Mentalność urzędasa
Urzędas - pan na urzędzie, udzielny książę, tudzież księżna, pyszny i władczy. Petent przychodzi, przyjmując postawę lichą i durnowatą, aby pojmowaniem rzeczy nie peszyć URZĘDNIKA. Kaja się i prosi, a urzędas władczym gestem wydaje decyzję administracyjną. On/Ona/Ono jest panem życia i śmierci, decyduje o być albo nie być - uzna prośbę petenta albo nie uzna. Urzędas wchodzi przeprowadzić kontrolę krokiem pewnym i butnym, depcze co popadnie, siada i żąda okazania, macha świstkiem przed nosem i upaja się swoją władzą.
Urzędasowi mocno przeszkadza niska pensja, narzeka, dzień rozpoczyna od czytania ogłoszeń o pracę ale urzędas wie, że gdzie indziej nie będzie tak słodko jak w urzędzie - tu w zasadzie nie musi pracować, tu może być roszczeniowcem, mieć pretensje, żądać i tupać nóżką, a tam jak podskoczy, to na zbity pysk wyleją. Tam...są oni, w nowych samochodach, co na zagraniczne wojaże jeżdżą, co sobie nowe szmaty co tydzień kupują, a urzędas po lumpeksach musi chodzić. Ale popamiętają jeszcze, przyjdzie czas, że urzędas przyjdzie kontrolować, wtedy im pokaże, tym złodziejom i malwersantom, co mają, a urzędas nie ma. A ma mieć!!! Urzędas ma mentalność DAĆ, DAĆ, DAĆ. Urzędas nie zna pojęcia "zapracować", zna pojęcia: dostać/otrzymać/należy się/przysługuje - zapracować...a niech zapracowują sobie inni, urzędas ma DOSTAĆ.
Urzędas stracił pracę. Była redukcja, Tusk obciął budżet na 17-tki i 18-tki, musi wystarczyć dla równiejszych urzędasów, pomniejsi idą na szafot. Urzędas wpada w panikę ale myśli nieeee, nie będzie tak źle, przecież tylu przedsiębiorcom pomógł, był łaskawy i gdy bił, to tak żeby nie pokaleczyć, to przecież dostanie pracę. Dumnie wpisuje w swoje CV: inspektor...główny specjalista...poborca...i tu wpisuje tłustym drukiem nazwę swojej instytucji XXX, XX - to nazwy-klucze, urzędas myśli, że otworzą każdą bramę, każdą twierdzę. Bo któż nie chciałby mieć w swoich szeregach urzędasa, co przecież przyjaźnił się z Krysią z egzekucji i Zosią z kontroli, a Joasi z windykacji pomógł załatwić przedszkole poza kolejką. Przecież taki pracownik to skarb!!!
Mijają miesiące, nikt skarbu nie chce. Urzędas się dziwi, psioczy na Tuska, na Ruska i Obamę. Prosi, łasi się, narzeka na forum, szarpie, wyprzedaje. Przecież nie był takim złym urzędasem... w końcu!!! No dobra, zdarzyło się że dowalił paru przedsiębiorcom ale należało im się!! Nie zbiednieli przecież!!! A urzędas dostał premie, że namierzył malwersanta/spekulanta, co ukrył dochód na 108zł (a może na 87zł?, urzędas już nie pamięta). Urzędas myśli: prawo, to prawo! Należało mu się!!! Ale kara była niewielka przecież? Urzędas idzie do niego, wchodzi radosny i prosi o pracę...każą mu wyjść i nie wracać. Wychodzi jak zbity pies - jak to, był urzędas przecież ludzki, bił niezbyt mocno, a tu wyrzucają? Oooooo przyjdzie dzień pomsty!!! Urzędas wróci na urząd i wtedy im pokaże!!! Nie będzie litości!!!
Urzędasie! Gdy cię zweryfikują negatywnie, wyrzucą na zbity pysk, nie szukaj pracy u tych, których deptałeś. Nie znajdziesz tam ciepłej posadki. Nie interesują nas twoje znajomości i koneksje, pseudo wiedza i ambicje. Bądź bezrobotny, poczuj gorzki smak porażki, bo ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Powyższe przemyślenia dedykuję urzędasom.
Urzędasowi mocno przeszkadza niska pensja, narzeka, dzień rozpoczyna od czytania ogłoszeń o pracę ale urzędas wie, że gdzie indziej nie będzie tak słodko jak w urzędzie - tu w zasadzie nie musi pracować, tu może być roszczeniowcem, mieć pretensje, żądać i tupać nóżką, a tam jak podskoczy, to na zbity pysk wyleją. Tam...są oni, w nowych samochodach, co na zagraniczne wojaże jeżdżą, co sobie nowe szmaty co tydzień kupują, a urzędas po lumpeksach musi chodzić. Ale popamiętają jeszcze, przyjdzie czas, że urzędas przyjdzie kontrolować, wtedy im pokaże, tym złodziejom i malwersantom, co mają, a urzędas nie ma. A ma mieć!!! Urzędas ma mentalność DAĆ, DAĆ, DAĆ. Urzędas nie zna pojęcia "zapracować", zna pojęcia: dostać/otrzymać/należy się/przysługuje - zapracować...a niech zapracowują sobie inni, urzędas ma DOSTAĆ.
Urzędas stracił pracę. Była redukcja, Tusk obciął budżet na 17-tki i 18-tki, musi wystarczyć dla równiejszych urzędasów, pomniejsi idą na szafot. Urzędas wpada w panikę ale myśli nieeee, nie będzie tak źle, przecież tylu przedsiębiorcom pomógł, był łaskawy i gdy bił, to tak żeby nie pokaleczyć, to przecież dostanie pracę. Dumnie wpisuje w swoje CV: inspektor...główny specjalista...poborca...i tu wpisuje tłustym drukiem nazwę swojej instytucji XXX, XX - to nazwy-klucze, urzędas myśli, że otworzą każdą bramę, każdą twierdzę. Bo któż nie chciałby mieć w swoich szeregach urzędasa, co przecież przyjaźnił się z Krysią z egzekucji i Zosią z kontroli, a Joasi z windykacji pomógł załatwić przedszkole poza kolejką. Przecież taki pracownik to skarb!!!
Mijają miesiące, nikt skarbu nie chce. Urzędas się dziwi, psioczy na Tuska, na Ruska i Obamę. Prosi, łasi się, narzeka na forum, szarpie, wyprzedaje. Przecież nie był takim złym urzędasem... w końcu!!! No dobra, zdarzyło się że dowalił paru przedsiębiorcom ale należało im się!! Nie zbiednieli przecież!!! A urzędas dostał premie, że namierzył malwersanta/spekulanta, co ukrył dochód na 108zł (a może na 87zł?, urzędas już nie pamięta). Urzędas myśli: prawo, to prawo! Należało mu się!!! Ale kara była niewielka przecież? Urzędas idzie do niego, wchodzi radosny i prosi o pracę...każą mu wyjść i nie wracać. Wychodzi jak zbity pies - jak to, był urzędas przecież ludzki, bił niezbyt mocno, a tu wyrzucają? Oooooo przyjdzie dzień pomsty!!! Urzędas wróci na urząd i wtedy im pokaże!!! Nie będzie litości!!!
Urzędasie! Gdy cię zweryfikują negatywnie, wyrzucą na zbity pysk, nie szukaj pracy u tych, których deptałeś. Nie znajdziesz tam ciepłej posadki. Nie interesują nas twoje znajomości i koneksje, pseudo wiedza i ambicje. Bądź bezrobotny, poczuj gorzki smak porażki, bo ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Powyższe przemyślenia dedykuję urzędasom.