A mi się chce...
od 4 lat siedzę w domu, starsza córa będzie mieć w kwietniu 4 lata, a młodszy brat w sierpniu 3 (różnica 16 m-cy). Wcześniej pracowałam fizycznie jako nauczylciel wf i w fitness klubie. 4-7 godzin wysilku fizycznego dziennego, godziny pracy 10-16 a potem w klubie 17-20. w soboty 9-11. Trwalo to 4 lata i zaszlam w ciąże jedna po drugiej. Czerpię mega radośc z bycia z dzieciakami w domu, też pracuje na wysokich obrotach, opieka wiadomo- to pochlania. Ale jest mi bosko! sama sobie organizuje czas pod potrzeby moje i dzieciakow- nikt mnie nie goni, robimy wszystko razem, gotujemy, pieczemy, bawimy się (sporo plastycznie: malowania w soli, lepienia ciastoliny, rysunki, klocki itd), sprzatamy, wychodzimy na spacery, do dzieci, wygłupiamy się i pomyslów mi nie brakuje. Poza tym w klubie fitness prowadzę pare h w tygodniu, wróciłam do fitnessu 2 m-ce po porodzie (jednym i drugim).
Kiedyś ktoś zapytał, jak Ty dajesz radę? z dwójką maluchów sama cały dzień (mąż pracuje dużo) i czy masz czasem ochotę uciec?? Po krótkiej chwili, powiedziałam.... Wiesz, ja właśnie to zrobiłam, UCIEKŁAM, uciekłam od tej tyry, gdzie nie miałam czasu dla siebie, wciąż na stand by-u,....uciekłam w dzieci. I się wysypiam, robię mnóstwo rzeczy na które wczesniej pracujac na 2 etatach nie miałam siły. Teraz mam czas nawet na książkę, zadbanie o siebie i wymyślanie nowych zabaw z dziećmi. Aż się trzęsę, że to się zaraz skończy, bo wracam do pracy od września do szkoły. I będzie to samo co wcześniej+ jazda bez trzymanki z odwożeniem/przywożeniem do przedszkola. Tego sie boję.... ale mam nadzieje, że strach ma wielkie oczy i podołam...podołamy
5
0