Nieziemsko pysznie
Jadłem krem z batatów, okonia oraz lody z kaszy gryczanej i cykorię (te lody i cykoria, to deser, tak tak). Nie będę się rozdrabniał, bo wszystko było odlotowe, więc krótko: krem idealnie wyważona ostrość, okoń genialny (a ryba to tylko ryba, więc genialny znaczy w tym przypadku coś więcej niż np. "genialny stek"), a deser - cóż - poezja. Do teraz nie wierzę, że tak mi smakowały lody z kaszy gryczanej no i ta cykoria... Ale co najistotniejsze - jest to jedno z niewielu takich miejsc, gdzie zjesz "cudotwór" na talerzu. Dla mnie o to chodzi, bo wystarczy, że pójdziesz 100 m obok i zapłacisz tyle samo, a dostaniesz "normalne" jedzenie. A sęk w tym, żeby było wyjątkowo, inaczej niż w domu, żeby smak potrawy wydał się zarówno niecodzienny, jak również zniewalający. Nieziemski. I tak było.
Pani Basiu, nie zna mnie Pani, ale jestem sąsiadem Marty z miejscowości na C. spod Wrocławia ("dworek" z klimatem, zdjęcia, itp.), która kiedyś się przyznała, że odpoczywała Pani u niej po wygranej w Masterchefie. Zawsze żałowałem, że o tym nie wiedziałem, bo uścisnąłbym rękę. Teraz za to miałem okazji skosztować kuchni i po prostu nieziemsko. Na pewno kiedyś wrócę.
Pozdrawiam
Pani Basiu, nie zna mnie Pani, ale jestem sąsiadem Marty z miejscowości na C. spod Wrocławia ("dworek" z klimatem, zdjęcia, itp.), która kiedyś się przyznała, że odpoczywała Pani u niej po wygranej w Masterchefie. Zawsze żałowałem, że o tym nie wiedziałem, bo uścisnąłbym rękę. Teraz za to miałem okazji skosztować kuchni i po prostu nieziemsko. Na pewno kiedyś wrócę.
Pozdrawiam