Cześć:) właśnie tez mialam pisać co u Was. U nas duzo sie dzieje. Maly mial infekcje gornych drig oddechowych, złapał od siostry i majowke spedzilam z nim na polankach. Dzis wlasnie jade do chirurga dziecięcego z nim bo kikut odpadl ale przrz gruba pepowine piwstala ziarnica pepka i pepek w srodku nie chce sie goic i sie slimaczy, ponic to lapisuja czyli fakim plynem przecieraja i to sie zamyka. A tak to probuje karmic piersia i powiem wam ze jest tobdla mnie meka. No gorsze niz porod. Pierwsza karmilam mm, bo mialam z nia rozne problemy. Z mlodym juz 6tyg. Walcze i powoli opadam sil i jestem zniechecona bo laktacji nie mam jakiejs super wielkiej, mlekiem nie tryskam wrecz cuagle muszę te femaltikery pic i inne pitoly bo jak tulko idstawiam to susza. Maly co 1h chce cyca i pon5-8min. Robi odlot i nawet ruszyc się z domu nie mogę bo ciagle tulko siedze i go karmie. Wxziraj psychicznie juz nie wyribilam i poszla butla z mm w ruch, maly po 3h ryku i prztsypiania przy cycy, zjadl 120ml i odpadl na 5h!!! Wkoncu trochę pospalam. No i sama nie wiem czy sens jest tak na sile z tym cycem walczyć. Z moja starsza cira przez to wszystko wogle czasu nie spedzam i ona mega to przezyw i tak dochodze do wniosku ze to moje karmienie bokiem wychodzi:/
1
0