Re: Nie potrafię poderwać dziewczyny
Graszka napisała:
"Ja sobie nie wyobrażam pracować do 67 r.ż
Mnie już kręgosłup daje we znaki"
i:
"a propo słuzby zdrowia.Chcielibyście żeby zajmowała się wami w szpitalu pielęgniarka po sześćdziesiątce? bo ja nie.
Ona sama bedzie potrzebowała pomocy.....balkonika"
oraz:
zdarzają się wyjątki, ale niestety u mnie w pracy panie pielegniarki po piećdziesiątce, mimo iż młode duchem,narzekają na silne bóle kręgosłupa, głowy, są po operacjach kręgosłupa, kolan....
W mojej pracy trzeba czasami działać b.szybko, zwłaszcza gdy grę wchodzi reanimacja pacjenta.
Uwielbiam te kobiety za ich doświadczenie życiowe i zawodowe, zreszta bardzo bogate. Ale one same narzekają na coraz słabszy wzrok, słuch, nie czują sie na siłach, żeby dźwigać pacjentów, bo pielęgniarek coraz mniej, a społeczeństwo coraz starsze i schorowane. Zmęczona i schorowana pielęgniarka, jest dla pacjenta zagrożeniem.
Ilonko
twartość umysłu zdycha gdy doskwiera ból kolan czy pleców strzaskany ciężką orką po 12-15 h/dobę a na rehabilitację trza wydać kasę z własnej kieszeni bo zapisy na nfz na za dwa lata ;]
Podpisuję się pod tym ręcami i nogami."
A to napisała szanka:
Graszka
"Chcielibyście żeby zajmowała się wami w szpitalu pielęgniarka po sześćdziesiątce? bo ja nie.
Ona sama bedzie potrzebowała pomocy.....balkonika"
:) Święte słowa:))
Myślę, że po 12-to godzinnym dyżurze na oddziale np. OIOM, gdzie (oprócz oczywiście innych obowiązków) nie raz, nie dwa trzeba pacjentów dźwignąć, taki balkonik może nie wystarczyć... raczej już łóżko (o ile jest jakieś wolne)... aby zregenerować siły i ewentualnie dotlenić się :)
Graszka, dobrze Cię rozumiem i zgadzam się z Tobą i Iloną.Może dlatego, że znam specyfikę pracy pielęgniarek od "środka".
Nie sądzę, żeby kobieta po 60-ce czy nawet przed, pracująca jako pielęgniarka w oddziale szpitalnym w tak zwanym systemie: dzień-noc-wolne-wolne, miała ochotę po dyżurze bądź w wolny albo "śpiący" dzień, na wspinaczkę górską, albo na "wycieczkę" pieszą o dystansie 30 km, a nawet mniejszym.
Taka kobieta oprócz pracy zawodowej ma zapewne jeszcze inne, bardziej przyziemne obowiązki typu: sprzątanie, zakupy, gotowanie, opieka nad wnukami czy to chorym mężem,bratem, siostrą...etc..etc...przykładów można przytaczać mnóstwo.
Co nie znaczy, że nie może mieć ochoty na wspinaczkę, wędrówkę pieszą, masaż,basen, koncerty...ja na pewno bym miała:)...ale wszystko w granicach rozsądku, tak jak to napisał nasz wieszcz " Mierz siły na zamiary" i "Zamiary według sił".:)
A to napisała rut:
"Ilona i Graszka.
Zdecydowanie się nie zgadzam.
Znam zupełnie innych ludzi pracujących w różnym wieku i także po 50. Korzystają z wczasów, basenów, masaży, koncertów. Penetrują górskie szlaki, jeżdżą rowerem z sakwami. Nie wiem, czy ktoś z Was chodził na wycieczki z gdańskim Klubem Turystów Pieszych "Bąbelki". Połowa piechurów jest w wieku emerytalnym i robią trasy zwykle powyżej 20, a nawet powyżej 30 km dziennie w różnym terenie. Zapewniam Was, że bez balkonika.
Aktywność nie jest zależna od kasy, tylko od chęci. Otwartość umysłu podobnie i nie przeszkodzi jej żaden ból ani niepełnosprawność."
Podałam sobie znane przykłady, bo odniosłam wrażenie, że właśnie Wy uogólniacie. I nawet znam pielęgniarkę 60+, która chodzi z bąbelkami. Nie chodzi mi jednak o to, żeby licytować się na przykłady, bo ludzie są różni, ale rocznik nie przesądza o niczym. Odsetek schorzeń jest niewątpliwie proporcjonalny do wieku, ale sześćdziesiątka i balkonik to zdecydowanie nie jest standard.
W moim mniemaniu rozmowa ta dotyczyła służby zdrowia, a konkretnie pielęgniarek pracujących w oddziałach szpitalnych, więc Twoje twierdzenie, że uogólniamy jest delikatnie mówiąc nietrafione.
Nigdzie nie napisałam, że ludzie pracujący po 50 czy 60-ce nie mogą czy nie korzystają z wczasów, basenów, masaży, koncertów, sztuk teatralnych, wycieczek pieszych, rowerowych itp. Odniosłam się li tylko do tej wąskiej grupy kobiet, które po 60-ce pracują bądź będą pracować w oddziałach szpitalnych.
Żal mi się zrobiło tych kobiet, o których piszesz, szanka. Są tak zmęczone po dyżurze i jeszcze bliscy zlecają im w domu opiekę nad wnukami czy innymi chorymi. Idąc tokiem rozumowania, czy to nie jest zagrożenie dla maluchów? Właśnie rozsądek by nakazywał relaks na masażu, basenie, czy koncercie.
to pozostawię bez komentarza
A teraz, jeśli pozwolisz, udam się w kierunku basenu tudzież innego ośrodka tortur:)
Żałuję tylko, że mam tak blisko bo z dziką rozkoszą przespacerowałabym się te 30 km:))))))))
0
0