Karmienie piersią zębatego niemowlaka
Karmienie piersią od zawsze było dla mnie koszmarem. Po bólu pierwszego miesiąca, niewyspaniu drugiego miesiąca (karmienie równo co godzinę), zadrapaniach i siniakach trzeciego miesiąca (dziecię wyjątkowo nerwowo jadło), nastąpił miesiąc spokoju i już myślałam, że może nawet polubię karmienie. Niestety dziecku wyrosły 2 zęby i prawdopodobnie rosną następne. Podczas karmienia dziecko delikatnie drapie mi zębami brodawkę od spodu (nie zagryza jej, tego go oduczyłam), ja czuję coraz większy ból i z dnia na dzień jest coraz gorzej, bo zęby coraz dłuższe.
Przeszukałam fora internetowe szukając jakichś podpowiedzi, wiele kobiet zadawało pytania o to, czy dziecko gryzie, ale wszystkie matki karmiące odpowiadają jak jeden mąż, że niiieeeeeeeee, raz czy dwa ugryzło, ale tak to w ogóle nie czuć o_O. Kuzynka, która karmiła długo, miała ten sam problem, ale też żadnej odpowiedzi - karmiła i płakała.
Czy naprawdę jestem jedyną kobietą (pomijając kuzynkę), która czuje na sobie zęby dziecka? Nie mam kogo poprosić o radę, bo żadna z matek, c*otek i babć nie doczekała się zębów podczas kp (większość karmiła tylko 3 miesiące).
Poważnie zastanawiam się nad przejściem na butelkę (co pewnie dla wszystkich będzie nieprzyjemne, bo dziecko teraz odmawia picia czegokolwiek z butelki). Piersi bolą mnie coraz bardziej, mam wrażenie, że cofam się do początków karmienia, że jeszcze kilka dni i skończy się na moim zaciskaniu zębów i wycieraniu łez przy karmieniu.
Czy jest jakaś magiczna metoda karmienia, żeby nie czuć na sobie zębów dziecka?
Przeszukałam fora internetowe szukając jakichś podpowiedzi, wiele kobiet zadawało pytania o to, czy dziecko gryzie, ale wszystkie matki karmiące odpowiadają jak jeden mąż, że niiieeeeeeeee, raz czy dwa ugryzło, ale tak to w ogóle nie czuć o_O. Kuzynka, która karmiła długo, miała ten sam problem, ale też żadnej odpowiedzi - karmiła i płakała.
Czy naprawdę jestem jedyną kobietą (pomijając kuzynkę), która czuje na sobie zęby dziecka? Nie mam kogo poprosić o radę, bo żadna z matek, c*otek i babć nie doczekała się zębów podczas kp (większość karmiła tylko 3 miesiące).
Poważnie zastanawiam się nad przejściem na butelkę (co pewnie dla wszystkich będzie nieprzyjemne, bo dziecko teraz odmawia picia czegokolwiek z butelki). Piersi bolą mnie coraz bardziej, mam wrażenie, że cofam się do początków karmienia, że jeszcze kilka dni i skończy się na moim zaciskaniu zębów i wycieraniu łez przy karmieniu.
Czy jest jakaś magiczna metoda karmienia, żeby nie czuć na sobie zębów dziecka?