Kiepski kucharz i oszczędności
Dwukrotnie wybraliśmy się z narzeczoną do Bistra Bristol. Wystrój jest skromny, ale w porządku. Nie razi, ale też nie zachwyca. Do obsługi również nie mogę się przyczepić. Gorzej z samymi potrawami.
Za pierwszym razem zamówiliśmy dania tradycyjne. Porcje były duże. Smak nie zachwycał, ale też nie był zły. W potrawach brakowało tego czegoś, co sprawiłoby, że chcielibyśmy częściej zaglądać do Bristolu.
Ponieważ pierwsza wizyta nie przekonała nas ani na tak, ani na nie, ponownie odwiedziliśmy lokal. Zamówiliśmy pizzę w lokalu. Znów nie mogliśmy nic zarzucić obsłudze. Jednak podana pizza sprawiła, że nieprędko wrócimy do tej knajpki. Choć składniki nam smakowały, było ich malutko. Tylko salami było na każdym kawałku pizzy. Pieczarki były praktycznie niewidoczne i niewyczuwalne w smaku. Papryka pepperoni była reprezentowana dosłownie przez kilka małych sztuk na całej pizzy. Najgorsze było ciasto – płaski, łamiący się placek, składający się z dwóch warstw rozdzielonych powietrzem. Jadło się to jak macę. Ciasto ewidentnie robione na zapas i przechowywane w zbyt niskiej temperaturze, co zabiło drożdże. Pizzę uratowało tylko to, że w smaku była dobra.
Za pierwszym razem zamówiliśmy dania tradycyjne. Porcje były duże. Smak nie zachwycał, ale też nie był zły. W potrawach brakowało tego czegoś, co sprawiłoby, że chcielibyśmy częściej zaglądać do Bristolu.
Ponieważ pierwsza wizyta nie przekonała nas ani na tak, ani na nie, ponownie odwiedziliśmy lokal. Zamówiliśmy pizzę w lokalu. Znów nie mogliśmy nic zarzucić obsłudze. Jednak podana pizza sprawiła, że nieprędko wrócimy do tej knajpki. Choć składniki nam smakowały, było ich malutko. Tylko salami było na każdym kawałku pizzy. Pieczarki były praktycznie niewidoczne i niewyczuwalne w smaku. Papryka pepperoni była reprezentowana dosłownie przez kilka małych sztuk na całej pizzy. Najgorsze było ciasto – płaski, łamiący się placek, składający się z dwóch warstw rozdzielonych powietrzem. Jadło się to jak macę. Ciasto ewidentnie robione na zapas i przechowywane w zbyt niskiej temperaturze, co zabiło drożdże. Pizzę uratowało tylko to, że w smaku była dobra.