przechodzac kolo śledzika wstapilyśmy.. zachecila nas muzyka... nozka sama chodzila... przywitalo nas dwóch przystojnych panów bez wlasow.. karta dania zachacila do degustacji... w restauracji unosil sie wszechobecny zapach róż i nozek w galercie.. niestety w karcie nozek nie bylo☹️ dlatego zamowilysmy pasztet fabrykanta który smakowal wybornie .. po spożyciu posiłku regeneracjnego i wypiciu wody ognistej ruszylysmy na parkiet.. posilek obudzil w nas lwice