Re: Komunia - pytania.
A raz w tygodniu?
Nie jest tak, że dzieci nie rozumieją niczego. Pewnie że samo wkucie modlitw nic nie daje. Ale nie zawsze tak jest. W szkole moich dzieci panie katechetki wymagają takich modlitw ale najpierw rozmawiają z dziećmi o ich treści, ich znaczeniu. Np. dziesięć przykazań "przerabiali" ponad miesiąc, po dwa przykazania na tydzień chyba. Nauczenie na pamięć było na sam koniec i dzieci tak naprawdę już je umiały. Poza tym postawa w domu teżma znaczenie. Jak się dziecko z życiem religijnym oswaja od małego, oczywiście stosownie do wieku, to mam wrażenie, że potem "te sprawy" nie są dla dziecka jakąś czarną magią, tylko nowości przyswaja naturalnie.
Patrzę po moim dziecku. Jak poszło do 1 Komunii, to miałam obawy podobne do takich, o których się tu pisze. A nie było tak źle. Kiedyś gdzieś ktoś zapytał moje dziecko, co jest najważniejsze w tej Komunii - ot, tak w luźnej towarzyskiej rozmowie. Byłam przekonana, że powie prezenty. W końcu ciągle się słyszy, że dzieci na te prezenty tylko czekają. I zrobiłam wielkie oczy, jak moje dziecko odpowiedziało, że najważniejsze jest przyjęcie Jezusa do serca. Nie wiem, w jaki sposób dziecko to rozumiało, na pewno jakoś po swojemu ale nie to jest ważne. Istotą jest to, że potrafiło gdzieś odnaleźć taki sens w tych wszystkich prezentach, uroczystości. Chcę podkreślić, że w domu nie było żadnych dodatkowych nauk, nacisków, bo nie miałam na to ani czasu, ani chęci. Miałam jeszcze dwójkę małych dzieci więc było co robić. Żadna edukacja religijno-komunijna nie wchodziła w grę. Toczyło się normalne, codzienne życie. Także nie jest tak źle.
A nazwijmy to, przyjęcie komunijne... Ja nie mam nic przeciwko. To jest okazja, żeby spotkać się z rodziną, najbliższymi przyjaciółmi. W naszym zabieganym życiu czasami trudno spotkać się ot tak, spontanicznie. Każdy ma jakieś obowiązki, często mieszka się daleko od siebie. Komunia może być taką dodatkową motywacją, by się spotkać.
3
0