Santo Porto to całkiem przyzwoite miejsce. Obsługa doskonale zna się na rzeczy i świetnie przedstawia ofertę. Wystrój specyficzny, ale z klimatem, nieco przeszkadza tylko intensywny zapach ryb zaraz po wejściu.
Zamówiliśmy jedną rybę (barramundi) z dodatkami dla 3 osób. Danie było naprawdę smaczne, jedna z lepszych ryb, aczkolwiek podana w bardzo prosty prosty (i estetyczny) sposób. Czuć tu jakość produktu i umiejętność kucharzy.

Problem w tym, że to najdroższa ryba jaką jadłem w Polsce! Magda Gessler na wizji krytykuje restauratorów za ceny rzędu 50 PLN. W jej lokalu zapłaciliśmy za rybę z dodatkami i 2 napoje ponad 550 PLN! Klient może mieć dysonans, tym bardziej że to danie, które nie wymaga specjalnej i pracowitej obróbki, bez artyzmu, bez oryginalności. Po prostu umiejętnie usmażona ryba.

Nie powiem, żebym był zadowolony, ale szczerze, wolę iść do Sztuczki, Krwi i Wody, Petit Paris czy Eliksiru. Zapłacę znacznie mniej, dostanę podobną (jeśli nie lepszą) jakość oraz dania, które wymagają wysiłku i widzę w nich za co płacę. W Santo Porto widzę po prostu przegiętą marżę przez czyjeś nazwisko :/