Z wielką uwagą przeczytałem wszystkie opinie i muszę stwierdzić, że potwierdza się stara, życiowa prawda: jeszcze się taki nie urodził, który każdemu by dogodził:) Malkontent, zawsze będzie niezadowolony, nawet z tego, że żyje i zatruwa życie innym. Chociaż malkontenci, też mają pewną zasługę w przysparzaniu sławy klubowi. Działa to na zasadzie: zakazane bardziej smakuje:) Jeżeli tam jest tak brzydko i niedobrze, to trzeba to sprawdzić:) I tak też się stało: sprawdziłem - szok:) Wspanialszego miejsca nie ma w całym Trójmieście. Szczególny klimat, na który składa się nie tylko sam wystrój ale właściciel i cały jego personel. Przesympatyczni ludzie. Barmani przystojniacy-dzieczyny mdleją. Mężczyźni, i nie tylko, oczarowani niezwykłą charyzmą Alicji, czują się jakby byli w krainie baśni. Coraz częściej słyszysz słowa: nasza Ala:) I faktycznie, bez niej Andersen jest smutny, wchodzisz i czujesz, że czegoś tu brakuje a po chwili, kiedy pojawia się Alicja i z tym swoim uwodzicielskim uśmiechem zaprasza, wiesz, że w końcu znalazłeś swoje miejsce:) Oczywiście Alę dzielnie wspiera Agnieszka-Szczuplaczek. DJ i jego muzyka nie pozwala siedzieć-można się bawić na trzeźwo:))). Polecam:)