Kilka słów do sfrustrowanych hejterów
Ponieważ w ostatnich tygodniach paru sfrustrowanych, żałosnych hejterów wiele napisało o raju utraconym po przybyciu niskobudżetowych "nowych", pora na kilka faktów.
Na początek wiadomość dla właściciela pola położonego przy ul. Pszennej, na wysokości ul. Różanej: pełna taczka śmieci wysypana dziś ok. godziny 17.00 pochodzi z małego jasnozielonego domku (róg Pszennej i Różanej), a nie od paskudnych najeźdźców. Facet, na oko w wieku 50+, w czarnej koszulce i ciemnych spodniach. Początkowo mnie nie zauważył, później pośpiesznie pomaszerował do domku. Jeśli trzeba będzie złożyć zeznanie - służę pomocą.
Psie kupy:
Od kiedy mieszkam na Osiedlu Rodzinnym, psie kupy zdarzyło mi się widzieć na osiedlu kilka razy. Cóż, są ludzie i są taborety... Trudno jednak mówić o jakiejś pladze. OK, drodzy hejterzy, rozumiem, niskobudżetowi najeźdźcy przybyli z zaprogramowanymi bestiami, które s****ą tylko pod Waszymi płotami i na wrażliwe opony Waszych autek... Pewnie z powodu wydatków na zaprogramowanie psów, stać nas było jedynie na ogródki wielkości chustki do nosa.
Psie kupy na polach:
Głównymi bywalcami pola przy ul. Rolniczej (pierwsze po lewej od ul. Pszennej) są dwa psy właściciela (duży i mały). Albo więc psie kupy nie szkodzą plonom, albo postawa właściciela kładzie się cieniem na teorii "Raju przed przybyciem nowych".
Śmieci:
Przy wszystkich domach na osiedlu stoją kubły na śmieci, a firma pana S. ma obowiązek zabierać także te wystawione w workach, nie rozumiem więc, po jaką cholerę ktoś miałby się męczyć i wynosić swoje odpadki na cudze pole. Bardziej podejrzani wydają się ci, którzy już wcześniej przywykli do takiego sposobu pozbywania się śmieci.
Śmieci na ulicach:
Z moich obserwacji wynika, że na Osiedlu Rodzinnym nie ma problemu śmieci walających się po ulicach (oczywiście, zdarzają się jakieś pojedyncze śmieci), zdecydowanie gorzej natomiast jest na ul. Pszennej, gdzie walają się sterty pustych puszek, butelek, opakowań po chipsach, worków foliowych, itp. Czasami aż trudno jest posprzątać po swoim psie... Żeby było jasne, taki sam syf był tu, zanim wprowadzili się ci znienawidzenie "nowi". Widziałem na własne oczy - to była pierwsza zła rzecz, na którą zwróciłem uwagę.
Kradzieże:
Na moim nieogrodzonym trawniku wielkości połowy chusteczki do nosa, od ubiegłej jesieni leży sterta całkiem fajnego drewna opałowego i nikt nie ukradł choćby jednego polana (sprawdzone). Kradzieże (np. rowerów) zdarzały się natomiast przede wszystkim na obrzeżach osiedla. Zastanawiające...
Wandalizm:
Ponownie, na osiedlu trudno znaleźć ślady wandali, natomiast na jego obrzeżach, owszem. Przykładem niech będzie reklama S7 na rogu Pszennej i Brzozowego Zagajnika, zdemolowana (stopniowo - to nie był jednorazowy wybryk) przez nieznanych sprawców...
Nie, absolutnie nie twierdzę, że to, co złe jest dziełem "starych" mieszkańców Banina - w każdej społeczności są ludzie porządni i chwasty - ale jakoś najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, że większość tego gnoju to dzieło tej maleńkiej grupki żałosnych nienawistników, którzy pewnie sprowadzili się tu kilka / kilkanaście lat temu, a teraz nie mogą przeżyć, że nie mogą bezkarnie robić syfu takiego, jak dotychczas.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców Banina - tych "starych" i tych "nowych". A wy, bando sfrustrowanych nieudaczników - walcie się.
Na początek wiadomość dla właściciela pola położonego przy ul. Pszennej, na wysokości ul. Różanej: pełna taczka śmieci wysypana dziś ok. godziny 17.00 pochodzi z małego jasnozielonego domku (róg Pszennej i Różanej), a nie od paskudnych najeźdźców. Facet, na oko w wieku 50+, w czarnej koszulce i ciemnych spodniach. Początkowo mnie nie zauważył, później pośpiesznie pomaszerował do domku. Jeśli trzeba będzie złożyć zeznanie - służę pomocą.
Psie kupy:
Od kiedy mieszkam na Osiedlu Rodzinnym, psie kupy zdarzyło mi się widzieć na osiedlu kilka razy. Cóż, są ludzie i są taborety... Trudno jednak mówić o jakiejś pladze. OK, drodzy hejterzy, rozumiem, niskobudżetowi najeźdźcy przybyli z zaprogramowanymi bestiami, które s****ą tylko pod Waszymi płotami i na wrażliwe opony Waszych autek... Pewnie z powodu wydatków na zaprogramowanie psów, stać nas było jedynie na ogródki wielkości chustki do nosa.
Psie kupy na polach:
Głównymi bywalcami pola przy ul. Rolniczej (pierwsze po lewej od ul. Pszennej) są dwa psy właściciela (duży i mały). Albo więc psie kupy nie szkodzą plonom, albo postawa właściciela kładzie się cieniem na teorii "Raju przed przybyciem nowych".
Śmieci:
Przy wszystkich domach na osiedlu stoją kubły na śmieci, a firma pana S. ma obowiązek zabierać także te wystawione w workach, nie rozumiem więc, po jaką cholerę ktoś miałby się męczyć i wynosić swoje odpadki na cudze pole. Bardziej podejrzani wydają się ci, którzy już wcześniej przywykli do takiego sposobu pozbywania się śmieci.
Śmieci na ulicach:
Z moich obserwacji wynika, że na Osiedlu Rodzinnym nie ma problemu śmieci walających się po ulicach (oczywiście, zdarzają się jakieś pojedyncze śmieci), zdecydowanie gorzej natomiast jest na ul. Pszennej, gdzie walają się sterty pustych puszek, butelek, opakowań po chipsach, worków foliowych, itp. Czasami aż trudno jest posprzątać po swoim psie... Żeby było jasne, taki sam syf był tu, zanim wprowadzili się ci znienawidzenie "nowi". Widziałem na własne oczy - to była pierwsza zła rzecz, na którą zwróciłem uwagę.
Kradzieże:
Na moim nieogrodzonym trawniku wielkości połowy chusteczki do nosa, od ubiegłej jesieni leży sterta całkiem fajnego drewna opałowego i nikt nie ukradł choćby jednego polana (sprawdzone). Kradzieże (np. rowerów) zdarzały się natomiast przede wszystkim na obrzeżach osiedla. Zastanawiające...
Wandalizm:
Ponownie, na osiedlu trudno znaleźć ślady wandali, natomiast na jego obrzeżach, owszem. Przykładem niech będzie reklama S7 na rogu Pszennej i Brzozowego Zagajnika, zdemolowana (stopniowo - to nie był jednorazowy wybryk) przez nieznanych sprawców...
Nie, absolutnie nie twierdzę, że to, co złe jest dziełem "starych" mieszkańców Banina - w każdej społeczności są ludzie porządni i chwasty - ale jakoś najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, że większość tego gnoju to dzieło tej maleńkiej grupki żałosnych nienawistników, którzy pewnie sprowadzili się tu kilka / kilkanaście lat temu, a teraz nie mogą przeżyć, że nie mogą bezkarnie robić syfu takiego, jak dotychczas.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców Banina - tych "starych" i tych "nowych". A wy, bando sfrustrowanych nieudaczników - walcie się.