Niebo w gębie!
Właśnie wróciliśmy z mężem z PyraBaru. Zupą dzisiejszego dnia był krupnik, smakował jak domowy krupnik mojego dziadka - jedynego mistrza jakiego znam jeżeli chodzi o tą konkretną zupę ;-) Po prostu pycha! Do tego szklaneczka pysznego kompotu, nie takiego rozwodnionego jak w innych barach tylko takiego jak się gotuje w domu. Jako główne danie wjechały dwie zapiekanki ziemniaczane. Pierwsza zapiekana z porami chyba blanszowanymi na maśle, z serem camembert oraz przykryta grubą warstwą pysznej, przypieczonej leciutko mozzarelli. No poezja nie jedzenie! Druga z boczkiem, cebulą, śmietaną i również pod "kołderką" zapieczonej mozzarelli. Też bardzo bardzo smaczne danie. Dziś była promocja i na hasło "urodziny" można było otrzymać darmowy kawałek domowego ciacha ale odpuściliśmy sobie, bo zabrakło miejsca w żołądkach ;-) Do tego obsługa.. podeszła do nas z zapiekankami bardzo miła pani... chyba właścicielka..? Pytała czy smakuje, życzyła smacznego, bardzo ciepło nas po wszystkim pożegnała. I pomyśleć, że to BAR a jedzenie i obsługa na miarę niewielkiej, przytulnej restauracyjki. Za wszystko zapłaciliśmy 44 PLN czyli za pełny obiad: zupa, drugie, kompot wychodzi 22 złote! POLECAM!