~Krezus prozaik.
(8 miesięcy temu)
Pewnego wiosennego dżdżystego poranka popijając poranną kawę, kłębiły mi się w głowie niespokojne myśli związane z przeciągającą się niesprzyjającą aurą. Krzątałem się po domu tak bez celu wymyślając sobie coraz to głupsze zajęcia. Gdy miałem już sięgać po ciężki klucz, aby sprawdzić czy uszczelka w kranie jest na pewno dobrze zamontowana zauważyłem przez okno w kuchni uśmiechniętą postać w kapturze zbliżającą się lekkim krokiem ku mojej furtce ogrodowej. Mimo ponurego nastroju związanego z pogodą i ogromnej niechęci do wyściubienia nosa z domu postanowiłem podejść do furtki aby sprawdzić kim jest owa osoba. Pomyślałem sobie, pal licho, może ta osoba sprawi, że mój dzień będzie lepszy? Nie przeciągając wyszedłem przez główne wyjście i pewnym krokiem podchodząc do furtki przy której stała postać zauważylem na horyzoncie lekki promyk popołudniowego słońca. Zbliżając się do furtki promienie zaczęły coraz wyraźniej docierać do moich ociężałych oczu jednocześnie poczułem przyjemne ciepło okalające moją twarz. W tym momencie uśmiechnięta postać zdjęła kaptur aby się przywitać. Chmury zdając się wyczuć, że ich czas właśnie dobiegł końca rozpierzchły się po niebie, słońce całkowicie zapanowało nad tym ciemnym dniem i ptaki rozpoczęły radosny śpiew. To był on. Powiedział dzień dobry, wrzucając kopertę do skrzynki na listy. Ten dzień zmienił moje życie. Natomiast lizak zostanie ze mną do końca moich dni.
5
2