Cześć. Właśnie znalazłam wątek marcowo- kwietniowych 2017 :)
Jestem w 27 tyg ciąży.
Pierwszą ciążę prowadziłam właśnie u pana Szemryka i cóż.. mam podobne doświadczenie co Wy. Mega sympatyczny człowiek, uśmiechnięty.. Ale.. już od 16-20 tyg ciąży przytyłam swoje pierwsze 4,5kg (!!!). Nie obżerałam się, za przeproszeniem, jak świnia. Moje menu się nie zmieniło. Jednak lekarza to nie zaniepokoiło. Kolejne 4 tyg i następne 5kg na plusie.. Żadnych badań nie zlecił, nie wypytywał o dietę. Nie zaproponował mierzenia ciśnienia, nawet dodatkowych badań nie zlecił. Mówił, że wszystko jest ok. A ponieważ to była moja pierwsza ciąża i no.. chciałoby się jednak swojemu lekarzowi prowadzącemu ciążę ufać, to nie grzebałam w necie (bo w takich sytuacjach może i bym się naczytała głupot) i ufałam mu. Ok 24 tyg ciąży poszłam już poważnie zaniepokojona, bo byłam mega spuchnięta, ale nie byłam umówiona na wizytę. Rozmawiałam z położną, że się martwię. Zmierzyła mi ciśnienie, okazało się, że jest bardzo wysokie. Mówię, że może trzeba jakieś dodatkowe badania, to mi odpowiedziała, że mogę na własną rękę sobie zrobić :/ Zrobiłam więc i wyszedł białkomocz. Ciśnienie zaczęłam sobie mierzyć 3 x dziennie i dalej było wysokie, bardzo wysokie. Poszlam do położnej i dostałam receptę (bez konsultacji twarzą w twarz z ginem) na dopegyt.. Fajnie? 40 tydzień ciąży (28kg na plusie!)- muszę zrobić ktg prywatnie, bo przychodnia Nowy Chełm nie miała takiego sprzętu. Pojechałam prywatnie do kliniki (skurczy brak), gdzie lekarz mówi, żebym jak najszybciej jechała do szpitala, bo to niebezpieczna sytuacja. Zadzwoniłam do swojego gina i powiedział, że tego dnia nie ma co jechać na Zaspę, bo i tak nic nie zrobią i mam jechać następnego dnia rano. Tak też zrobiłam. Od razu wzięli mnie na patologie. Pół godz później na porodówkę (chcieli zbić ciśnienie i wywoływać poród). Po 8h pogarszającego się mojego stanu (dostałam jeszcze wysokiej temp) dostałam papiery do podpisania ze zgodą na wykonanie cc ze względu na zagrożenie rzucawką. Swojego ginekologa tam ani razu nie widziałam. Ale może to i dobrze..
Po wyjściu ze szpitala byłam u niego ostatni raz na wizycie. Powiedziałam, że miałam cc i dlaczego, ale tak jakby nie był zainteresowany rozmową na ten temat. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Urodziłam zdrowe dziecko, ale nigdy więcej do tego lekarza
Teraz prowadzę ciążę u kogoś innego. Zna historię pierwszej ciąży, zleca mi różne badania, sprawdza dokładnie na każdej wizycie dziecko. Na usg patrzy na różne drobiazgi i jestem o wiele spokojniejsza
Za 3 miesiące mam nadzieję, że będę już tuliła swoje maleństwo :)
Pozdrawiam Was gorąco :)
0
0