Nerwica lękowa
Witam, mam następujący problem.
Mianowicie gdy chodziłem do szkoły postawowej od jakiegoś czasu bez żadnej większej przyczyny zacząłem odczuwać lek przed pójściem do szkoły (wmawiałem sobie, że coś mi soe stanie, że coś mi dolega, że mogę umrzeć) nasilało się to do tego stopnia, że zaraz po wejściu do szkoły prawie traciłem przytomność, niedługo potem zdarzało to się w innych sytuacjach, gdzie rozstawałem się z rodzicami. Po wizytach u psychologów itp. Sytuacja uspokoiła się do tego stopnia, ze nie prawie nie czułem żadnej różnicy jak przed tymi wydarzeniami. Lecz teraz (kilka lat później) czuje, że to się w jakis sposób nawraca, mam "ataki" paniki, które duszę w sobie, osoby z mojego otoczenia jestem pewny, że tego nie dostrzegają, bo jestem pogodny, nie wyglądam na osobę, ktora mogłaby miec takie zaburzenia. Przechodząc do sedna, mój problem jest taki, że od jakiegoś czasu nawet,gdy nie odczuwam leki bardzo słabo czuje się fizycznie: mam bóle głowy, kołatanie serca, zmęczenie mięśni (np. Nogi jak z waty), mięśnie drgają mi przy aktywności fizycznej, czasem nawet przy wykonywaniu zwykłych czynności, odczuwam sztywność karku, czuję się wyczerpany, straciłem radość z życia, poza szkołą podswidomie nie mam ochoty chodzić na spotkania, brakuje mi energii, niestety przekłada się to na wyniki w nauce.
Poczytalen trochę w internecie na temat takich rzeczy i podejrzewam, że może być to nerwica lękowa.
Czy ktoś może przeżył lub zmaga się z takim problemem?
Jak mogę radzić sobie z tymi objawiami by nie utrudniły mi w tak zanczacy sposób życia?
Jeśli to nie nerwica lękowa, to co to może być?
Z góry dzięki za odpowiedź :)
Mianowicie gdy chodziłem do szkoły postawowej od jakiegoś czasu bez żadnej większej przyczyny zacząłem odczuwać lek przed pójściem do szkoły (wmawiałem sobie, że coś mi soe stanie, że coś mi dolega, że mogę umrzeć) nasilało się to do tego stopnia, że zaraz po wejściu do szkoły prawie traciłem przytomność, niedługo potem zdarzało to się w innych sytuacjach, gdzie rozstawałem się z rodzicami. Po wizytach u psychologów itp. Sytuacja uspokoiła się do tego stopnia, ze nie prawie nie czułem żadnej różnicy jak przed tymi wydarzeniami. Lecz teraz (kilka lat później) czuje, że to się w jakis sposób nawraca, mam "ataki" paniki, które duszę w sobie, osoby z mojego otoczenia jestem pewny, że tego nie dostrzegają, bo jestem pogodny, nie wyglądam na osobę, ktora mogłaby miec takie zaburzenia. Przechodząc do sedna, mój problem jest taki, że od jakiegoś czasu nawet,gdy nie odczuwam leki bardzo słabo czuje się fizycznie: mam bóle głowy, kołatanie serca, zmęczenie mięśni (np. Nogi jak z waty), mięśnie drgają mi przy aktywności fizycznej, czasem nawet przy wykonywaniu zwykłych czynności, odczuwam sztywność karku, czuję się wyczerpany, straciłem radość z życia, poza szkołą podswidomie nie mam ochoty chodzić na spotkania, brakuje mi energii, niestety przekłada się to na wyniki w nauce.
Poczytalen trochę w internecie na temat takich rzeczy i podejrzewam, że może być to nerwica lękowa.
Czy ktoś może przeżył lub zmaga się z takim problemem?
Jak mogę radzić sobie z tymi objawiami by nie utrudniły mi w tak zanczacy sposób życia?
Jeśli to nie nerwica lękowa, to co to może być?
Z góry dzięki za odpowiedź :)