Re: Kolejny zamach we Francji , kolejny raz muzułmanin zabija niewinnych ludzi
Antyspołeczny
(8 lat temu)
Masz rację Kocio:)
Problem leży w tym, że emigranci przyjeżdżający do Europy mają określone wyobrażenie nowego życia: "będzie nam lepiej niż w domu". Sęk w tym, że oni nie rozumieją, czym jest różnica kultur. Myślą, że zachowają swoją kulturę, jednocześnie zyskując wyższy poziom życia materialnego. Tak to jednak nie działa. Stają więc przed wyborem, albo zachować swój styl życia (zasady, ideały, kulturę...) albo zintegrować się ze społeczeństwem do którego trafili. Problem jest w tym, że inne zasady, to inne zasady:) Gdy trafia się do innej kultury, trzeba się wyrzec wszystkiego, co się wie o dobru i złu, o tym co oczywiste i abstrakcyjne.
Wątpię by jakaś Europejka zgodziła się, że od tej chwili nie wolno jej o niczym decydować, ani nawet prowadzić samochodu. My nie rozumiemy hierarchii władzy w krajach islamskich - uznajemy ją zwyczajnie za złą, niewolniczą.
Nie widzimy jednak naszych niewolniczych zasad; że jesteśmy wiązani telefonem, kontem, kredytami... że wolne mamy w katolickie święta (mimo że czciciele to mniejszość). Dla takiego emigranta, to jak zachowują się tutaj ludzie - ich wolność słowa, wolność zachowań, ubioru... to jak zachowują się kobiety (dla nich są bezwstydne, pyskate i wyniosłe). To ich zwyczajnie przerasta.
W takiej sytuacji są dwa wyjścia, albo poddać się asymilacji i wyrzec się swojej kultury, albo chronić swoją kulturę wyrzekając się współistnienia z kulturą kraju, w którym się żyje. Spora część ludzi tęskni za ojczyzną, językiem i obyczajami, więc wybiera to drugie. Nawet żenią się w obrębie emigrantów swojej narodowości, tworzą dzielnice "swoich" etc. Zawsze jednak mają styczność z ludnością kraju, w którym żyją - i dla obu stron jest to przykre doświadczenie.
Efektem tego wszystkiego jest to, że emigranci choć wyrwali się ze swojego kraju w pewnym sensie wciąż w nim tkwią - na swoje własne życzenie. W efekcie, choć żyją na lepszym poziomie niż u siebie, to żyją na gorszym niż ludzie w kraju, do którego dotarli. Akceptują ten fakt, bo pamiętali, jak im było źle wcześniej.
Problem pojawia się, kiedy pojawiają się ich dzieci. Są wychowani w kulturze kraju z którego pochodzą rodzice, a chcieliby poziomu materialnego z kraju, w którym się urodzili. Są rozdarci pomiędzy dwa światy, nie znając jednak powodów, dla których ich rodzice emigrowali.
Kiedyś pewien noblista powiedział, że Żydzi sami na siebie sprowadzili Holokaust, bo nie chcieli się integrować, zamykali się na innych i próbowali zdobywać coraz więcej wpływów, aby kraje w których mieszkali czynić na podobieństwo kraju, który stracili.
Ten sam cel przyświeca teraz muzułmanom. Prędzej czy później przegną. I nie będzie żadnych wysiedleń. Pojawi się ktoś taki jak Hitler i urządzi pogrom. Ludzie za nim pójdą, a później będą się bić w pierś, ale co się stanie, to będzie dokonane.
Jakby nie patrzeć, wciąż psioczymy na Hitlera, ale coraz więcej ludzi w głębi serca myśli "To był gość! Odpowiedni człowiek, w odpowiednim czasie! Znów potrzeba nam takiego!". Zwłaszcza my, Gdańszczanie, powinniśmy o tym pamiętać. Przed wojną wszakże Polacy byli tu tylko pogardzaną przez Niemców i Żydów mniejszością.
Francję też ktoś oczyści, później się go usunie, a co pozostanie oczyszczone, to będzie czyste - przynajmniej na jakiś czas, nim znów "człowieczeństwo" nie zwycięży rozumu;)
0
0