Re: Kocyki La Millou - proszę o opinie
Co do tego czy nic się nie dzieje z kocykiem, czy wygląda jak nowy, to dodam od siebie uwagę choć nie mam tego La Millou.
Dla córki miałam kilka kocyków, w tym jeden z Tesco, jeden z Pepco i jeden z LeClerka. Jak się domyślacie, nie zrujnowałam się z powodu tych kocyków.
Rzecz w tym że córka ma już pięć lat, kocyki były używane intensywnie i do różnych celów, prane co jedno użycie. I również one wyglądają jak nowe: są wciąż milutkie, o nasyconych kolorach i zachowały kształt.
I to mnie natchnęło do refleksji. My, w Polsce, niepotrzebnie mamy pewien szczególny kompleks. Wstydzimy się powiedzieć wprost że coś jest absurdalnie drogie i za drogie dla nas. Prędzej jeden drugiemu dokuczy, że owego nie stać, że jest "cebulakiem" (cokolwiek to znaczy), niż potwierdzi że mamy do czynienia z obiektywnie absurdalną ceną i ceną ze względów solidarności społecznej nie do przyjęcia.
Przez to wyraziliśmy milczącą zgodę na ceny... wyższe niż na Zachodzie i przy tamtejszych wyższych zarobkach.
I nie chodzi tu o produkcję w Bangladeszu, Tajlandii czy innej Kambodży. Problem jest w polskiej chytrości i narzutach, i naszym pozwoleniu na wmówienie że co dobre, to "musi być drogie".
Nieprawda, nie musi, nie aż tak jak jest.
Zatem niech sobie producent nagotuje zupy z drogich kocyków. My wcale nie musimy utrzymywać twarzy reklamy, jej fanaberii i czyichś dziesięciu samochodów.
Uroczy z wyglądu, miły w dotyku kocyk może kosztować przykładowo 20 złotych a my mamy prawo o tym mówić i tego oczekiwać.
30
4