Powiem Ci tak, wg mnie dużo zależy od wiedzy i doświadczenia lekarza, mało kto robi dokładną diagnostykę przed, i to kilka razy, zrobią raz o ile w ogóle zrobią, i na tym się opierają, i wg mnie to błąd i potem mamy skutki że zabiegi trzeba poprawiać bo efekt marny lub problem pojawił się znacznie gorszy.
Przykład jak u mnie, raz ściany pochwy są normalnie ułożone i szyjka jest niżej a czasem normalnie,, a raz na siebie nachodzą, dosłownie styka się przednia z tylną i wtedy właśnie pęcherz mi się zsuwa a szyjka jest wysoko, innym razem jak dzisiaj podczas skrobania i krojenia marchewki, poczułam okropny ból w przedsionku, sprawdziłam i ściany prawie na siebie naszły, wyczuwałam też ścianę pęcherza a szyjka był niecałe 2cm od strzępek, czyli bardzo nisko, stąd ten ból. Widocznie pozycja stojąca i praca rękoma, być może nawet nieświadome napinanie mięśni spowodowały to, że wszystko zeszło na dół. I teraz jak lekarz ma ocenić, jeśli za każdym razem jest inaczej? Bywa tak że podczas badania niemal wszystko jest na miejscu a innym razem różnie, to kalejdoskop. I dlatego uważam że w takich przypadkach, gdzie sytuacja nie zawsze jest identyczna powinno się robić kilka badań, aby upewnić się, czy dana technika zabiegu jest na pewno odpowiednia. Oczywiście to są moje osobiste przemyślenia po obserwacji mojego ciała, i braku wiedzy u ginów u których byłam.
Nie jestem jedyna, u której w tradycyjnym badaniu wszystko jest ok, wiele kobiet tak ma, zwłaszcza na początku, ale to obowiązkiem ginekologa jest zbadać pacjentkę w różnych pozycjach, z parciem itp, i sprawdzać przy kilku następnych wizytach czy zawsze jest tak samo, oraz przekonać pacjentkę aby ta sama także sprawdziła to czy zawsze jest tak samo, w końcu to Ona zna swoje ciało najlepiej.
Niestety większość ginekologów nie potrafi rozpoznać problemu, badać odpowiednio, bo sugeruje się, że jak w tradycyjnym badaniu wszystko jest na miejscu to jest ok, To złudne i można w ten sposób przeoczyć wiele problemów. Bo gdy w końcu zaczną się tworzyć przepukliny pęcherza czy odbytnicy, to zaczyna się poważny problem, problemem też jest gdy macica już wypada na zew, tworzą się odleżyny, stany zapalne, to też może być niebezpieczne, i dlatego ważne jest aby ten problem rozwiązać jeszcze zanim dojdzie do takich sytuacji.
Niestety tak jak piszesz każda operacja obarczona jest ryzykiem, problem w tym że faktycznie w tych okolicach przebiegają nerwy i mięśnie odpowiedzialne też za nasze zwieracze pęcherza i odbytu, i inne. To bardzo łatwo uszkodzić, natomiast jeśli ściany pochwy są rozwalone, stąd te recto, cysto i entero i z tego co czytałam, tego nie da się zrobić od strony brzucha, no to akurat trzeba w pochwie naprawić, czyli po prostu usunąć nadmiar zniszczonych tkanek, i bardzo bardzo uważać, niestety jak już jest mega rozwalone to tylko siatki albo całkowite zaszycie, dlatego powtarzam, czas ma tu ważne znaczenie, sama widzę że u mnie jest coraz gorzej w tak krótkim czasie. Podejrzewam że źle zabezpieczyli mi więzadła podczas laparoskopii i wykonując po niej zaraz łyżeczkowanie, ciągnąc kulociągiem za szyjkę, po prostu je rozwalili, może jeszcze przez jakiś czas one co nie co trzymały, ale grawitacja z każdym miesiącem działa na nie gorzej, jeszcze trochę i nie będzie co zbierać, a gdyby to zostało szybciej zrobione, to może by udało się te więzadła chociaż skrócić, i byłoby ok, przynajmniej na jakiś czas
Myślę że i u Ciebie nie było ok te pół roku temu, to się nie dzieje z dnia na dzień, to jest stopniowy proces, no chyba że doszło do uszkodzenia mechanicznego np poród czy zabieg, Myślę że podobnie u Ciebie jak u wielu z nas bywa to wszystko zmienne, i lekarka mogła nie zauważyć, lub stwierdziła że to drobiazg np I stopień, a w rzeczywistości to nie jest pierwszy stopień a np II
Wygląda na to, że jednak trzeba się samemu diagnozować z pomocą neta, chore to, ale chyba nie ma wyjścia skoro lekarze to niedouki. Ja sobie sama po objawach zdiagnozowałam ten II stopień, mówiłam ginowi, on że wszystko ok, byłam u wielu, oni to samo, dopiero gdy poszłam do polecanej tu dr to Ona potwierdziła mi mój problem. To przykre, że w 21 wieku trzeba samemu się diagnozować, a potem jeszcze wysłuchiwać od lekarza że się jest hipochondrykiem albo co gorzej chorym psychicznie, który na siłę szuka sobie chorób. Wygląda na to że musimy zrobić prywatnie wszystkie badania i podać lekarzowi gotowca, tylko kurcze to oni kończyli studia medyczne, i to oni powinni mieć wiedzę i pomóc, po coś płacimy składki, i mamy prawo wymagać chociażby skierowania na badania i do innej poradni jak oni nie potrafią nic więcej niż wypisać recepte. Jestem załamana tym wszystkim, bo wiadomo chcę się skonsultować w min dwóch miejscach aby mieć faktycznie porównanie, by nie podjąć decyzji zbyt pochopnie, ale nie mam pojęcia skąd brać na to wszystko pieniądze, chore to
1
0