...jak go malują ;) Unikałam tego miejsca ze względu na nazwisko. Ale jak się okazuje, pan G. i pani M.G. tak naprawawdę g..o mają do czynienia z tym miejscem. Taki "chłyt małketingowy" raczej ;) Po pierwsze- tatar- o Matko, śni mi się po nocach ten smak...I już od teraz nigdy do tatara nie dodam przyprawy magi! Majsterszyk! Potem eskalopki , potem policzki wołowe, o Boziu, co my jeszcze jedli? A Gęsie pipki (chyba jakieś podroby). Generalnie- atmosfera , pan przemiły kelner-Sebastian, no i kucharze, kucharki, dwojący się i trojący- zrobili na mnie piorunujące wrażenie! Jesteście LUDŹMI z WIELKĄ PASJĄ KOCHANI!