Masakra z reklamacjami w IKEA
Zgłosiłem reklamację drogą internetową, poprzez formularz zamieszczony na stronie www IKEA.
Otrzymałem maila potwierdzającego i informację: "Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 5 dni roboczych i zaproponujemy rozwiązanie." Nie skontaktowali się.
Po 7 dniach (roboczych) zadzwoniłem na infolinię. Słuchając wskazówek lektora, wybrałem temat - reklamacje >> kontakt z konsultantem.
Pierwszy konsultant przekierował mnie do drugiego konsultanta.
Drugi konsultant stwierdził, że zostałem przekierowany na infolinię ogólną. Podczas rozmowy cały czas wchodził mi w słowo i przerywał wypowiadane zdania. Gdy zapytałem, czy mogę bezpośrednio dodzwonić się na drugi raz do Działu Reklamacji, nie odpowiedział na pytanie a jedynie pouczył mnie jak wygląda zgłaszanie reklamacji. Zapytałem, czy odpowie na moje pytanie, stwierdził, że właśnie odpowiedział. Zadałem mu ponownie pytanie, czyli jak bezpośrednio dodzwonić się do Działu Reklamacji. Odpowiedział, że trzeba odpowiednio wybrać cyfrę zgodnie ze wskazówkami lektora. Powiedziałem, że tak zrobiłem. Zapytałem, czy może Dział Reklamacji pracuje w innych godzinach. Odpowiedział mi, że Dział Reklamacji pracuje w tych godzinach, więc powinienem być połączony bezpośrednio z Działem Reklamacji. Przełączył mnie do Działu Reklamacji.
W Dziale Reklamacji Pani zapytała mnie o numer zgłoszenia. Powiedziałem, że w mailu nie podano numeru zgłoszenia. Zidentyfikowała mnie po innych danych. Sprawdziła status zgłoszenia. Poinformowała mnie, że Opiekun skontaktuje się ze mną w "najbliższym czasie". Cztery razy pytałem, ile to jest w najbliższym czasie. W końcu udało mi się dowiedzieć, że to znaczy tyle, że w kolejnych dniach, a nie np. tygodniach, czy miesiącach. Mogła przecież od razu powiedzieć, że w kilku kolejnych dniach. Poinformowała mnie, że w sumie i tak mają 14 dni na rozpatrzenie zgłoszenia. Dziwne, skoro wcześniej w ich sugestiach w formularzu (i potwierdzeniu mailem) napisali coś innego czyli, że skontaktują się w ciągu 5 dni roboczych.
Zobaczymy jak sprawa rozwinie się. Mam nadzieję, że "uda się" im do mnie dodzwonić. No bo przecież nie będę uchem przy telefonie 14 dni. W końcu 5 dni roboczych pilnowałem telefonu. Póki co jestem skonsternowany taką obsługą. Od wielu lat znam Ikeę z dobrej organizacji różnych procesów w ich funkcjonowaniu jako sklepu i z dobrej obsługi. Tu zong!
Ogólnie mają bałagan, gubią się, wpadają w sprzeczności i odsyłają z kwitkiem.
(Zaznaczam, że mój wpis nie ma żadnego związku z niedawną aferą LGBT+.)
Otrzymałem maila potwierdzającego i informację: "Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 5 dni roboczych i zaproponujemy rozwiązanie." Nie skontaktowali się.
Po 7 dniach (roboczych) zadzwoniłem na infolinię. Słuchając wskazówek lektora, wybrałem temat - reklamacje >> kontakt z konsultantem.
Pierwszy konsultant przekierował mnie do drugiego konsultanta.
Drugi konsultant stwierdził, że zostałem przekierowany na infolinię ogólną. Podczas rozmowy cały czas wchodził mi w słowo i przerywał wypowiadane zdania. Gdy zapytałem, czy mogę bezpośrednio dodzwonić się na drugi raz do Działu Reklamacji, nie odpowiedział na pytanie a jedynie pouczył mnie jak wygląda zgłaszanie reklamacji. Zapytałem, czy odpowie na moje pytanie, stwierdził, że właśnie odpowiedział. Zadałem mu ponownie pytanie, czyli jak bezpośrednio dodzwonić się do Działu Reklamacji. Odpowiedział, że trzeba odpowiednio wybrać cyfrę zgodnie ze wskazówkami lektora. Powiedziałem, że tak zrobiłem. Zapytałem, czy może Dział Reklamacji pracuje w innych godzinach. Odpowiedział mi, że Dział Reklamacji pracuje w tych godzinach, więc powinienem być połączony bezpośrednio z Działem Reklamacji. Przełączył mnie do Działu Reklamacji.
W Dziale Reklamacji Pani zapytała mnie o numer zgłoszenia. Powiedziałem, że w mailu nie podano numeru zgłoszenia. Zidentyfikowała mnie po innych danych. Sprawdziła status zgłoszenia. Poinformowała mnie, że Opiekun skontaktuje się ze mną w "najbliższym czasie". Cztery razy pytałem, ile to jest w najbliższym czasie. W końcu udało mi się dowiedzieć, że to znaczy tyle, że w kolejnych dniach, a nie np. tygodniach, czy miesiącach. Mogła przecież od razu powiedzieć, że w kilku kolejnych dniach. Poinformowała mnie, że w sumie i tak mają 14 dni na rozpatrzenie zgłoszenia. Dziwne, skoro wcześniej w ich sugestiach w formularzu (i potwierdzeniu mailem) napisali coś innego czyli, że skontaktują się w ciągu 5 dni roboczych.
Zobaczymy jak sprawa rozwinie się. Mam nadzieję, że "uda się" im do mnie dodzwonić. No bo przecież nie będę uchem przy telefonie 14 dni. W końcu 5 dni roboczych pilnowałem telefonu. Póki co jestem skonsternowany taką obsługą. Od wielu lat znam Ikeę z dobrej organizacji różnych procesów w ich funkcjonowaniu jako sklepu i z dobrej obsługi. Tu zong!
Ogólnie mają bałagan, gubią się, wpadają w sprzeczności i odsyłają z kwitkiem.
(Zaznaczam, że mój wpis nie ma żadnego związku z niedawną aferą LGBT+.)