To była nasza druga wizyta w lokalu (pierwsz ok, ale bardzo długo czekaliśmy). Niedzielne letnie popołudnie, w ogródku zajęta połowa stolików, wewnątrz jedynie dwa. Zamawiamy dwie kawy, lemoniadę, lody i ciasto. Na kawy i lemoniadę czekaliśmy dość długo, ale znośnie. Wszystkie okoliczne stoliki otrzymały już swoje zamówione desery, a my dalej czekamy. Minęło 35 (!) minut (a zamówiliśmy jeden pucharek lodów i kawałek cista z witryny), a deserów nie ma (kawa, która miała być do deseru już dawno wypita). Goście przy stoliku obok, którzy zamawiali tuz przed nami zdążyli już swoje desery zjeść. Kilka stolików, które nawet nie były zajęte przy naszym zamówieniu też już obsłużone. Po zwróceniu uwagi, że tak długo czekamy, pani mówi, że jest jedna osoba od deserów i lokal taki obłożony (hmm... nie więcej niż 50%), że się nie wyrabiają (akurat..., na pewno zapomniały). Mija kolejne 30 sekund, przychodzi ciasto. Po minucie lody. Można? Można. Tylko wystarczy mniej plotkować przy barze. W ogóle obsługa nie zrobiła najlepszego wrażenia. Zero uśmiechu, obrażone miny i odburknięcie na pytanie o toaletę. Desery, kawa i lemoniada - mniam.