Obniżenie /wypadanie macicy

Dziewczyny, które macie obniżenie /wypadanie macicy jak sobie radzicie? Ćwiczycie czy operujecie czy pessar, leki? Jak u Was z wyproznieniem? Ja pomimo mojego dość młodego wieku, 3 porodów, chyba coraz bardziej skłaniam się ku operacji. Ćwiczenia mięśni nie pomagają. Kto Was leczy? Podzielcie się doświadczeniami? Z góry dziękuję
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 13

Być może teraz nie, ale kiedyś można było.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

A Ty rodziłaś? Bo raz piszesz, że tak, innym razem, że nie?

Jeśli faktycznie Ci się tak porobiło po tym zabiegu, a nie po porodzie, to powinnaś iść do tego lekarza, co skopał sprawę, niech Cię weźmie do szpitala i naprawia.

Najlepiej jakby w szpitalu zrobili dokładne badania, po co masz płacić jeszcze za błąd lekarza, odszkodowanie powinnaś dostać, a nie jeszcze płacić za badania.

Najlepiej jakbyś poszła na prywatną wizytę do takiego gina, co robi takie operacje, to by Cię wziął do szpitala na badania na NFZ i zrobił te naprawki. Tylko daleko od miejsca zamieszkania, też nie bardzo, bo na kontrolę i poprawki, ciężko jeździć na drugi koniec Polski.
Jest tylko pytanie, ile tych zabiegów będzie, bo napewno na jednym się nie skończy.

Nie wiem czy w ogóle jest takie badanie, które oceniłoby stan więzadeł.
W domyśle, jak są takie problemy, bez szczegółowego badania, mówią, że to więzadła.
Mogłaś zapytać tej lekarki, jakim sposobem oceniają stan więzadeł.

Ja będę na konsultacji pod koniec sierpnia, ponoć można z tym lekarzem pogadać, już sobie spisuje na kartce o co pytać, bo będę miała ze 20 pytań.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Już dawno nie ma czegoś takiego w Polsce że podwiązują po trzeciej cesarce.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jajniki podwiązują po trzeciej cesarce.

Greta, z tego co piszesz wnioskuję, że w sumie niepotrzebnie miałaś operację powieszenia macicy, bo problem leży w dnie miednicy, czy się mylę?

Co do dr Sz. z Krakowa, to dokładnie jest tak jak piszesz. Ciekawa jestem też na czym polegała ta naprawa pierwszej operacji i dlaczego coś poszło nie tak?
Bo rozumiem, że pierwszą miałaś laparoskopowo przez brzuch?

Jaki zabieg Cię czeka?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Hela, na jakiej podstawie uważasz, że szanse na donoszenie dziecka po naprawie statyki są zerowe?
Plastyka ścian, podwieszenie pęcherza, nawet implanty (taśmy,siatki) nie mają nic wspólnego z możliwością donoszenia ciąży. Lekarze nie chcą operować młodych kobiet, które mają jeszcze w planach kolejne dzieci, ponieważ ciąża i poród zniszczyłyby efekty ich pracy i musieliby kolejny raz operować. Jeśli kobieta jest w niedalekim czasie do menopauzy, sugerują żeby czekać, bo po menopauzie jest gorzej. Nie znam żadnego przypadku, w którym kobieta po operacji, zachodząc w ciążę - nie donosiła jej. Konsultowałam temat z wieloma lekarzami i wszyscy zgodnie twierdzą, że naprawy które miałam (a miałam ich trochę - łącznie z taśmą, która trzyma macicę), nie mają żadnego wpływu na ciążę, jej rozwój i ewentualne donoszenie. Nie wiem czy miałaś na myśli jakąś konkretną formę naprawy statyki, ale lekarz powiedział mi, że nawet gdybym miała siatkę pod pęcherz - mogłabym zajść w ciążę i ją donosić - rozwiązanie wyłącznie przez cc. Oczywiście wiązałoby się to pewnie z erozją siatki do pęcherza, ale w kwestii samej ciąży, nie powinno być żadnych komplikacji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja rodziłam SN, bo i tak "nie ma co zbierać". Poród szybki i mega łatwy, więc nie żałuję.
A co do podwiązania jajowodów podczas CC- w Polsce się tego nie wykonuje, "ubezpłodnianie" jest nielegalne, nawet na żądanie pacjentki. No i niestety większość lekarzy także wszelkiej maści operacje poprawiające statykę narządów uważa za "ubezpłodnianie" (po tym szanse donoszenia ciąży prawie zerowe), dlatego nie chcą operować młodych kobiet przed menopauzą. Nie mam pojęcia jak jest w UK.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Na razie nie wiem co i jak, nie miałam dokładnych badań, więc nie wiem w jakim stanie są więzadła, mięśnie i cała reszta. Gdy mam pełen pęcherz, to czuję że mi się coś zsuwa kiedy stoję, nie wiem czy to tylko macica czy też pęcherz. Szyjka też nie zawsze jest na tej samej wysokości, to samo ze ścianami pochwy, czasami się sklejają i niemożliwe jest wsadzenie tamponu, chyba że na siłę, a innym razem jest tam szeroko na dwa tampony obok siebie. Z sikaniem mam różnie, raz mocny szeroki strumień, innym razem ledwo leci, czasem bolesne parcia naglące a innym razem nie, to samo z popuszczaniem podczas kichania, kaszlu, czy odruchu wymiotnego, raz leci innym razem nie. To tak, jakby nie zawsze układało się tak samo. To samo jest podczas badań u gina, za każdym razem inne ułożenie (wyżej albo niżej) i wielu ginów nie widzi żadnego problemu. Boli podczas zakładania wziernika przednia ściana pochwy (wyraźne tarcie) i szyjka w którą wbija się końcówka wziernika, a czasami tylko szyjka. To samo podczas usg, a innym razem czuję mocny ucisk tylko na szyjkę i na przegrodę pochwowo-odbytniczą, jakby macica ułożyła się pod innym kątem. Badania są tak bolesne że robi mi się słabo.
Lekarka mówiła mi że jeśli więzadła są tylko rozciągnięte, to można je skrócić, macicę i pęcherz umieścić na miejscu, do tego ściany pochwy zwęzić, naprawić krocze itd aby wszystko się ładnie trzymało i to wystarczy na wiele lat pod warunkiem że będę przestrzegać zaleceń. Najwyżej na starość poprawka i ew zaszycie. Ale jeśli więzadła zostały wyrwane kulociągiem, to niestety taka opcja nie wchodzi w grę bo nie będzie do czego tego przyczepić, chyba że taśmy/sitka, co u mnie odpada. Najgorsze jest to, że musiałabym zrobić prywatnie sama wszystkie badania, aby wiedzieć już teraz co jest, a tak jak da mi za kilka myc skierowanie na szpital na NFZ to tam zrobią te badania i wtedy będzie wiadomo co skopane i pewnie czeka się miesiącami czy latami na zabieg. Tyle że nie wierzę aby w Trójmieście był jakiś spec od tego typu naprawek, owszem niby szpitale to robią, tyle że pewnie z mizernym skutkiem. Jestem tak zdesperowana że zgodziłabym się nawet na usunięcie wszystkiego i zaszycie, byle nie robić w majty. Zależy mi na czasie, bo czas tutaj działa na niekorzyść, coraz większa degradacja, problemy zdrowotne z wiekiem, które mogą być przyczyną odmówienia wykonania zabiegu i niestety to też źle wpływa na moją psychikę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Anna, ja bym chciała cc, z podwieszeniem macicy. Bo problem wcześniej czy później wróci, macica będzie uciskała na pęcherz.
Skoro przy okazji cc, można podwiązać jajniki, to dlaczego by nie macicę.
Porozmawiaj z lekarzem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Cześć wszystkim! Przeczytałam cały wątek i widzę, że jest Was tu kilka, które zdecydowały się na kolejną ciążę pomimo diagnozy wypadania/obniżenia narządów... I moje pytanie kieruje głównie do Was.
Otóż po ok. 1,5 roku od mojego pierwszego porodu poczułam, że coś jest nie tak z moim 'podwoziem'. Dodam, że poród wywolywany
w 42tyg.ciąży. oxytocyna w kroplowce przez ponad 12godzin, zadnych skurczy, nic i na koniec przecięcie pęcherza przez położną...no i nagle silne skurcze, masakra... i 5 godzin pozniej bylo po porodzie. Początkowo głównie problem był tylko podczas miesiączki, potem już cały czas. Chwilę to trwało (kolejne pół roku) zanim się zmobilizowalam na wizytę u lekarza...I w sumie byliśmy z mężem już w trakcie prób o drugie dziecko. Jako, że mieszkam aktualnie w UK to nie mam tu kontrolnych wizyt u ginekologa, więc wszystko się rozwleklo w czasie. Postanowiłam powiedzieć o swoim problemie podczas cytologii, która jest tutaj wykonywana przez zwykłą pielęgniarkę lub asystentke medyczną, tą stwierdziła, że nic nie widzi wszystko w porządku, dopiero po moim napadzie płaczu postanowiła umówić mnie do lekarki rodzinnej, która wykonała bardziej fachowe badanie i wysłała na konsultacje do ginekologa...na którą czekałam 2miesiace... ginekolog stwierdziła obniżenie narządów 2 stopnia...w sumie nawet nie wiem dokladnie co i jak, bo badanie tylko ginekologiczne, na fotelu, z wziernikiem...żadnego USG...w dokumentach mam wszedzie wpisane co innego...na pewno jest cystocele i uterine prolapse. Do tego problem z popuszczaniem. Ginekolog zalecila konsultacje z uroginekologiem i fizjoterapia. Następna konsultacja już z uroginekologiem. Badanie wziernikiem, na zwykłej kozetce na lezaco. Wszystkie badania przeprowadzone z kaszlem lub parciem na żądanie lekarza. I w sumie koniec badań diagnostycznych. Fizjoterapia rozpoczęła sie we wrzesniu, po około 1,5miesiaca po wizycie z ginekologiem. (Ale zaczęłam ćwiczyć prędzej sama w domu.) Fizjoterapia polegała głównie na ćwiczeniu mięśni dna miednicy, poprzez ich zaciskanie i rozluznianie oraz sprawdzenie palcem przez fizjo czy dobrze ćwiczę i z jaką siła zaciskam. Wizyty raz na miesiąc. Na moje naleganie, żeby wprowadzić też ćwiczenia bardziej ruchowe i angażujące też inne mięśnie, niechętnie pokazała mi jakieś 3 różne i kazała wykonywać z równoczesnym zasiskaniem dna miednicy na wdechu i rozluznianiem na wydechu. Odczulam lekka poprawe, mialam wieksza kontrole nad tymi miesniami, czulam jak pracuja i bylo zdecydowanie mniej epizodow z popuszczaniem. Jako, że od początku z mężem planowaliśmy 2 dzieci, to po niecałych 4miesiacach od rozpoczęcia fizjo byłam juz w ciąży. I znowu było gorzej...mniej ćwiczyłem, bo źle się czułam, wizyty z fizjo zostały wstrzymane, bo tutaj w ciąży i tak nie może sprawdzać jak ćwiczę, więc miałam ćwiczyć sama w domu. Do 14tygodnia było coraz gorzej, w drugim trymestrze nastąpiła obiecana przez lekarke poprawa. Tak jakby powiekszajaca się macica wciągnęła za sobą szyjke. I tak jest do teraz czyli 34tyg.ciazy. I mam nadzieję, że tak zostanie już do końca. Teraz mam przed sobą wybór metody porodu... I właśnie tego dotyczy moje pytanie. Mając już stwierdzone obniżenie narządów jaką metodą rodzilyście? SN czy CC? Jakie mialyscie zalecenia od lekarza w tej kwestii? Sorki, że taki dlugasny esej mi wyszedł...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

a ja czytałam niedawno że wraca się do tkanek własnych, mimo że słabsze rezultaty, to mniej powikłań i łatwej przeprowadzić kolejny zabieg za kilka/kilkanaście lat. Odchodzi się też od montowania taśm pod cewkę, po latach to dziadostwo wrasta w tkanki uszkadzając je i jest dopiero dramat. Potwierdziła to moja lek rodzinna, która była na jakimś szkoleniu dotyczącym WNM dla lekarzy rodzinnych.
Z pessarami po menopauzie ryzyko odleżyn jest wysokie, dlatego zalecane są te wyciągane na noc, aby tkanki odpoczęły, ale po czasie i te prowadzą do odleżyn, bo to jest ucisk każdego dnia a macica i tak naciska z góry z grawitacją, więc szyjka dodatkowo obrywa. Widziałam w necie zdjęcia takich odleżyn po pessarach
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Już doczytałam na czym polega usg uroginekologiczne, też takie będę musiała zrobić.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie, żeby operacja rozwiązywała problem... Co do zaszycia , to też nie jest prosta sprawa, bo trzeba by usunąć najpierw macicę z pochwą i zaszyć.

A jaką operację Ci proponuję lekarz z wykorzystaniem własnych tkanek, żeby tę macicę podwiesić, do powłok brzusznych?
Pęcherz też masz do powieszenia, czy macica uciska i taki masz efekt?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie się wybieram do innego gina na konsultację.
Racja z tymi pessarami, że po menopauzie łatwiej będą robiły się odleżyny, dlatego bodaj lepszy jest ten kostkowy, który wyjmuje się na noc, jakoś nie wyobrażam sobie jednego ani drugiego, ten kostkowy, to chyba czuje się w pochwie?

Żeby to operacja usunęła problem, to by było fajnie, ale jak się czyta o potencjalnych powikłaniach czy uszkodzeniach po operacji, do tego na jednej z reguły się nie kończy, to włos się jeży.

Czy miała która z was laparoskopowe, przez brzuch, podwieszenie szczytu macicy na taśmach, do kości krzyżowej? Bo to by się wydawało najsensowniejsze rozwiązanie, pod warunkiem, że wszystko przebiegło by bez powikłań.

Co to jest to specjalne usg, to jest takie z kontrastem?

Co do tych tkanek własnych, to czytałam, że od tego się odchodzi, na rzecz taśm, bo one są za słabe i problem wracał.
Nie bardzo wierzę, że one mogą się na tyle wzmocnić, żeby spełniły oczekiwania.
Dobrze jakby ktoś tu się znalazł, co miał podwieszoną macicę, bez sztucznych elementów.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiekowa, nie znam nikogo po takiej operacji z wykorzystaniem tkanek własnych, znam tylko kobitki które miały taśmy i siatki, boli je przy współżyciu, po latach wrasta w tkanki, i gdy one z wiekiem się osłabiają, przebijają te siatki czy taśmy te tkanki i jest kolejny problem, kolejna operacja z większymi powikłaniami. Do u niektórych osób występują odrzuty, bo to jednak ciało obce.
W moim przypadku gdzie mam sporo różnych reakcji alergiczno-zaplanych, tzw kontaktowe alergiczne zapalenie niemal na każde sztuczne tworzywo, czasem też na naturalne, plus bardzo słabe, tkanki, z tendencją do rozrywania się oraz powstawania odleżyn nawet od zwykłych tamponów, więc nie mogę mieć nic wszczepiane, jedynie zszywanie, własnych tkanek, nićmi rozpuszczalnymi, tj wchłanialnymi, a nie zwykłymi. Niestety zabiegi z wykorzystaniem tkanek są mało skuteczne. Są dobre u młodych osób, gdzie mają zdrowe tkanki, "jędrne" i jest z czego naprawiać, u osób starszych, czy u osób z wadami genetycznymi, gdzie te tkanki są beznadziejnej jakości skuteczność jest marna. Czytałam że w skrajnych przypadkach u osób młodych próbowano wyhodować nowe tkanki i je wszczepiano, ale to jest bardzo kosztowna metoda więc chyba tylko dla bogatych albo w ramach jakiegoś eksperymentu naukowego gdzie to zrobią za free ;). Z reguły starszym paniom, które już nie współżyją zaszywa się pochwę bo to podobno skuteczniejsze, czy to faktycznie skuteczniejsze tego nie wiem. Czytałam też że coraz częściej wraca się do naprawki metodą własnych tkanek, bo je zawsze łatwej skorygować niż siatki, taśmy, czy szwy niewchłanialne na których zawieszają pochwę w przypadku usunięcia macicy. Problem w tym, aby znaleźć dobrego fachowca, który faktycznie potrafi tego dokonać, w tym podwieszenie pęcherza z użyciem tkanek własnych. W skrajnych przypadkach pobierają wycinek tkanek no z wew części uda i wszczepiają. Naoglądałam się tego tyle w necie, że aż mi słabo na samo wspomnienie. Jestem w średnim wieku, dałabym sobie wszystko zaszyć, byle problem z popuszczeniem w gacie się skończył. Suche i czyste gacie, bez zapaszku są dla mnie ważniejsze niż seks. Chciałabym to naprawić jak najszybciej a nie czekać aż z wiekiem będzie coraz gorzej, z każdym rokiem tkanki się starzeją i słabną, czas działa na niekorzyść. Uszkodzone więzadła z czasem będą bardziej obciążone, i macica z wypadania 2 stopnia zmieni się na 4, , dojdzie do większych uszkodzeń, przepukliny pęcherza i odbytnicy, do większych problemów, w tym więcej trudności w naprawie a wtedy tkanki własne już nie nadają się do tego. Dlatego nie rozumiem lekarzy, dlaczego każą tak zwlekać, zamiast szybko operować już drugi stopień z użyciem tkanek własnych, gdy jeszcze jest co zbierać, gdzie można obyć się bez tych sztucznych tworów, a potem najwyżej poprawić za kilka/kilkanaście lat jeśli zajdzie taka potrzeba. Takie rzeczy powinno się jak najszybciej naprawiać, aby kobiety mogły normalnie żyć, pracować, cieszyć się życiem a nie wpadać w zakłopotanie gdy popuszczą, zaszywać się w domu ze strachu przez zrobieniem w majtki, wpadać w depresję. Wiele kobiet z tego powodu rezygnuje z pracy. Najpierw ciągle się lata sikać, potem popuszcza się podczas niewielkiego wysiłku, a potem już bezwiednie, nie ma się nad tym kontroli, a smród okropny, ludzie się odsuwają. To jest okropne dla obu stron. Przykre jak bardzo lekceważy się ten problem i proponuje się pieluchomajtki, to upokarzające
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiekowa szukaj konsultacji jeszcze u kogoś, warto. Wg mnie trzeba ocenić co się dokładnie zepsuło zanim się zacznie operować. Też słyszałam od ginów że pessary z czasem rozciągają pochwę, zwłaszcza u osób po menopauzie jest problem, i zaczynają sie odleżyny. Inaczej jest u osób młodych, gdzie tkanki są zupełnie inne i hormony pracują inaczej.
Ja jestem w tzw średnim wieku, przed menopauzą, nigdy nie rodziłam, a problem pojawił się dokładnie po zabiegu ginekologicznym, być może pojawiłby się stopniowo po menopauzie, ale to pojawiło się dosłownie z dnia na dzień, plus inne problemy. Również nie wiem co jest przyczyną, że wszystko opada. Tzn co dokładnie zostało uszkodzone i w jakim stopniu. Nie mogę sobie pozwolić na prywatny rezonans, ledwo ciułam na to USG.
Dziewczyny jeśli możecie odkładajcie z "Kamyszowego" czy "500+" na tzw naprawki, nawet jeśli problem jest mały, w razie czego będzie z czego sfinansować porządną operację a nie u partacza, jesteście młodziutkie i szkoda waszego życia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Co do tych pessarów, to one nie likwidują problemu, rozszerzają pochwę i ponoć coraz większe trzeba zakładać, nie mówiąc już o dyskomforcie. "

Pessar nie likwiduje problemu, to tylko proteza - tak samo jak sztuczna noga nie likwiduje problemu braku nogi.
A co do dyskomfortu - ja czuję dyskomfort tylko raz w miesiącu, podczas zakładania po umyciu - ze zdejmowaniem nie mam problemu. A komfort życia codziennego mi bardzo wzrósł!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

~Argos, ja się cieszę, że napisałaś, bo nie jest to problem młodych kobiet, chyba w większości starszych.
Jestem też po menopauzie, chodziłam do gina na NFZ wprawdzie, zawsze wszystko było ok.
Nie mając objawów poza częstym sikaniem, co zwalałam na wiek, sama odkryłam wypadanie macicy, jak już jest w sklepieniu pochwy, naciska a pęcherz, stąd to sikanie i przepuklina pęcherza do światła pochwy.

Czytają to forum wybrałam się do Krakowa do dr Sz. I też jestem rozczarowana.
Diagnozę postawił, nie powiem, ale nawet się nie zapytał czy zgadzam się na operację, tylko ją po prostu wyznaczył, mam brać hormony, bez pytania, nie mam odczucia indywidualnego podejścia do pacjenta, wizyta wyglądała na rutynową.
Fajnie, że jest taka klinika dla kobiet, tylko szkoda, że za bardzi nastawiona na zysk, z drugiej strony z czegoś musi się utrzymywać.

Problem jest też z postawieniem diagnozy, co do przyczyny tzw.wypadania macicy.
Bo nie wiadomo czy przyczyną leży w więzadłach czy w przepuklinie dna miednicy.
Dziewczyny tu piszą o jakimś ekstra usg, a może to tylko rezonans wykryje.

Pod koniec m_ca wybieram się do gina, który robi operacje ginekologiczne, zobaczę co powie i napiszę.

Co do tych pessarów, to one nie likwidują problemu, rozszerzają pochwę i ponoć coraz większe trzeba zakładać, nie mówiąc już o dyskomforcie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

~Zu, urofizjogino bada też siłę dna miednicy i zaleca tempo ćwiczeń, sama tego nie ogarniesz.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiesz coś więcej o wykorzystaniu własnych tkanek w takich zabiegach? Znasz takie przyypadki?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Zu jeśli poszły już ci więzadła to z wiekiem będzie gorzej, nie ma się co łudzić. Fakt 1 stopień nie jest do operacji, on w niczym teoretycznie nie przeszkadza. Jeśli masz większe problemy ze ścianami, to je trzeba ćwiczyć, i ćwiczyć, mocne mięśnie będą je trzymać nie tylko w trakcie napinania, i oczywiście pewnie i tak trzeba będzie je skorygować.
Ja mam 2 stopień wypadania macicy, nie określano ścian. Mam ćwiczyć, za rok kontrola, ew szybciej gdyby mimo ćwiczeń pogarszało się, bądź dolegliwości byłyby większe, a potem zabieg, bo to i tak się nie naprawi, muszę wzmocnić mięśnie, bo po operacji muszą być wydolne aby podtrzymały resztę, bo operacja wyłącznie z wykorzystaniem tkanek własnych, które są w fatalnym stanie :(
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Pomysły na tegoroczne prezenty : (44 odpowiedzi)

Jakie są wasze tegoroczne pomysły na prezenty - dla męża/chłopaka, mamy, ojca, teściowej. teścia,...

urodziny dziecka tanio i fajnie jak urządzić? (53 odpowiedzi)

może zbiorę jakieś fajne pomysły od WAS? co można przygotować do zjedzenia dla dzieci? w co się...

szukam opinii o szkole podstawowej nr 85 gdańsk jasień (22 odpowiedzi)

hej, czy którejś z Was dziecko uczęszcza do tej szkoły?możecie coś powiedzieć na temat poziomu...