Niby w porządku, ale...
Po przyjechaniu na stację kontroli zostałem wprowadzony od razu, nie było kolejki. Pan diagnosta przeprowadził kontrolę, wskazał mi, co należy wymienić w aucie, abym nie miał później kłopotów z dużymi kosztami napraw. Podpowiedział też co nieco na temat Hondy (ja przyjechałem Civic'iem VI) mówiąc, iż sam jest posiadaczem samochodu tej marki. Po dokonaniu przeglądu poszedłem zapłacić (zapłaciłem gotówką, 100 zł za usługę kosztującą 98 zł (?)). Pan zapytał się, czy życzę sobie powiadomienie na komórkę w przypadku, gdy termin będzie miał upłynąć. Chętnie z tej usługi skorzystałem, gdyż bardzo często jestem za granicą i często tracę rachubę i zapominam o wielu sprawach. Efekt? Od miesiąca przegląd rejestracyjny mojego auta jest nieważny. Cóż, dobrze, że nic się nie stało, bo dopiero co wróciłem, więc samochód nie był użytkowany. Jutro trzeba będzie go zapakować na lawetę i zawieźć na stację kontroli pojazdów na ul. Kartuskiej. Niestety przez taką małą drobnostkę traci się klientów.