Krzysztof - opinia
Kolejny raz kelner psuje wszystko co tylko się da. Przy wejściu już komplikacje, że będzie za ciasno, że niewygodnie, najlepiej gdybyśmy wyszli i przyszli kiedy indziej, bo on chce dziś szybciej zamknąć. Wieczór uratował barman Mati, który kompensował niezadowolenie i humorki kelnera. A kelnerowi przeszkadzało wszystko, od miejsc, które zajęliśmy przy barze do chęci zapalenia cygara w pustym cigar roomie. Bez przerwy powtarzał, że tam będzie za ciasno, że jeść w pozycji półleżącej jest niewygodnie. Człowiek, który nigdy nie powinien pracować w usługach, a na pewno nie w gastronomii. Gdy uparliśmy się, że jednak się nie przesiądziemy, to stwierdził, że ta część baru jest ich wewnętrzna i że właśnie tam będą odstawiać szklane naczynia, a wtedy łatwo o fałszywy ruch Pan kelner obraził się na tyle, że wychodząc z restauracji nie usłyszeliśmy ani dziękuję, ani do widzenia, ani dobranoc. Rachunek 700 zł, nie wiem czy to mało czy dużo, ale jeśli nie chce się obsługiwać gości w niedzielny wieczór, bo jest mały ruch to proponuję nie otwierać w niedziele. Przynajmniej to buraczane warzywo nikogo nie zniechęci. Gwoli ścisłości - przyszliśmy o 1915, a o 2015 usłyszeliśmy, że do 21 mamy czas.