Oddział Chirurgii
Mam problemy z żylakami w nogach. Zostałam skierowana do szpitala w Wejherowie pół roku temu (co i tak w dzisiejszych czasach jest krótkim terminem). Przyjechałam do szpitala na umówioną godzinę. Okazało się, że nie ma dla mnie jeszcze łóżka. Czekałam pół dnia, aż wypiszą inną pacjentkę i dadzą mi łóżko. Łóżka nie były odkażane, tylko przemywane wodą!!! Oddział pooperacyjny wygląda gorzej niż za komuny. Ale to jest pikuś - lekarz przed operacją nie zaznaczył mi żadnego żylaka, nawet nie przyszedł do mnie, po prostu kierował się podczas zabiegu usg z przed pół roku (!), przez co zostawił mi dużo wielkich żylaków. Przed zabiegiem nie potrafili mi zrobić zastrzyku ze znieczuleniem, trafili w nerw. Myślałam, że z bólu umrę. Po zabiegu, dopadł mnie zespół popunkcyjny, gdzie wymiotowałam jak kot i dostałam bólu głowy, który był nie do opisania. Lekarz nawet się nie pojawił. Zostałam tak wypisana do domu, dodatkowo nie dostałam nawet leków przeciwzakrzepowych, mimo, że powinnam je dostać. TRAGEDIA. Wszystko trwało 3 dni i to nie tylko w moim przypadku. Operują ludzi taśmowo, byle by mieć tylko wolne łóżka. I następny, i następny... Nie polecam, chyba że ktoś jest masochistą.