W Seafood w Sopocie byłam piąty czy szósty raz, tym razem na śniadaniu. Przepyszne i niesztampowe, szczególnie kanapka z jajecznicą i cheddarem- świeżutkie jajka z obłędnym sosem do tego coctail regenerujący na energetyczne rozpoczęcie dnia. Kolega zamówił typowe english breakfast, porcja tak duża,że musiałam pomóc. Do tego wszystkiego świeżo mielona mocna kawa Fillicori, a nie śniadaniowa berbelucha, (pamiętam nazwę bo wydała mi się bardzo apetyczna). Podczas poprzednich wizyt miałam okazję zjeść baby kalmary i pastę z owocami morza. Dla odważnych polecam ostrygi, które dzięki Seafood zjadłam pierwszy raz w życiu. Na pewno nie była to moja ostatnia wizyta bo zarówno nieprzytłaczający wystrój jak i obsługa kelnerska są na najwyższym poziomie!!