Ja pamiętam reklamówki wyborcze o 300 mld

Pamiętam też drugie expose Premiera, w którym podbił stawkę do 400 mld

a tymczasem

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114875,12910908,Protasiewicz__Moze_rzeczywiscie_nie_powinnismy_obiecywac.html

zresztą i tak zawsze da się wykręcić kot ogonem, bo to niby mówiliśmy o miliardach... ałe czego? euro? złotych? czy psich zębów?
wreszcie, czy wliczać w tę kwotę doplaty do rolnictwa, czy nie?

Wyborcę i tak zawsze da sie zmanipulować i oszukać. Jedno jest pewne po negocjacjach, bez względu na ich wynik, ogłosi się sukces.

Zresztą, co tam negocjacje, ważne że:
1) mama Madzi się znalazła
2) zamknięto kolejne sklepy z dopalaczami
3) ujęto brunobombera
4) powstrzymano Nicponia
5) Trybunal Stanu dla Kaczyńskiego

ps i ad 5)
- gdzie są ci wszyscy lametujący nad dyktaturą na Węgrzech? Gdy w Polsce w przeciągu dwóch tygodni władze przejęły jeden z głównych opozycyjnych dzienników (czystka w rzepie) i stawiają przez Trybunałem Stanu dwóch liderów dwóch partii opozycyjnych?

...

aaa
i zapomniałbym...

źródełko wpływów z vatu wysycha - pewnie czeka nas kolejny prezent noworoczny - kolejna podwyżką

http://www.rybinski.eu/2012/11/totalne-zalamanie-wplywow-z-vat-w-pazdzierniku/

Ja bym jednak prowadził rachunek zbilansowany:

Po jednej stronie ile obiecano, po drugiej stronie ile długów zaciągnięto, a ponadto wprowadziłbym przelicznik - jaki konkretny zysk ma przeciętny obywatel, w sferze bezpośredni go dotyczącej i jaki był przeciętny koszt uzyskania tego zysku. Wtedy byśmy wiedzieli gdzie, do czyich kieszeni, poszła forsa.