Kolęda.
Pierwszy raz się spotkałem, żeby osoba towarzysząca księdzu na kolędzie po wstępnym przywitaniu i modlitwie nie wycofała się z mieszkania. W tym roku Proboszcz chodził z kościelnym, który w najlepsze trwał w mieszkaniu do końca wizyty duszpasterskiej. Przecież nie będę dyskutował o swoich sprawach z księdzem przy osobie tak postronnej. Co o tym sądzicie?