Restauracja polecona przez znajomych - rozczarowała, niestety.
Zamówiliśmy z mężem jedną zupę (dla niego), i dwa główne dania.
Jego zupa "przyszła" razem z moim głównym daniem..
Najpierw chłodnik, który według karty występuje z szyjkami rakowymi - okazuje się być błędem w karcie, w chłodniku, klasycznym jak się okazało, raków brak, oczywiście. :) Jako, że od złożenia zamóienia do realizacji minęło 40 minut, mąż rezygnuje z zupy i prosi o podanie głównego dania: tzw. papuga (w wolnym tłumaczeniu restauratora), z ang. red snapper. Cena - SZOK - 42 zł z kawałek fileta! (przesmażonego, niestety). Do tego warzywa: oryginalnie z wody, mąż poprosił o przesmażenie ich na maśle - dostał w większości smażoną cebulę i coś jeszcze zielonego. Do tego puree z ziemniaków, dodatkowo. Szkoda, że Szef Kuchni nie próbuje ziemniaków - bo gatunek wyjątkowo podły, i nie posolony :(
A moje noodle smażone z krewetkami - podniebienia są różne, ale zdecydowanie za słone, z nadmiarem sosu sojowego.
Wjechał deser - ciasto czekoladowe, które z założenia miało zawierać rozpływającą się w środku czekoladę..
Chyba za długo siedziało w piecu, było zdecydowanie przeciągnięte.
A miało być tak pięknie :(