Obniżenie /wypadanie macicy

Dziewczyny, które macie obniżenie /wypadanie macicy jak sobie radzicie? Ćwiczycie czy operujecie czy pessar, leki? Jak u Was z wyproznieniem? Ja pomimo mojego dość młodego wieku, 3 porodów, chyba coraz bardziej skłaniam się ku operacji. Ćwiczenia mięśni nie pomagają. Kto Was leczy? Podzielcie się doświadczeniami? Z góry dziękuję
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 13

Wiekowa nie rodziłam, nigdy nie byłam w ciąży, pisze tutaj kilka osób, więc może ktoś inny bez nicka też chyba pisał.
To łyżeczkowaniu, tj wzierników i kulociągu, to mi potwierdziła lekarka u której byłam. Mówiła że takie zabiegi często powodują zaburzenia statyki, zwłaszcza gdy lekarz brutalnie do tego podchodzi, ale nie aż tak jak u mnie plus to unerwienie, zresztą tego typu powikłania nawet nie było wymienione przy podpisywaniu zgody na zabieg, były inne ale nie tego typu. Oczywiście nie widziała potrzeby skierowania mnie na szpital na dokładną diagnostykę, bo to można zrobić ambulatoryjnie, tylko że nikt z NFZ nie da skierowania a nawet jeśli da to latami będzie to trwać, a na pryw mnie po prostu nie stać.
Piszesz że powinnam iść do tego lekarza, inni radzili mi abym poszła tam do ordynatora tego oddziału, ale nie bardzo mam z czym, tj nie mam wyników które by na coś wskazywały, jedynie wpis z historii choroby o wypadaniu narządów rodnych, obniżenie II stopnia, że to wszystko od czasu zabiegu. Ale to za mało, to nie wystarczy. Musiałabym mieć już gotowe wyniki, w których będzie napisane co jest uszkodzone, dopiero wtedy mogłabym iść do szpitala bo inaczej oleją mnie, tak jak olali mnie już w dwóch innych, do których dostałam skierowanie aby zrobić pełną diagnostykę. To co że widać na zew popękania, jak ginowie uważają że to drobiazg kosmetyczny a inni nawet tego nie zauważają bo po co dokładniej rozchylić wargi. Zaburzeń statyki większość u mnie nie widzi, ew widzi 1 stopień jeśli chodzi o szyjkę, ale oni nie są specami od tego typu problemu. Dostałam skierowanie na szpital na badanie przewodnictwa, lek mnie olała, zabrała skierowanie twierdząc że oni tego typu badań na tym oddziale nie robią a zaburzenia statyki mam za małe aby operować, z WNM mam iść do urologa. Tak samo podejdą na oddziale gdzie mnie operowano, tym bardziej że to gin-onkol i tam nie zajmują się tego typu diagnostyką ani naprawą, ew na ich sąsiednim oddziale, którego wolę unikać.
Jedynym rozwiązaniem jest udanie się właśnie do kogoś, kto się na tym wszystkim zna, operuje to i pracuje w szpitalu na NFZ i bez problemu da skierowanie na oddział. Wygląda na to że muszę jechać gdzieś dalej, bo tutaj nie widzę nikogo sensownego.
I tak jak napisałaś, będzie kłopot z dojazdem, w sumie największy problem będzie po zabiegu, będę bardzo słaba, źle znoszę operacje itd, zero odporności na ból a po tej rekonstrukcji podwozia nie wolno siedzieć przez miesiąc, więc nie wyobrażam sobie wracać np z Warszawy czy Lublina pociągiem 2-3 dni po zabiegu, do tego sama.
Z odszkodowaniem to jest bardzo trudna sprawa, najpierw musiałabym mieć wyniki potwierdzające uszkodzenia, opinię biegłych że to po zabiegu i dopiero spróbować walczyć w sądzie, bez gwarancji wygrania.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Argos, dr Sz. też na dzień dobry zalecił operację i hormony, nie pytając mnie o zdanie.
Nie wierzę żeby hormony podniosły macicę, choć można by spróbować z rok je brać, ale to też nie jest takie proste. Mogą uruchomić komórki rakowe, jak ktoś ma predyspozycje genetyczne, a nic nie pomogą.
Do tego te dopochwowe, które są zalecane po menopauzie, niby najmniej szkodliwe, na początku kuracji, powodują ponoć niemiłosiernie pieczenie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Argos, przeczytaj cały ten artykuł, co wkleiła Anna, to się coś, nie coś dowiesz, może podobnych jest więcej atrykułów, ale jak na wszystko trzeba brać poprawkę.
Generalnie, każde naginanie natury szkodzi, czyli wyciąganie brzucha też, trzeba go wypychać, żeby macica była prawidłowo umiejscowiona i z tym się zgadzam.
Pisz jak coś postanowisz w sprawie pessara, może ten pierścieniowy warto wypróbować, tylko ja nie mam pojęcia jak go włożyć, o wyjęciu nie wspomnę..., palec przecież daleko nie wejdzie. Też będę chciała jakiś wypróbować.

Anna, ja bardziej jak już, bym wierzyła w akupunkturę, bo jak nie pomoże, to nie zaszkodzi.
Ja bym tych ziół nie stosowała w ciąży, generalnie jak zioła mogą tu coś zmienić, nie są obojętne dla organizmu, nie ma też żadnego racjonalnego wytłumaczenia, ale to Twój wybór.
Co do Twojego dziecka, to ono dopiero będzie się przekręcało, nie pamiętam, w którym tyg. powinno się przekręcić główką w dół.
Z tymi ćwiczeniami, to jak tak pomyśleć, to faktycznie skłonna jestem się zgodzić, że wciągając mięśnie Kegla, jednocześnie ściągamy w dół pochwę, co za tym idzie macicę, bo siły wzajemnie na siebie oddziałują.
W każdym razie, nikt nie pisze, że ćwiczeniami pozbył się problemu.
Trzeba unikać zwiększania ciśnienia w brzuchu, czyli nie ściskać brzucha skłonami, schylaniem się, seks niby taki zdrowy, a mocno zwiększa to ciśnienie w pozycji, po bożemu, chyba najbardziej:d
Ja w każdym razie, dam sobie spokój jakiś czas z ćwiczeniami.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiekowa, powiem szczerze, że w akupunkture też średnio wierzę, ale już w lecznicze działanie ziół owszem... Dlatego chce zacząć pić napary z liści malin i przywrotnika jeszcze w ciąży, z tego co czytalam przez ostatnie 4 tyg.jest już bezpiecznie.
Z tą postawą myślę, że mogą mieć rację... przez wiele lat tańczyłam i wyjściową postawą była ta 3. z zamkniętą miednica... więc mogło mi się to przyczynić częściowo.
Ogólnie staram się nie wierzyć we wszystko co przeczytam, bo wszędzie piszą co innego...więc próbuje znaleźć jakieś części wspólne i to ze sobą połączyć i znaleźć dla siebie najlepsze rozwiązanie. Nie dokonca zgadzam się też z tym, że ćwiczenia nie pomagają i nie dają efektów... prawidłowo wykonywane myślę, że są w stanie pomóc...ja nie czuje pracy mięśni brzucha i przyciągania ledzwi w stronę miednicy gdy zaciskam mięśnie dna miednicy...myślę, że kluczowe jest tutaj wyizolowanie mięśni dna miednicy i pracę tylko tym miesniem, bez napinania mięśni brzucha czy kregoslupa. Ćwiczenia z tymi wdechami i wydechami mi średnio wychodzą, więc ćwiczę oddychajac normalnie, dzięki czemu czuje, że jest to bardziej naturalne ćwiczenie, a nie wymuszone i nie muszę się tak na tym bardzo skupiać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Słuchajcie a co z tą postawą kobiety zintegrowanej? ten link mnie zaciekawił.Ktoś coś więcej ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Witajcie ponownie, czytam i czytam i płakać się chce dosłownie, zastanawiam się czemu nikt do tej pory nie mówił o ćwiczeniach i ogólnie o tego tupu problemach szczególnie po dużym dziecku i ciężkim porodzie. Nie chce operacji bo się nasłuchałam o wrastaniu itd itp. Pessar kostkowy, który mam teraz jest kiepski dla mnie, poza tym nie odpowiada mi codzienne grzebanie .... moja mama, która ma podobne problemy stosowała pessar przez miesiąc a kiedy dostała wylewu i była długi czas w śpiączce a potem była trochę nieobecna i pessar tkwił sobie kilka miesięcy. Moja mama nigdy nie skarżyła się na odleżyny, wiec i ja mam nadzieje, ze nic takiego nie będzie miało miejsca. Dodatkowo zamierzam stosować krem lub czopki z estrogenem bo menopauza sama w sobie z powodu braku hormonów powoduje podobne objawy. Do tej pory nie zgadzałam się na htz ale teraz chyba ulegnę. Pozdrawiam Wiekowa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Anna, przeczytałam ten artykuł, nie bardzo wierzę w akupunkturę czy zioła, ale ta postawa nastawiona na płaski brzuch i jego wyciąganie, szczególnie przy ćwiczeniach, daje do myślenia.
Co do ćwiczeń, to też może być coś na rzeczy, ale mnie ćwiczenia pomagają tylko w kontekście mniejszej częstotliwości sikania.
Z tego co wiem, zawsze ćwiczenia na wydechu robi się przy wysiłku, mnie też fizjo kazała wciągać dno miednicy na wydechu, czyli wciągnąć powietrze, wydychając powoli wciągać..., po czym krótkie szybkie ruchy. Tobie jak piszesz mówiła odwrotnie...
W artykule, który tu ktoś wkleił, fizjo pisze, że należy wciągać prze 10 sek., puszczać 2 min., jak to wciąganie jest realne, to puszczanie już dla mnie, nie.

W tym artykule piszą, że wręcz szkodliwe jest to ćwiczenie, przy opuszczonych narządach, i bądź tu mądry, i pisz wiersze...

Z tego artykułu wynika, że każda operacja na tych tkankach jest bezcelowa.
Pozostaje hodować brzuch, żeby macica miała swoje miejsce

Co do drugiego porodu, to zawsze jest szybszy i lżejszy, czasem można nie zdążyć dojechać do szpitala, więc już przy pierwszych bólach skurczowych trzeba jechać na porodówkę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Aha... tutaj w UK wydaje mi się, że podwiazanie jajników jest proponowane jako jedna z metod antykoncepcji. Po pierwszym porodzie dostałam taką ulotkę od położnej z metodami antykoncepcji...ostatnia pozycja "Sterilisation (male or female)". Z operacjami młodych kobiet chyba też nie mają oporów, bo to było jedyne rozwiązanie jakie mi zaproponowano plus pessar do czasu operacji. Czywiscie operacja dopiero wtedy, gdy zakończę już powiększanie rodziny. Także z tego co piszecie, wnioskuje, że tutaj jest trochę inne podejście do tematu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Dzięki za odpowiedzi. Szczególnie czekałam na odpowiedź ~Heli. Dzięki. Jestem raczej bardziej nastawiona na SN, ale póki co dzidzia się obrocila głowa w górę i czekam na termin dodatkowego USG, aby określić ułożenie i spodziewana wagę...więc jeśli będzie zalecenie na CC to już nie mam opcji wyboru. Ogólnie żadne podwieszanie macicy przy CC dla mnie nie wchodzi w grę, bo efekt bedzie bardzo krótkotrwały, przecież będę nosić przez ok. 1rok niemowlę...
Ogólnie zapomniałam też dodać, że póki co chciałabym uniknąć operacji, bo czytałam, że efekt jest krótkotrwały i potrzebne są co kilka lat poprawki. I nawet sama lekarka, która proponowała mi operacje, mówiła, że im więcej ingerencji w te tkanki to efekty będą coraz gorsze, bo potem na koniec już nie będzie do czego podwieszac/wszywac siatek lub taśm.
Po porodzie chce szybko wrócić do ćwiczeń i fizjoterapii, co po CC nie będzie zbytnio mozliwe oraz spróbować alternatywnych metod. Nie wiem... czy któraś z Was próbowała czegoś innego niż tylko fizjo, pessarow i operacji? Czytałam o akupunkturze, o wykorzystaniu ziół (liscie maliny, ziele przywrotnika, krwawnik itp. plus jakieś chinskie) na wzmocnienie miesniowki macicy, o dążeniu do poprawy postawy... tutaj jest cały artykuł... https://oczymlekarze.pl/raporty/4125-choroby-macicy-i-histrektomia/4126-wypadanie-macicy-jak-uniknac-operacji ...Może się komuś przyda.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Hela, na jakiej podstawie uważasz, że szanse na donoszenie dziecka po naprawie statyki są zerowe?"
Tak twierdziło dwóch lekarzy, z którymi rozmawiałam. "Podwieszona" macica traci "mobilność", gdy dochodzi do zapłodnienia, nie "pracuje" odpowiednio, nie przemieszcza się dość dobrze w jamie brzusznej, nie jest odpowiednio elastyczna, nie dostosowuje się do wymagań ciążowych, nie rozszerza się odpowiednio i to koniec końców prowadzi technicznie do poronienia.

"Nie wiem czy miałaś na myśli jakąś konkretną formę naprawy statyki, ale lekarz powiedział mi, że nawet gdybym miała siatkę pod pęcherz - mogłabym zajść w ciążę i ją donosić - rozwiązanie wyłącznie przez cc." - no i widzisz, ty mamy właśnie tą całą "nieomylność" lekarzy :/ Każdy mówi co innego, każdy twierdzi, że wie najlepiej, nie wiadomo kogo słuchać :( Mi lekarz mówił o hakach, taśmie pod pęcherzem i jeszcze jednej metodzie, nie pamiętam już jakiej. Mówił, że potem są problemy z zajściem w ciążę, nie mówiąc już o donoszeniu, więc dopóki się nie zmienią przepisy, to on robi takie operacje jedynie u kobiet po menopauzie lub dopiero przy 3-4 stopniu wypadania macicy.

"Lekarze nie chcą operować młodych kobiet, które mają jeszcze w planach kolejne dzieci, ponieważ ciąża i poród zniszczyłyby efekty ich pracy i musieliby kolejny raz operować. "
To oczywiście też prawda. Ale lekarze nie chcą nawet operować młodych kobiet, które nie chcą mieć kolejnych dzieci, bo boją się koniec końców pozwu o ubezpłodnienie. Znajoma szykuje się do operacji, którą ma jej zrobić jej przyjaciółka lekarka. Lekarka zabroniła jej o tym rozpowiadać, bo robi jej to tylko po znajomości i w zaufaniu i nie chce się oficjalnie do tego przyznawać. Do takiej paranoi w tym kraju już doszło.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dodam jeszcze anonim, że na Twoim miejscu, zrobiłbym to przewodnictwo nerwowe, znaczy, niech Ci w szpitalu zrobią, bo mi to wygląda na uszkodzone nerwy, tak na logikę patrząc.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Być może teraz nie, ale kiedyś można było.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

A Ty rodziłaś? Bo raz piszesz, że tak, innym razem, że nie?

Jeśli faktycznie Ci się tak porobiło po tym zabiegu, a nie po porodzie, to powinnaś iść do tego lekarza, co skopał sprawę, niech Cię weźmie do szpitala i naprawia.

Najlepiej jakby w szpitalu zrobili dokładne badania, po co masz płacić jeszcze za błąd lekarza, odszkodowanie powinnaś dostać, a nie jeszcze płacić za badania.

Najlepiej jakbyś poszła na prywatną wizytę do takiego gina, co robi takie operacje, to by Cię wziął do szpitala na badania na NFZ i zrobił te naprawki. Tylko daleko od miejsca zamieszkania, też nie bardzo, bo na kontrolę i poprawki, ciężko jeździć na drugi koniec Polski.
Jest tylko pytanie, ile tych zabiegów będzie, bo napewno na jednym się nie skończy.

Nie wiem czy w ogóle jest takie badanie, które oceniłoby stan więzadeł.
W domyśle, jak są takie problemy, bez szczegółowego badania, mówią, że to więzadła.
Mogłaś zapytać tej lekarki, jakim sposobem oceniają stan więzadeł.

Ja będę na konsultacji pod koniec sierpnia, ponoć można z tym lekarzem pogadać, już sobie spisuje na kartce o co pytać, bo będę miała ze 20 pytań.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Już dawno nie ma czegoś takiego w Polsce że podwiązują po trzeciej cesarce.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jajniki podwiązują po trzeciej cesarce.

Greta, z tego co piszesz wnioskuję, że w sumie niepotrzebnie miałaś operację powieszenia macicy, bo problem leży w dnie miednicy, czy się mylę?

Co do dr Sz. z Krakowa, to dokładnie jest tak jak piszesz. Ciekawa jestem też na czym polegała ta naprawa pierwszej operacji i dlaczego coś poszło nie tak?
Bo rozumiem, że pierwszą miałaś laparoskopowo przez brzuch?

Jaki zabieg Cię czeka?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Hela, na jakiej podstawie uważasz, że szanse na donoszenie dziecka po naprawie statyki są zerowe?
Plastyka ścian, podwieszenie pęcherza, nawet implanty (taśmy,siatki) nie mają nic wspólnego z możliwością donoszenia ciąży. Lekarze nie chcą operować młodych kobiet, które mają jeszcze w planach kolejne dzieci, ponieważ ciąża i poród zniszczyłyby efekty ich pracy i musieliby kolejny raz operować. Jeśli kobieta jest w niedalekim czasie do menopauzy, sugerują żeby czekać, bo po menopauzie jest gorzej. Nie znam żadnego przypadku, w którym kobieta po operacji, zachodząc w ciążę - nie donosiła jej. Konsultowałam temat z wieloma lekarzami i wszyscy zgodnie twierdzą, że naprawy które miałam (a miałam ich trochę - łącznie z taśmą, która trzyma macicę), nie mają żadnego wpływu na ciążę, jej rozwój i ewentualne donoszenie. Nie wiem czy miałaś na myśli jakąś konkretną formę naprawy statyki, ale lekarz powiedział mi, że nawet gdybym miała siatkę pod pęcherz - mogłabym zajść w ciążę i ją donosić - rozwiązanie wyłącznie przez cc. Oczywiście wiązałoby się to pewnie z erozją siatki do pęcherza, ale w kwestii samej ciąży, nie powinno być żadnych komplikacji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja rodziłam SN, bo i tak "nie ma co zbierać". Poród szybki i mega łatwy, więc nie żałuję.
A co do podwiązania jajowodów podczas CC- w Polsce się tego nie wykonuje, "ubezpłodnianie" jest nielegalne, nawet na żądanie pacjentki. No i niestety większość lekarzy także wszelkiej maści operacje poprawiające statykę narządów uważa za "ubezpłodnianie" (po tym szanse donoszenia ciąży prawie zerowe), dlatego nie chcą operować młodych kobiet przed menopauzą. Nie mam pojęcia jak jest w UK.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Na razie nie wiem co i jak, nie miałam dokładnych badań, więc nie wiem w jakim stanie są więzadła, mięśnie i cała reszta. Gdy mam pełen pęcherz, to czuję że mi się coś zsuwa kiedy stoję, nie wiem czy to tylko macica czy też pęcherz. Szyjka też nie zawsze jest na tej samej wysokości, to samo ze ścianami pochwy, czasami się sklejają i niemożliwe jest wsadzenie tamponu, chyba że na siłę, a innym razem jest tam szeroko na dwa tampony obok siebie. Z sikaniem mam różnie, raz mocny szeroki strumień, innym razem ledwo leci, czasem bolesne parcia naglące a innym razem nie, to samo z popuszczaniem podczas kichania, kaszlu, czy odruchu wymiotnego, raz leci innym razem nie. To tak, jakby nie zawsze układało się tak samo. To samo jest podczas badań u gina, za każdym razem inne ułożenie (wyżej albo niżej) i wielu ginów nie widzi żadnego problemu. Boli podczas zakładania wziernika przednia ściana pochwy (wyraźne tarcie) i szyjka w którą wbija się końcówka wziernika, a czasami tylko szyjka. To samo podczas usg, a innym razem czuję mocny ucisk tylko na szyjkę i na przegrodę pochwowo-odbytniczą, jakby macica ułożyła się pod innym kątem. Badania są tak bolesne że robi mi się słabo.
Lekarka mówiła mi że jeśli więzadła są tylko rozciągnięte, to można je skrócić, macicę i pęcherz umieścić na miejscu, do tego ściany pochwy zwęzić, naprawić krocze itd aby wszystko się ładnie trzymało i to wystarczy na wiele lat pod warunkiem że będę przestrzegać zaleceń. Najwyżej na starość poprawka i ew zaszycie. Ale jeśli więzadła zostały wyrwane kulociągiem, to niestety taka opcja nie wchodzi w grę bo nie będzie do czego tego przyczepić, chyba że taśmy/sitka, co u mnie odpada. Najgorsze jest to, że musiałabym zrobić prywatnie sama wszystkie badania, aby wiedzieć już teraz co jest, a tak jak da mi za kilka myc skierowanie na szpital na NFZ to tam zrobią te badania i wtedy będzie wiadomo co skopane i pewnie czeka się miesiącami czy latami na zabieg. Tyle że nie wierzę aby w Trójmieście był jakiś spec od tego typu naprawek, owszem niby szpitale to robią, tyle że pewnie z mizernym skutkiem. Jestem tak zdesperowana że zgodziłabym się nawet na usunięcie wszystkiego i zaszycie, byle nie robić w majty. Zależy mi na czasie, bo czas tutaj działa na niekorzyść, coraz większa degradacja, problemy zdrowotne z wiekiem, które mogą być przyczyną odmówienia wykonania zabiegu i niestety to też źle wpływa na moją psychikę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Anna, ja bym chciała cc, z podwieszeniem macicy. Bo problem wcześniej czy później wróci, macica będzie uciskała na pęcherz.
Skoro przy okazji cc, można podwiązać jajniki, to dlaczego by nie macicę.
Porozmawiaj z lekarzem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Cześć wszystkim! Przeczytałam cały wątek i widzę, że jest Was tu kilka, które zdecydowały się na kolejną ciążę pomimo diagnozy wypadania/obniżenia narządów... I moje pytanie kieruje głównie do Was.
Otóż po ok. 1,5 roku od mojego pierwszego porodu poczułam, że coś jest nie tak z moim 'podwoziem'. Dodam, że poród wywolywany
w 42tyg.ciąży. oxytocyna w kroplowce przez ponad 12godzin, zadnych skurczy, nic i na koniec przecięcie pęcherza przez położną...no i nagle silne skurcze, masakra... i 5 godzin pozniej bylo po porodzie. Początkowo głównie problem był tylko podczas miesiączki, potem już cały czas. Chwilę to trwało (kolejne pół roku) zanim się zmobilizowalam na wizytę u lekarza...I w sumie byliśmy z mężem już w trakcie prób o drugie dziecko. Jako, że mieszkam aktualnie w UK to nie mam tu kontrolnych wizyt u ginekologa, więc wszystko się rozwleklo w czasie. Postanowiłam powiedzieć o swoim problemie podczas cytologii, która jest tutaj wykonywana przez zwykłą pielęgniarkę lub asystentke medyczną, tą stwierdziła, że nic nie widzi wszystko w porządku, dopiero po moim napadzie płaczu postanowiła umówić mnie do lekarki rodzinnej, która wykonała bardziej fachowe badanie i wysłała na konsultacje do ginekologa...na którą czekałam 2miesiace... ginekolog stwierdziła obniżenie narządów 2 stopnia...w sumie nawet nie wiem dokladnie co i jak, bo badanie tylko ginekologiczne, na fotelu, z wziernikiem...żadnego USG...w dokumentach mam wszedzie wpisane co innego...na pewno jest cystocele i uterine prolapse. Do tego problem z popuszczaniem. Ginekolog zalecila konsultacje z uroginekologiem i fizjoterapia. Następna konsultacja już z uroginekologiem. Badanie wziernikiem, na zwykłej kozetce na lezaco. Wszystkie badania przeprowadzone z kaszlem lub parciem na żądanie lekarza. I w sumie koniec badań diagnostycznych. Fizjoterapia rozpoczęła sie we wrzesniu, po około 1,5miesiaca po wizycie z ginekologiem. (Ale zaczęłam ćwiczyć prędzej sama w domu.) Fizjoterapia polegała głównie na ćwiczeniu mięśni dna miednicy, poprzez ich zaciskanie i rozluznianie oraz sprawdzenie palcem przez fizjo czy dobrze ćwiczę i z jaką siła zaciskam. Wizyty raz na miesiąc. Na moje naleganie, żeby wprowadzić też ćwiczenia bardziej ruchowe i angażujące też inne mięśnie, niechętnie pokazała mi jakieś 3 różne i kazała wykonywać z równoczesnym zasiskaniem dna miednicy na wdechu i rozluznianiem na wydechu. Odczulam lekka poprawe, mialam wieksza kontrole nad tymi miesniami, czulam jak pracuja i bylo zdecydowanie mniej epizodow z popuszczaniem. Jako, że od początku z mężem planowaliśmy 2 dzieci, to po niecałych 4miesiacach od rozpoczęcia fizjo byłam juz w ciąży. I znowu było gorzej...mniej ćwiczyłem, bo źle się czułam, wizyty z fizjo zostały wstrzymane, bo tutaj w ciąży i tak nie może sprawdzać jak ćwiczę, więc miałam ćwiczyć sama w domu. Do 14tygodnia było coraz gorzej, w drugim trymestrze nastąpiła obiecana przez lekarke poprawa. Tak jakby powiekszajaca się macica wciągnęła za sobą szyjke. I tak jest do teraz czyli 34tyg.ciazy. I mam nadzieję, że tak zostanie już do końca. Teraz mam przed sobą wybór metody porodu... I właśnie tego dotyczy moje pytanie. Mając już stwierdzone obniżenie narządów jaką metodą rodzilyście? SN czy CC? Jakie mialyscie zalecenia od lekarza w tej kwestii? Sorki, że taki dlugasny esej mi wyszedł...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

czy są tu mamy które nie posyłają swoich dzieci do przedszkola? (243 odpowiedzi)

za moich czasów (jestem z lat 80tych) większość dzieci nie chodziła do przedszkoli.. wiem że...

Szkoła państwowa czy prywatna? (55 odpowiedzi)

Co myślicie,do jakiej szkoły byście posłały dzieci mając wybór? Zastanawiam się..... Czy to...

czym myjecie drzwi kabiny prysznicowej? (48 odpowiedzi)

Dziewczyny, poradzcie, ja zwariuję. Strasznie duzo czasu schodzi mi na mycie drzwi kabiny...