Chodzę regularnie do różnych punktów Pellowski. Wieczorami są zazwyczaj promocje na pieczywo:chleby, bułki, kanapki, ciasta. Promocje są różne, w zależności od dnia, osoby sprzedającej, itp. Zawsze pytam się, czy jest coś na promocji, czasami jest pani, która daje siatkę bułek/kanapek za 20gr, czasem nic nie ma. Rozumiem to, nie upraszam się o te promocje, ale idąc przy okazji zawsze pytam. Gorzej jak sprzedadzą mi ciasto, ze śliwką, za pół ceny, ale i tak ok. 4zł za malutki kawałek, a w domu okazuje się, że twarde jak skała i z pleśnią pod śliwkami (pellowski na przeciwko kościoła katarzyny), a za szybką nie wyglądał...Ale jak czasami zajdę i zapytam się: Co jest na promocji? ,pani mówi, że bułki maślane, 2 w cenie 1 , ja się pytam czy coś jeszcze i słyszę mruczenie drugiej ekspedientki: A co pani by chciała? Zdawało mi się, że się przesłyszałam, ale wychodząc słyszę jak jedna mówi do drugiej: A czego ona chciała? Otóż, nic nie chciałam, tylko jasnej sytuacji, jakby nie było promocji, nie przychodziłabym po zwietrzałe pieczywo, jak jest to przyjdę i się grzecznie zapytam, ale to co dzisiaj mi się przydarzyło wstrząsnęło mną, obawiam się, że będę musiała zgłosić tą sprawę...

...i ciastka nie pierwszej świeżości....

Jeżeli pytała się pani czy jest coś za 1/2 ceny ekspedientka odpowiedziała,że są bułki.Myśli pani że tylko jedna osoba chodzi i się pyta takich osób jest wiele.Np.rano na dworcu o godz,.6,00 ludzie pytają sie czy jest chleb świeży czy to normalne??? Jak ma pani taki problem proszę iść na skargę do Pellowskich tam na pewno dadzą pani swieże ciasto w ramach przeprosin!!!!!!!!!!!!11

ok ale co w tym chamskiego? troche nie rozumiem, pewnie to pytanie "co by pani chciala" to nie byla ironia tylko doslowne pytanie ;)