Kolejna wizyta w Mon Balzac i niestety ostatnia. Wcześniej bez zastrzeżen, tym razem totalna porażka. Na początku kelner, który zdecydowanie nie spełnia podstawowych standardów obsługi kelnerskiej. Później owady wciąż latające nad talerzami, które totalnie uniemożliwiały zjedzenie posiłku. I wreszcie dania. Mój komentarz odnosi się do piersi z kaczki w pomaranczach. Otrzymałam danie, które zostało zepsute w 100% od kaczki poprzez wszystkie dodatki: warzywa, owoce i ziemniaki. Kaczka twarda, gumowata i żylasta, rozgotowane warzywa, zimne ziemniaki i nawet pomarancza twarda i bezsmaku. Szkoda, że to urodzinowa kolacja. Zawiodłam się i nigdy więcej nie wróce.