Kościól przy Lidlu i Koścół przy Bulońskiej !!! Omijać z daleka !!!!
Była Niedziela, nie miałam złotówki, aby mamie mojej koniecznie wykupić lek za 40zl, który musiała koniecznie zażyć ( cukrzyca,tarczyca, serce- po operacji, po szpitalu) a pensja moja miała wplynąć w poniedziałek. Nie miałam od kogo pożyczyc, a od sąsiadów się wstydziłam.Poszłam najpierw do Proboszcza koło Lidla i prosiłam o te 40zł, zaznaczając,ze w poniedziałek oddam , chciałam napisać nawet oświadczenie, patrzył na mnie jak na wariatkę, kpił sobie ze mnie i skierował mnie do kolejki na sniadanie do bezdomnych, myslalam, ze oszaleje , tlumaczyłam im wszyskim machając tą receptą, kpiąco proboszcz-lobuz powiedzial, ze nic się nie stanie mamie,jak jeden dzien nie weźmie tabletek,(tylko ona juz nie brala w sobote i zle się czuła) , poszlam do dugiego kosciola na Bulońskiej - to samo mnie spotkalo, co w poprzednim kosciele, kpiny, smiech, żarty, tak sie wscieklam, ze powiedziałam iż przyszlam do diabłów, a nie do prawdziwych księzy. Pojechałam do mojej starej parafii i moj ukochany proboszcz bez slowa dal mi 50zl ( Parafia Świętego Alberta na Przymorzu). Zaznaczam, że co miesiąc w piątek ksiadz z Kosciola obok Lidla przychodził do mojej mamy aby sie wyspowiadała i komunię przyjęla, tego ksiedza akurat nie bylo na plebani, bo na pewno by pomogl. Takim sposobem odeszłam od kościola, co najgorszym bylo zejscie mojej tesciowej i nie mielismy juz na msze, to ksiadz jej nie odprawil, motywujac, tym, iz nie przyjmowala kolendy. Sama mieszkała 96 lata, i nikomu nie otwierala drzwi, bo 2 razy ja okradli. To juz byl gwóźdź do trumny. Zegnajcie czarne wrony, a ja stałam się Ateistką i to zagorzał, a wy będziecie zmarzyć się w piekle !!!!.