Łyżeczkowanie po porodzie

Temat dostępny też na forum: Rodzina i dziecko bez ogłoszeń
Witam,

Niedługo zbliża się mój termin porodu i oprócz samego strachu o poród martwię sie tym ze nie urodzę całego łożyska. Boje sie zabiegu łyzeczkowania. Dodatkowo slyszałam że zszycie po nacięcia boli. Czy któraś z Was kobietki mogłaby opowiedzieć jak to wygląda w gdańskich szpitalach? Będę bardzo wdzięczna.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Jestem po 2 porodach SN. Po każdym byłam zszywana. Pryskają czymś znieczulającym, nie wiedziałam kiedy i co robili, nic nie czułam jak lekarz zszywał. Za każdym razem parę szwów rozpuszczających się wewnątrz plus 5 szwów na zewnątrz, które po tygodniu można zdjąć (np. położna może to zrobić w domu czy w przychodni). Zdjęcie też nie boli. Gojenie szwów bez problemów. Po około roku po porodzie trudno było stwierdzić gdzie byłam zszywana, śladu nie było i nie ma, a mam gdzieś tam 2 blizny (obie po tej samej stronie krocza). Nie czuć, nie widać, jakby nigdy nic. Po żadnym porodzie nie miałam łyżeczkowania to o tym się nie wypowiem. Łożysko wychodziło bez problemu, bez bólu. Pamiętam, że położna lekko pociągnęła za pępowinę i wszystko wyszło, obejrzała i powiedziała, że jest całe, zdrowe, nic podejrzanego i na tym koniec.
Z opowieści wszystkich koleżanek/kuzynek i szwagierek wiem, że jakoś żadna nie miała łyżeczkowania po porodzie, więc może nie zdarza się to tak często? Po poronieniach to owszem słyszałam od nie jednej, że miały łyżeczkowanie (wrażenia różne), ale i tu nie opowiem o własnych wrażeniach, bo jak poroniłam to całkowicie organizm się wyczyścił i łyżeczkowanie nie było potrzebne.
Nie martw się na zapas. Po porodzie będziesz taka radosna, że masz dziecko, te wszystkie emocje/zmęczenie itd będą górą. Nie zwrócisz uwagi na takie banały jak to, co "ci tam robią" już po porodzie ;) Powodzenia.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja miałam lyzeczkowanie po porodzie, 8 lat temu w szpitalu na Zaspie. Miałam łożysko przyrośnięte. Nic nie bolalo, bo robili w narkozie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Łyżeczkowali mnie po porodzie bo miałam mały krwotok. Nic nie boli tak samo szycie nic nie boli. To twój pierwszy poród? Nie bój się poród szybko minie dopiero potem dzieciątko rośnie płacze ząbkuje kołki oto wtedy zaczyna się cyrk ale też szybko zleci
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja miałam łyżeczkowanie zaraz po porodzie, bo też miałam lekki krwotok. Przed porodem bardzo się balam, że będą mnie łyżeczkowali, ale nie było to nic strasznego. Czułam że coś przy mnie robią, ale to nie bolało. Podobnie z szyciem. Miałam drobne pęknięcie, więc dali mi znieczulenie (które nie bolało) i założyli kilka szwów. Przy szyciu było lekko czuć, że coś robią, ale nie był to ból. Nie bój się, będzie dobrze :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mnie na Zaspie lyzeczkowali po porodzie Sn, bo nie wyszło całe łożysko. Lekarka uprzedzila mnie,że to będzie nieprzyjemne. Ale,że musi, inaczej wrócę po 2 tyg na operację. To mówię: spoko, przecież trzeba. Spodziewałam się czegos o wiele gorszego. Parę razy dotknęła mnie wewnątrz i już po sprawie. Mnie to się skojarzyło z nabieraniem lodów łyżka do lodów (przepraszam za porownanie). 30 sekund i po sprawie. Gdy urodzisz juz dziecko, lozysko to naprawde juz nic. 2 poród po 2 latach, łożysko wyskoczyło całe w sekundę. Panie dokladnie obejrzaly i bylo ok. Będzie dobrze :-)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Byłam zszywana dwa razy i nie wspominam tego dobrze, ale nie jest to kwestia samego bólu, bo nie jest zbyt wielki, choć ja czułam uklucia igły i przeciąganie nici (lekarz powiedział ze to kwestia miejsca, nie da się znieczulic "calosci"). Myślę że chodzi raczej o to, że jest już po porodzie, skurcze ustały, ból ustał (a zapomina się o jego intensywności juz kilka sekund po - dwa porody bez zzo), a tu nagle jeszcze jakieś bolesne zabiegi. Tak czy inaczej nie jest to coś czego trzeba się bać. Na temat lyzeczkowania również się nie wypowiem, bo nie miałam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

miałam nagłą cesarkę na Zaspie 7 miesięcy temu. 11 dni po cc dostałam w domu krwotoku i w szpitalu wykonano łyżeczkowanie w narkozie. Co to był za słodki sen :)
Nie martw się na zapas :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przeczytałam wasze wypowiedzi i powiem, że szczerze wam zazdroszczę. Ja byłam łyżeczkowana i dużo szyta (nie tylko po nacięciu) i bolało jak ja pi*rd*** (oczywiście trochę mniej niż sam poród). Niby dostałam jakieś znieczulenie miejscowe, ale lekarz chyba nie trafił tam gdzie trzeba, bo nie podziałało. Przy drugim porodzie na szczęście łożysko wyszło elegancko, więc nie było łyżeczkowania, a i szycie też było ledwo odczuwalne - czyli tym razem dostałam znieczulenie prawidłowo. Jednak co przeżyłam przy pierwszym porodzie, to moje. Co nie zmienia faktu, że nie warto się podczas ciąży stresować tym, czy po porodzie będzie łyżeczkowanie, bo to nie ma sensu - tak czy siak urodzić musisz, łożysko usunąć też trzeba, jak samo nie wyjdzie to trzeba mu pomóc, w tym momencie to już jest praktycznie ratowanie życia. Przechodząc przez ulicę też raczej nie stresujesz się, że przejedzie Cię samochód i będziesz operowana.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Jestem 7 tygodni po cc. Cieszę się, że pojawiło się pytanie, bo wczoraj na kontrolnej wizycie u gin okazało się, że nie do końca oczyściła mi się macica po porodzie i prawdopodobnie czeka mnie łyżeczkowanie. Muszę zrobić beta hcg na potwierdzenie. Jak to wygląda po takim czasie od porodu? Czy ten zabieg też jest ze znieczuleniem?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

W takich wypadkach dają krótką narkozę
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kochane kobietki wszystkim Wam dziękuję za odpowiedzi. Macie racje że nie ma się co martwić i stresować ale powiem szczerze że ciężko mi nad tym zapanować po prostu. Dużo też zalezy od progu bolowego i od tego jak przebiega poród, cxy dobrze natną krocze. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na moją godzinę "zero"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Hela a w jakim szpitalu rodziłaś? Napisałaś ze byłaś szyta nie tylko po naciecu. Czy to oznacza ze pomimo nacięcia popekałas?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja rodziłam bez nacięcia. Bardzo polecam przygotowywać krocze w ciąży żeby uniknąć nacięcia. Dużo lepiej i szybciej dochodzi się do siebie, po porodzie nic nie boli i jest się sprawniejszym, łatwiej zajmować się dzieckiem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

To racja że przygotować się nie da i martwić się nie można ale dobrze wiedzieć co może Cię spotkać. Ja rozumiem twoje obawy, przebiego porodu nie da się przewidzieć(niestety) wiadomo że jest tyle możliwości komplikacji i rozbiegu spraw że jak będziesz martwić się na zapas to zwariujesz;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Zewnętrznie" miałam tylko małe pęknięcia I stopnia (fizjologiczne) no i to maleńkie nacięcie - 2 czy 3 cm. Niestety dziecko miało dużą główkę, a położne kazały mi mocno przeć, więc miałam praktycznie całą pochwę popękaną wzdłuż (mało brakowało do pęknięcia odbytnicy) - o tym się niestety nie mówi na szkołach rodzenia. Szyta byłam jakieś 40 minut i wspominam to o wiele gorzej niż sam poród, chociaż próg bólu mam bardzo wysoki. Tak więc miło usłyszeć od was, że jednak nie jest to norma i w większości przypadków znieczulenie jednak działa.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dużo zależy od położnej tak jak Hela pisze przy mocnym parciu tkanki nie mają kiedy się rozciągnąć. Ja na wejściu na porodówkę mówiłam że ćwiczyłam i zależy mi na ochronie krocza więc położns tak prowadziła parcie że mnie stopowała by główka powoli wychodziła.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

KAS Ja niestety przed porodem nie cwiczyłam i boje się właśnie ze mimo nacięcia to popękam tym bardziej ze mam waskie wejscie do pochwy. A Hela faktycznie sie biedna nacierpialas bo poród bolesny tyle godzin to później tyle szycia jeszcze. A też rodziłaś na Zaspie? Nie powinno być tak ze jak sie zgodzisz na nacięcie to później mimo to możesz popekac. A to wewnętrzne pękanie jest najgorsze bo tam znieczulenia nie dadzą i wszystko czujesz.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie rodziłam na Zaspie, rodziłam w innym mieście. Popękałam PRZED nacięciem, jak już położna mnie nacięła to dziecko wyskoczyło i było po sprawie - gdyby zrobiła to wcześniej, zaoszczędziłaby sobie pracy, lekarzowi szycia, a mi bólu i dużych problemów zdrowotnych. Po prostu miałam pecha. Wiem, że na Zaspie czy innych szpitalach zdarzają się podobne sytuacje, wiele z nich jest kwestią humoru położnej czy lekarza. A paradoksalnie, skoro przed porodem nie ćwiczyłaś, to może pójść Ci łatwiej - niewyćwiczone mięśnie nie mają takiej siły parcia, więc nie uszkodzą więzadeł, mogą się też tak nie blokować przy parciu i mieć lepszą relaksację. Wszystko ma swoje plusy i minusy, nigdy nie wiesz, na jaką sytuację trafisz i "co by było gdyby". Nie ma co gdybać, trzeba rodzić ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

U mnie dziecku spadało już tętno, więc nie było czasu na "stopowanie parcia". Położna po prostu za długo zwlekała z nacięciem, bo jak powiedziała mi wcześniej "Jestem młoda, silna to sobie poradzę". A potem sama była w szoku, że dziecko jest takie olbrzymie. Padłam ofiarą mody na nienacinanie krocza. Tak więc dziewczyny nie demonizujcie tak nacinania krocza, bo w niektórych sytuacjach nienacięcie może przynieść dużo więcej szkody. Chociaż porównując bezproblemowy poród z nacięciem i bez, to rzeczywiście różnica jest ogromna. A łyżeczkowanie (dla mnie bardzo nieprzyjemne) to jeden z kilku powodów, dla których w dzisiejszych czasach kobiety nie umierają przy i po porodzie, co kiedyś było nagminne, tak więc nie ma co się stresować, tylko potraktować to jako zabieg ratujący życie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Hela masz racje, co ma być to będzie. Tak wiele jak jest Nas na tym forum tak wiele różnych porodów było. Każdy inny, jeden lepszy drugi gorszy. Chociaż strach jest nieodzownym elementem każdego porodu i to jest zrozumiałe szczególnie o dziewczyn które rodzą po raz pierwszy bo nie wiedzą w ogóle czego sie spodziewac.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przykro mi że coś takiego Cię spotkało. Na pewno są sytuacje, że trzeba naciąć, być może tak było u Ciebie. Może położna trochę "zaspała" i nie zdążyła? Mnie się udało urodzić duże dziecko z ochroną krocza i bardzo się z tego cieszę, bo nie ukrywajmy, nacięcie też wiąże się z ryzykiem powikłań (złe gojenie, złe zszycie, zakażenie rany, rozchodzenie szwów itd). Niekiedy też pęka się dalej mimo nacięcia ( tak było u mojej siostry). Więc nic nie jest czarno-białe. Na pewno nie powinno być tak jak teraz, czyli że 90% Polek ma nacięte krocze przy porodzie, tak "na wszelki wypadek". Dobrze jest masować krocze olejkiem, ćwiczyć dno miednicy i ćwiczyć z balonikiem, wtedy jest szansa że pójdzie łatwiej. Jak bedzie musiało być nacięcie, to może chociaż trochę mniejsze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja właśnie ćwiczyłam z balonikiem i bardzo polecam. Co do mięśni Kegla to trzeba się nauczyć nad nimi panować bo przy porodzie trzeba je rozluźniać a na skurczu automatycznie się napinamy mi położna też mówiła że do porodu lepsze nie wyćwiczone bo często dziewczyny zaciskają za to po porodzie mogą być potem problemy z nietrzymaniem moczu. Dużo siedzi w głowi, trzeba się postarać o spokój i skupienie mimo bólu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ks a powiedz u twojej siostry doszło do pęknięcia po nacięciu bo zbyt mało zostało naciete? Czy z czego to wynika?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kas, z tymi mięśniami dna miednicy to na dwoje babka wróżyła. U kobiet, które nie ćwiczyły, częściej dochodzi do nietrzymania moczu po menopauzie, bo mięśnie są słabe. Za to u kobiet, które ćwiczyły, częściej dochodzi do zerwania więzadeł czy powięzi w trakcie trudnego porodu z mocnym parciem. Często to właśnie młode, wysportowane i silne kobiety zostają kalekami po porodzie w wyniku zbyt silnego parcia. Tak więc możesz sobie ćwiczyć, możesz stosować baloniki i co tam chcesz, a i tak nie wiesz co Cię spotka ani po porodzie, ani po menopauzie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Hela masz racje. Nigdy nie da sie przewidzieć co Nas czeka podczas i po porodzie. Znajoma położna mówiła mi że jeżeli chodzi o częstość nacięcia i pęknięć to wiecej jest u kobiet ktore nie cwiczyly krocza, natomiast inne komplikacje dużo częściej zdarzaja się u kobiet które ćwiczą krocze. Więc i tak źle i tak niedobrze. Złotego środka nie ma. A reguły z rodzeniem łożyska też niestety nie ma. Najczęściej rodzą się cale łożyska i nie ma potrzeby łyżeczkowania ale sa przypadki gdzie jest to konieczne bo ratuje życie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

otworzyć firmę ?? (36 odpowiedzi)

Hej! Pewnie część pomyśli, o co ona pyta na tym forum, ale... jedno z drugim ma wiele wspólnego....

ciekawe książki dla 4 latka jakie czytacie? (58 odpowiedzi)

czy możecie polecić jakieś fajne tytuły książek dla 4 latka do poczytania na dobranoc. W...

Odkurzacz samojezdny - robot - opinie (72 odpowiedzi)

Czy ktoś ma takie cudo ? Czy to w ogóle działa. Chciałam dziś kupić ale sprzedawca stanowczo mi...