Wydaje mi się, że mogła też tego chłopca wpuszczać do pałacu (niewielkiego, ale robiącego do dziś wrażenie architekturą), kiedy jej rodzice wyjeżdżali gdzieś w gości.
Generalnie zasady są takie, że młodzież miejscowa nie wchodzi na teren pałacu, jego otoczenia, ogrodu. Ten teren jest off-limits. W różnych losowych sytuacjach pojawiają się tam. Jest też tzw. pachta, gra między państwem a folwarcznymi, zakradają się przez dziury w ogrodzeniu i zrywają owoce. Nie można się przy tym dać przyłapać, wtedy trzeba natychmiast uciekać. Raz na czterech drzewach siedzieli niepożądani goście. Ogrodu już nie ma, został wycięty doszczętnie z jakiegoś powodu.
0
0