Mój kotek Saszka
Leczyłam tam kotka. Brak rozpoznania, kicię odebrałam po jednej nocy całą w fekaliach. Wydałałam kupę pieniędzy, niestety kotek nie żyje. Chorobę rozpoznał lekarz z rumii, niestety było już za póżno. A kicia była naszą pociechą. Złożyłam skargę na lekarza prowadzącego, nie wiem z jakim skutkiem. Zresztą to już nie ważne.