko kary, kary, kary, kary, kary, kary, kary, kary i edukowanie i jeszcze raz kary.