Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz!
Do kwietnia tego roku w zasadzie było dobrze. Angielski był tylko w części zajęć, ale dzieci uczyły się nieźle. W kwietniu zniknął hiszpański i raczej nie wróci bo Pan Dyrektor nie ceni personelu. Od kwietnia do dziś pożegnał kolejne trzy nauczycielki z którymi dzieci były zżyte i które przychylały dzieciom nieba. Na wakacje zafundował maluchom nowe studentki niestety bez empatii i cierpliwości oraz gromadę dzieci półkolonijnych które robią co chcą jak chcą i gdzie chcą. Na szczęście przy bramce jest dzwonek i jak tylko zadzwoni bajki w telewizji gasną a rodzice od progu słyszą wyłącznie angielski. Z planu który widnieje w internecie dla obecnych przedszkolaków zostają opowieści bo przecież koloniści się liczą chyba że studentki zostają same wtedy nawet jak dziecko się przewróci na placu zabaw i rozpłacze to bez znaczenia czy już przedszkolak czy jeszcze nie bo i taki nikt nie zareaguje w myśl zasady sam upadł to sam wstanie. Zwykle wszystkie dzieci siedzą razem bo 5 nauczycielek to w końcu powinno ogarnąć 20 osobową grupę chyba że akurat im się nie chce ale zawsze któraś krzyknie albo za rękę pociągnie i zwróci na chwilę uwagę dzieci. Dobrze że dla mnie to już prawie koniec.