Nie akceptuje dzieci mojego partnera
Witam,
Temat dosyc powszechny ale moj troszeczke inny. Moj partner jest cudowny, kochajacy i troskliwy. Kocham go bardzo i nie chce innego.. Ale nad nasza cudna miloscia zawisly chmury-jego dzieci i byla zona. Poznalam go po rozwodzie, wiedzialam ze bedzie ciezko. Na poczatku wszystko sie ukladalo ale niestety czas pokazal, ze...nie akceptuje jego dzieci.One są... Takie przylepy, jedna 4 a druga 9 lat. Problem w tym, ze moj partner rozpuszcza je, na bardzo duzo pozwala i wymaga ode mnie zebym byla im matką i robila tak samo. Ale ja ich nie kocham, sa mi obojetne.Nie czuje sie dobrze jak sie do mnie przytulają. Starsza jest mila dziewczynką tylko strasznie próżną. caly czas tylko stroi sie przed lustren i jak jej kolczyki do bluzy nie pasują to placze(9lat)w towarzystwie zostawia inne dzieci ktore zaprosila i siedzi przy stole, slucha o czym sie rozmawia i dzwoni potem do mamy i wszystko przekazuje.Ostatnio malo nie skonczylo sie wizyta policji bo zadzwonila starsza córka do bylej zony i naklamala, ze dajemy malej truskawki a ta niby uczulona.Niestety wymaga ode mnie, zebym robila co ona chce...jak sie raz postawilam, to partner stana po jej stronie twierdzac, ze ja wchodzę w rywalizację. Nie moge slowa powiedziec na dzieci bo on odbiera to jako rywalizację. A ja potrzebuję byc pania domu, mam zasady i one powinny je respetowac. To nie ja mam im sie podporzadkowac tylko one mi i nie mowie tu o sprzataniu cz , rozstawianiu ich po kątach. Chodzi o takie sprawy jak, jedzenie o jednej porze, pozbieranie zabawek po sobie, nie trzymaniu nóg na stole, chodzenie spac po 21 a nie po 24.Czy jezeli nie jestem taka dzieci i nie kocham ich jak powinna kochac matka ale lubie ale wymagam to znaczy, ze krzywdze dzieci? Czy jezeli kazdy je rozpuszcza bo sa dziecmi z rozwodu i chce im wynagrodzic rozpad rodziny, to powinnam reagowac czy raczej nie i akceptowac ich brak taktu i samowolę? Czy to normalne, ze starsza córka kladzie sie z nami do łóżka,kladzie sie na ojcu i caluje go w szyje, w usta w czolo i nazywa mysiem pysiem? Szczerze jakos dziwnie sie czuje w tej relacji... Planujemy wspolne inwestycje, dziecko ale... Zaczynam miec watiwosci. Jak oceniacie dziewczyny sytuacje? Bylam z tym u psychologa ale ten stwierdzil, ze moje uczucia sa normalne i nic wiecej.
Temat dosyc powszechny ale moj troszeczke inny. Moj partner jest cudowny, kochajacy i troskliwy. Kocham go bardzo i nie chce innego.. Ale nad nasza cudna miloscia zawisly chmury-jego dzieci i byla zona. Poznalam go po rozwodzie, wiedzialam ze bedzie ciezko. Na poczatku wszystko sie ukladalo ale niestety czas pokazal, ze...nie akceptuje jego dzieci.One są... Takie przylepy, jedna 4 a druga 9 lat. Problem w tym, ze moj partner rozpuszcza je, na bardzo duzo pozwala i wymaga ode mnie zebym byla im matką i robila tak samo. Ale ja ich nie kocham, sa mi obojetne.Nie czuje sie dobrze jak sie do mnie przytulają. Starsza jest mila dziewczynką tylko strasznie próżną. caly czas tylko stroi sie przed lustren i jak jej kolczyki do bluzy nie pasują to placze(9lat)w towarzystwie zostawia inne dzieci ktore zaprosila i siedzi przy stole, slucha o czym sie rozmawia i dzwoni potem do mamy i wszystko przekazuje.Ostatnio malo nie skonczylo sie wizyta policji bo zadzwonila starsza córka do bylej zony i naklamala, ze dajemy malej truskawki a ta niby uczulona.Niestety wymaga ode mnie, zebym robila co ona chce...jak sie raz postawilam, to partner stana po jej stronie twierdzac, ze ja wchodzę w rywalizację. Nie moge slowa powiedziec na dzieci bo on odbiera to jako rywalizację. A ja potrzebuję byc pania domu, mam zasady i one powinny je respetowac. To nie ja mam im sie podporzadkowac tylko one mi i nie mowie tu o sprzataniu cz , rozstawianiu ich po kątach. Chodzi o takie sprawy jak, jedzenie o jednej porze, pozbieranie zabawek po sobie, nie trzymaniu nóg na stole, chodzenie spac po 21 a nie po 24.Czy jezeli nie jestem taka dzieci i nie kocham ich jak powinna kochac matka ale lubie ale wymagam to znaczy, ze krzywdze dzieci? Czy jezeli kazdy je rozpuszcza bo sa dziecmi z rozwodu i chce im wynagrodzic rozpad rodziny, to powinnam reagowac czy raczej nie i akceptowac ich brak taktu i samowolę? Czy to normalne, ze starsza córka kladzie sie z nami do łóżka,kladzie sie na ojcu i caluje go w szyje, w usta w czolo i nazywa mysiem pysiem? Szczerze jakos dziwnie sie czuje w tej relacji... Planujemy wspolne inwestycje, dziecko ale... Zaczynam miec watiwosci. Jak oceniacie dziewczyny sytuacje? Bylam z tym u psychologa ale ten stwierdzil, ze moje uczucia sa normalne i nic wiecej.