Powiem tak, z kościołem zawsze byłem bliżej niż dalej. Mam dużą wyrozumiałość do księży i do ich głoszenia niedzielnych kazań, jednak co do kursu przedmałżeńskiego jestem niezadowolony. Myślałem że jak już dominikanie będą go prowadzić, to zrobią to profesjonalnie, myliłem się. 6 godzin teoretycznych wykładów za 80 zł, jeszcze 150 zł za 3 spotkania, razem 230 zł od pary a osób na sali było 100. Zysk 11.500,00 zł jeśli dobrze podliczyłem. Kursy są co miesiąc jak patrzyłem na stronę internetową, daje to w skali roku około 100.000,00 zł. Wiem, trzeba opłacić przemawiających. Prąd, ogrzewanie kosztują.
Pierwsza sprawa - skończyły się czasy kiedy posługa duszpasterska była za "co łaska". Co z nauczaniem ojca świętego Franciszka, który mówił że sakramenty powinny być "co łaska" w kościele powszechnym? Chyba kurs nie jest sakramentem :)
Druga sprawa, przykro mi, ale ojca prowadzącego nauczanie nie pasuje do dzisiejszych czasów. Nie chce wchodzić w szczegóły bo wiara jest kwestią osobistą i sprawą sumienia, na pewne rzeczy odmiennie patrzę niż prelegent nawet w habicie zakonnym.
Cześć osób przyszło dla papierku i dla pieczątki, o czym ojciec na samym początku powiedział, co było dużym nietaktem. Gdyby byłby dobrym mówcą to przez te 6 godzin tych "pięczątkowych" miałby okazję nawrócić lub skłonić do nawrócenia niż im pogłębiać poczucie że są właśnie z dala od nauczania kościoła i przyszli tylko po pieczątkę.
Kolejna sprawa - sala czarna nie jest przystosowana do pomieszczenia 100 osób, duszno, nie ma czym oddychać, można się zgrzać jak przyjdzie się zbyt ciepło ubranym.
Osobiście byłbym poszedł do innego kościoła, gdybym wiedział na jakim poziomie będzie ten "kurs" przedmałżeński.
0
1